Szczotka, gąbka, szmata no i oczywiście winda - słowem wysokospecjalistyczny sprzęt do mycia szyb w wieżowcach. Co ciekawe, mają to być narzędzia pracy ambasadora Czech w Wielkiej Brytanii...

63-letni Pavel Seifer chce myć okna w 50-piętrowym wieżowcu Canary Wharf we wschodnim Londynie. Ta praca nie jest mu obca – stanowiła podstawę jego utrzymania w czasach komunizmu. Zwrócił się już do specjalistycznej firmy, która dodała, że zanim czeski ambasador ze szczotką, gąbką i szmatą wsiądzie do windy i stanie przed brudnymi oknami wieżowca, będzie musiał przejść specjalne próby. Dyplomata o zajęciu się myciem okien zdecydował, kiedy przeczytał reportaż o ludziach zajmujących się tą pracą w Londynie. "Chcę sprawdzić, czy mogę znowu mieć to poczucie wolności jak wtedy, kiedy myłem okna w Pradze. Chcę także sprawdzić czy nie będę się bał wysokości" - powiedział dyplomata, który w latach 1993-97 był dyrektorem wydziału polityki zagranicznej w kancelarii prezydenta Czech. Seifer chce aby jego akcja służyła także celom charytatywnym a także była pewnego rodzaju relaksem i sposobem na polityczne stresy. Jego zdaniem całe przedsięwzięcie jest rodzajem wakacyjnego odreagowania, słowem: połączeniem przyjemnego z pożytecznym.

Czeskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych pomysła ambasadora przyjęło z niedowierzaniem i konsternacją. "Pan ambasador jest obecnie na urlopie; kiedy wróci, będziemy się domagać wyjaśnienia całej sprawy" - powiedział rzecznik prasowy czeskiego MSZ Alesz Pospiszil. Jego zdaniem Seifer jest na tyle doświadczonym dyplomatą, że sam potrafi osądzić, jakiego rodzaju jego prywatna działalność będzie korzystna dla czeskiej placówki dyplomatycznej w Londynie. Sam Seifer zapowiedział, że o zgodę na mycie okien zwróci się do szefa czeskiej dyplomacji Jana Kavana. "Myślę, że do mojej prośby minister odniesie się pozytywnie" - wyraził nadzieję ambasador.

00:30