Władze polskiego konsulatu w Belgii nie pojawiły się na miejscu wypadku polskiego autokaru na autostradzie z Antwerpii do Einthoven. Nie było też nikogo w żadnym ze szpitali, gdzie leżeli poszkodowani. To bulwersujący fakt, zważywszy na to, że zadaniem konsulatu i ambasady jest między innymi, a może przede wszystkim ochrona Polaków przebywających za granicą.

Przypomnijmy, w wypadku zginęło 6 osób, w tym jedna jadąca polskim autokarem a 31 zostało rannych. Według belgijskiej policji zawinił kierowca niemieckiej ciężarówki, która wpadła na stojący w korku polski autokar. Ten - siłą uderzenia - został wypchnięty na przeciwległy pas, a tam wbiły się w niego dwa samochody osobowe. Sprawą od początku zajmuje się brukselska korespondentka RMF Katarzyna Szymańska Borgignon. Posłuchaj jej relacji o braku opieki polskiego konsulatu nad ofiarami wypadku:

Wśród pasażerów polskiego autokaru były osoby nie wpisane na listę pasażerów - powiedział naszemu radiu konsul generalny w Brukseli, Jerzy Drożdż. To według konsula utrudni identyfikowanie listy osób poszkodowanych w wypadku. Jak powiedział Roman Rosiński, dyrektor biura "Karolina" 10 pasażerów autokaru wraca do kraju. "Te (osoby), które chciały wrócić i nadawały się do podróżowania, podjęły decyzję, że chcą jechać i jadą do Polski. Zostały zabrane około godziny 12 z miejsca wypadku" - powiedział Rosiński. Według niego powinni być w kraju już po południu. Wiele osób odniosło poparzenia różnego stopnia, kilka z nich jest bardzo ciężko poparzonych, autobus stanął bowiem w płomieniach. Ranni zostali umieszczeni w pięciu szpitalach w okolicach Turnhout. Nasza korespondentka zdobyła numer telefonu, pod który można dzwonić z pytaniem, w którym szpitalu ranni się znajdują: 0032 32 86 93 19 albo 0032 32 86 93 17. Dokładne przyczyny wypadku bada jeszcze policja. Katarzyna Szymańska-Borgignon rozmawiała również z jedną z pasażerek autobusu:

rys. RMF

11:35