Na kary dożywotniego więzienia sąd w Nowym Jorku skazał cztery osoby, oskarżone o zamachy w Kenii i Tanzanii. Ataki przeprowadzono niemal równocześnie w sierpniu 1998 roku a kosztowały one życie 224 osób, w tym 12 Amerykanów. Około czterech i pół tysiąca ludzi zostało rannych.

Taki wyrok nie jest zaskoczeniem. Wcześniej już sąd odrzucił możliwość skazania ich na kary śmierci, by nie czynić z nich męczenników. Posłuchaj relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF Grzegorza Jasińskiego:

Czwarty oskarżony o udział w zamachu bombowym na ambasady USA w Afryce w 1998 r. Wadih El-Hage został, podobnie jak jego trzej towarzysze, skazany na dożywocie bez prawa łaski. Urodzony w Libanie obywatel USA Wadih El-Hage nie uczestniczył bezpośrednio w zamachach, jednak odgrywał dużą rolę w al-Qaedzie Osamy bin Ladena. Według prokuratora, prowadził "potajemne podwójne życie", zbierając na całym świecie pieniądze i próbując szmuglować broń dla al-Qaedy, m.in. rakiety Stinger, a jednocześnie mieszkał w Arlington w Tekasasie, wychowując siedmioro dzieci. 7 sierpnia 1998 r. w odstępie kilku godzin dokonano zamachów bombowych na dwie ambasady amerykańskie: w Nairobi w Kenii oraz Dar es Salam w Tanzanii. O zorganizowanie zamachów oskarżono Saudyjczyka Osamę bin Ladena i jego organizację terrorystyczną - al-Qaedę.

19:15