Tomasz Skory: Ja zacznę od cytatu: obrażał mnie ten głupek Jan Tomaszewski - mówi w opublikowanym dzisiaj wywiadzie rezerwowy bramkarz naszej reprezentacji i prosi przy tym o dokładne cytowanie - nie znam innego tak głupiego i złego człowieka jak Tomaszewski. Takie zachowania, to jest coś normalnego wśród piłkarzy?

Andrzej Strejlau: Ja sądzę, że nie. Mieliśmy kiedyś w Polsce parę afer – zdaniem mediów – kiedy zawodnicy szczekali, nie było mnie przy tym. Ale sądzę, że jest to ten narastający stres jaki jest przed mistrzostwami, aczkolwiek słowa są naganne. Jestem zdumiony, bo przecież jeśli pamięć mnie nie myli, to przecież Janek Tomaszewski jest legendą polskiej piłki.

Tomasz Skory: Czy dał Matyskowi prawo do takiego…

Andrzej Strejlau: Nikt nikomu nie daje prawa, ani Matyskowi żeby tak się wyrażał o Tomaszewskim, ani Tomaszewskiemu żeby wyrażał się o Matysku.

Tomasz Skory: Teraz inna sprawa, ale o podobnej kategorii. Czy polscy piłkarze mają powody by krzyczeć na dziennikarzy z autobusu, cytat dość drastyczny KA-PU-SIĘ, PEDAŁY - tak to brzmiało.

Andrzej Strejlau: Przyznam, że jestem trochę zaskoczony, bo sądzę, że w tak szerokim gronie, w jakim jest reprezentowany PZPN i ta ekipa, która towarzyszy – prezes, czterech wiceprezesów i Jurek Engel, jako główny szef i mający największy jednak wpływ, jak każdy z nas trenerów, a niedawno przecież, bo tydzień temu nagrodę Gentlmena Roku. Jest to szczególnie jakiś dysonans. Może nie było go przy tym. Ale to są dorośli ludzie już przecież – Adam Matysek jest dojrzałym człowiekiem. Sądzę, że to jest jakiś taki rewanż za niektóre publikacje jakie się ukazywały pióra Jana Tomaszewskiego.

Tomasz Skory: Panie trenerze, ale ci dziennikarze, to są jedyne znajome twarze w tej Korei, w tym odosobnionym ośrodku Samsunga.

Andrzej Strejlau: Przyznam, że nie wiem co jest tego powodem, bo jednak wie pan, trzeba być na miejscu, a z pewnością te informacje nie nastrajają i kibiców i nie kibiców. Mistrzostwa świata są takim wydarzeniem, że oglądają je ludzie, którzy się na co dzień przecież sportem nie interesują. Niezbyt dobrze to świadczy o naszym środowisku i osobach wypowiadających się. Ten konflikt narastał już długo. Ja sądzę, że tutaj nastąpiło coś w rodzaju zaniedbania. Należało doprowadzić do spotkania dwóch poważnych mężczyzn, przecież Janek ma już ponad 50 lat, swoje w piłce zrobił. Nawet jeśli miał na to spojrzenie krytyczne ma do tego prawo, jeśli nie obraża się i nie narusza to godności osobistej. I vice versa. Sądzę, że byśmy dzisiaj na ten temat na pewno nie rozmawiali, gdyby to zrobiono.

Tomasz Skory: Jak z takim nagromadzeniem negatywnych emocji w drużynie, która za chwilę ma stanąć na boisku walczyć, powinien walczyć trener Engel?

Andrzej Strejlau: Ja sądzę, że wbrew pozorom – to nie jest pochwała – te momenty w czasie zgrupowań, szczególnie długich, bo myśmy to przeżyli, bo ta reprezentacja ma bardzo krótkie zgrupowanie, zresztą zawsze mówiłem, że nie będą w stanie się dobrze przygotować do mistrzostw, nie tylko nasi, ale i inne zespoły europejskie – to jednak się potem odzwierciedla na boisku zwiększoną agresją, wolą walki, koncentracją. Teraz ci zawodnicy wiedzą, po tym co mi pan tu zacytował, że jednak to środowisko dziennikarskie przebywające w Korei, bo tak zostali potraktowani, są w całości przeciwko nim. A więc grają oni przeciwko wszystkim, rozumie pan? Przeciwko i Korei i mediom, które będą informowały o ich grze.

Tomasz Skory: Trener powinien na to pozwalać?

Andrzej Strejlau: Nie wiemy, czy Jurek Engel był przy tym. Mam nadzieję, że siedział w autokarze i mógł zareagować, bo nie wiem, czy okno było otwarte, czy drzwi, bo tam jest ciepło. Ale z pewnością kierownictwo tej ekipy już ten problem rozwiązuje.

Tomasz Skory: Z przebiegu ostatniego treningu naszej drużyny wynika, że tak jak w tytule jednej z gazet, słabi w nogach – mocni w gębie. Myśli pan, że nasi piłkarze mają szansę na wyjście z grupy?

Andrzej Strejlau: Ja już mówiłem z trenerem Górskim, kiedy byliśmy gośćmi w Champions Club w Mariotcie bezpośrednio w dniu losowania – pracowałem dwa lata w Chinach więc znam dość dobrze mentalność i to co się dzieje w Azji, jeśli chodzi o piłkę. Byłem zdumiony przekazem, zresztą potwierdził to Jurek Dudek, jak czytałem przedwczoraj i wczoraj, że jedyną naszą szansą w tym momencie, o której mamy myśleć, tak jak myśmy w 1984 roku myśleli, wyjść z grupy – przede wszystkim. Natomiast trafiamy na rywali wbrew pozorom mocnych. Jeszcze w historii mistrzostw gospodarz nigdy nie odpadł z mistrzostw świata, co wcale nie oznacza, że nie odpadnie. Bo właśnie fakty zmieniają historię, o której my potem rozmawiamy – my i wiele innych osób. Ale jesteśmy przed bardzo trudnym wyzwaniem, biorąc aktualności z dnia dzisiejszego.

Tomasz Skory: No powiedzmy – remis z Koreą w pierwszym meczu, potem Portugalia i USA – przejdziemy?

Andrzej Strejlau: Przyznam, że naprawdę nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Ja może jestem wychowany w innej szkole – trzeba wierzyć we własne umiejętności. Wygrać w piłkę można naprawdę z każdym w pojedynczym meczu. Strategia turniejowa jest nieco inna, co udowadniali wielokrotnie Niemcy, którzy celowo przegrali z NRD, żeby być w naszej grupie – bo tak to wyglądało. To jest coś innego. Czy podkładka Austrii, żeby wyeliminować Algierię. Tu gdzie się już dzieli punkty, gdzie jest strategia, to już jest troszeczkę więcej wyrachowania, ale i tak decydują umiejętności i forma sportowa jaką prezentuje zespół w dniu konkretnej konfrontacji.

Tomasz Skory: Oby za niespełna tydzień nasi piłkarze tą formę mieli.