Eksplozja torpedy w wyrzutni na dziobie - to najbardziej prawdopodobna przyczyna zatonięcia atomowego okrętu podwodnego "Kursk" w sierpniu 2000 roku - poinformowali w Murmańsku prokurator generalny Rosji Władimir Ustinow i dowódca marynarki wojennej Władimir Kurojedow.

Oficjalnie śledztwo jeszcze rozpatruje trzy przyczyny katastrofy – zderzenie z obcą jednostką podwodną, wybuch miny z czasów II Wojny Światowej i właśnie eksplozję torpedy na pokładzie "Kurska". Nieoficjalnie wszyscy specjaliści są przekonani, że to właśnie wybuch wewnątrz przedziału torpedowego zatopił "Kursk". Według nich, gdy torpeda znalazła się w wyrzutni, doszło do wycieku bardzo niestabilnego paliwa nadtlenku wodoru i eksplozji. Admirał Kurojedow już zapowiedział, że marynarka wycofa ten typ torpedy z użycia. Jak powiedział prokurator Ustinow, do tragedii przyczyniło się również typowe rosyjskie niedbalstwo. Na przykład po wypadku, na powierzchnię morza nie wypłynęła boja sygnalizująca miejsce katastrofy. Zginęło wówczas 118 ludzi.

rys. RMF

20:20