Plakietkę z napisem "adwokat 7" wydano osobie pracującej w kancelarii, która obsługuje Marka Falentę - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM. Chodzi o przepustkę, która jest na fotokopiach akt śledztwa w sprawie afery podsłuchowej, które opublikowano potem w sieci. To jedna z głównych poszlak, wskazujących na autora zdjęć.

Prokuratura nie chce ujawniać, kto konkretnie robił fotokopie. Jedyny komentarz w tej sprawie, który otrzymał nasz dziennikarz brzmi: mamy procesowe ustalenia, czyja to była plakietka.

Jak się dowiedział Krzysztof Zasada, rano w prokuraturze zeznawała Anna Hopfer. To ona prowadzi śledztwo w sprawie afery podsłuchowej.

Okazuje się, że śledczy także znaleźli w sieci to zdjęcie, które pozwoliło na zidentyfikowanie osoby, która miała dostęp do akt i je kopiowała.

Trzeba jednak pamiętać, że nawet jeśli ona była autorem zdjęć, wcale nie musi mieć związku z nielegalnym opublikowaniem tych materiałów w sieci.

Fragment wniosku o udostępnienie akt śledztwa w sprawie afery podsłuchowej, to kolejna poszlaka wskazująca na autora zdjęć, które opublikowano w sieci.

Na drugim zdjęciu spod kopiowanego tomu akt wystaje spora cześć dokumentu. Widać fragment nagłówka - "o udostępnienie", pismo jest do prokurator prowadzącej śledztwo Anny Hopfer. Poniżej w treści wniosku napisano "adw. Grzegorz Ra..." i dalej "Małeck..." resztę tych najbardziej znaczący słów zasłania pierwszy tom akt. Jak usłyszał nasz dziennikarz, prokuratura ustala teraz, czy jest to wniosek o udostępnienie akt z możliwością robienia fotokopii. Jeśli tak, kolejna sprawa będzie potwierdzenie, kto jest autorem wniosku.

Wiele wskazuje na to, że chodzi o prawników reprezentujących Marka Falentę - Marka Małeckiego i Grzegorza Radwańskiego. Te fotokopie mogli robić oni sami lub osoby - choćby aplikanci, pracujący w ich kancelarii.

Zbigniew Stonoga ujawnił prokuratorskie akta. Co z nich wynika?

Za fasadą oficjalnych szczytnych politycznych haseł kryją się wielkie pieniądze biznesowych lobbystów. Taki wniosek można wysnuć z prokuratorskich akt z afery podsłuchowej, które ujawnił w sieci biznesmen Zbigniew Stonoga. Ze składanych przez rejestrujących rozmowy kelnerów, które uważnie przeczytał reporter RMF FM, wynikają rzeczy bardzo kłopotliwe dla wielu.

Uwagę zwróciło choćby ujawniona przez jednego z kelnerów teza, że forsowana przez Donalda Tuska unia energetyczna to tylko fasada dla interesów prowadzonych na Ukrainie przez firmy Jana Kulczyka. Co więcej, z rozmowy Kulczyka z Radosławem Sikorskim wg przesłuchiwanego miałoby wynikać, że ówczesny szef MSZ chciał zostać unijnym sekretarzem do spraw energetyki, żeby móc nadzorować inwestycje Kulczyka na Ukrainie.

Interesy Kulczyka miały być też istotnym elementem jego wyjazdu do RPA z delegacją rządu i premierem Tuskiem. Kelner zeznaje: "wyjazd miał przysporzyć korzyści Kulczykowi, co niekoniecznie było zbieżne z interesem RP".

Wcześniej minister a dziś marszałek Sejmu nie chciał się wczoraj odnieść do tych zeznań. Jan Kulczyk - prywatny przedsiębiorca - nawet nie musi.

W złożonych przed prokuratorem zeznaniach jeden z kelnerów twierdzi, że Leszek Miller w rozmowie z Janem Kulczykiem miał mówić o pomocy "na pograniczu prawa", której udzielał jako premier różnym firmom. Z kolei w rozmowie Miller-Kwaśniewski obaj panowie mieli zgodnie opisywać swoje działania w tzw. aferze Rywina jako niezgodne z prawem. Zmowa milczenia, jaką w tej sprawie prezentowali - według relacjonującego treść rozmowy kelnera - miała im przynieść korzyści finansowe.

Podobnie zagadkowych stwierdzeń jest w zeznaniach całkiem sporo. Ani Aleksander Kwaśniewski, ani Leszek Miller ich nie komentują.

Burza wybuchła po opublikowaniu akt przez Zbigniewa Stonogę

Na profilu Zbigniewa Stonogi na Facebooku opublikowane zostały tomy akt z zeznaniami podejrzanych w aferze podsłuchowej, a także protokoły zeznań osób, które były nielegalnie podsłuchiwane w warszawskich restauracjach. Oprócz tego w ujawnionych materiałach są dowody w śledztwie - fotografie sprzętu podsłuchowego, odręczne zapiski kelnerów, którzy zakładali podsłuchy. Z materiałów można nie tylko dowiedzieć się, co zeznawały poszczególne osoby, ale także poznać szczegółowe dane osobowe przesłuchiwanych osób - adresy czy numery PESEL. To m.in. pełne dane szefów służb, m.in. szefa CBA Pawła Wojtunika - osoby podlegającej szczególnej ochronie.

Wczoraj wieczorem do apartamentu Zbigniewa Stonogi wkroczyli policjanci w towarzystwie prokuratora. On sam zamieścił wówczas na swym facebookowym profilu krótki wpis o treści: "Policja jest".

Przeszukanie odbyło się na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W prokuraturze Zbigniew Stonoga usłyszał zarzut rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości z postępowania ws. afery podsłuchowej.

(j.)