W kasach francuskiego państwa brakuje 20 miliardów euro, które powinny się tam znajdować. Ujawnia to nadsekwańska prasa, według której były prezydent Nicolas Sarkozy zastawił "pułapkę" na swojego lewicowego następcę Francois Hollande'a.

Francuska prasa twierdzi, że w oficjalnych dokumentach "zaksięgowane" zostały m.in. spodziewane wpływy z zapowiadanej przez Sarkozy'ego podwyżki VAT, choć nie została ona przegłosowana przez parlament, a jego następca nie zamierza jej wprowadzić. Komentatorzy alarmują, że afera może dodatkowo zdestabilizować euroland. Hollande i tak planował bowiem późniejsze o rok zlikwidowanie deficytu budżetowego Francji w porównaniu do tego, co obiecywał Sarkozy. Teraz będzie miał do wyboru: albo jeszcze bardziej opóźnić uzdrowienie finansów publicznych albo wprowadzić prawie dwa razy wyższą podwyżkę podatków, niż to zapowiadał.

Braknie milionów na spełnienie obietnic wyborczych

Zamiast 29 dodatkowych miliardów euro będzie musiał bowiem znaleźć 49 miliardów euro, by sfinansować swój program wyborczy, który zakłada m.in. zatrudnienie ponad 60 tysięcy dodatkowych nauczycieli w szkołach publicznych, policjantów i urzędników sądowych. Hollande zapowiedział również obniżenie z powrotem wieku emerytalnego z 62 do 60 lat dla niewielkiej grupy pracowników. Reforma emerytalna, która podwyższała wiek przejścia na emeryturę z 60 do 62 lat, była sztandarową reformą poprzedniego centroprawicowego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.

W tym roku podwyżka wieku emerytalnego pierwszym roku będzie dotyczyła 100 tysięcy pracowników. Dekret przewiduje, że osoby zatrudnione, które zaczęły pracować w wieku 18 lub 19 lat, będą miały prawo przejść na pełnowymiarową emeryturę w wieku 60 lat, jeśli okres składkowy wyniósł 41,5 roku. Pod uwagę będą brane okresy choroby, bezrobocia i niezdolności do pracy - wyjaśniła rzeczniczka rządu Najat Vallaud-Belkacem. Francois Hollande i premier Jean-Marc Ayrault, chcąc powrotu do wieku emerytalnego 60 lat, właśnie otwierają puszkę Pandory i będą mieli problem, żeby ją z powrotem zamknąć - ostrzegł w wielu francuskich mediach Jean-Francois Cope, sekretarz generalny rządzącej do niedawna we Francji centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP). Jest dla mnie oczywiste, że wiele związków wrzuca całą wstecz - dodał.

Hollande obiecał też wprowadzenie tzw. kontraktu pokoleń, który ma umożliwić wsparcie przez państwo jednoczesnego zatrudniania przez firmy ludzi młodych i seniorów. Zapowiada też zmiany w dziedzinie energetyki atomowej, która wytwarza 75 procent energii we Francji. Według Hollande'a, do 2025 roku udział tej energii zostanie ograniczony do 50 procent dzięki kosztownemu rozwojowi odnawialnych źródeł energii. Eksperci przewidują, w ciągu pięcioletniej kadencji socjalista zamknie co najmniej jedną, najstarszą francuską elektrownią jądrową w Fessenheim w Alzacji.

Czy Hollande zrobi krok w tył?

10 i 17 czerwca we Francji odbędą się wybory parlamentarne. Partia Socjalistyczna, której kandydatem był Hollande w wyborach prezydenckich 6 maja, potrzebuje większości w Zgromadzeniu Narodowym, aby wprowadzać swój program. Wielu komentatorów przypuszcza jednak, że nawet w razie zwycięstwa lewicy w wyborach parlamentarnych Hollande może się wycofać z niektórych wyborczych obietnic. Nowy prezydent zlecił przeprowadzenie audytu sytuacji finansowej Francji, bo podejrzewał właśnie, że ekipa Sarkozy'ego mogła sprytnie ukrywać niektóre "dziury" finansowe. Po otrzymaniu rezultatów audytu może powiedzieć rodakom, że sytuacja finansowa Francji jest gorsza, niż myślał zapowiedzieć dodatkowe zaciskanie pasa.

Oszczędny jak prezydent Francji

Prezydent Francji sam już zaczął zaciskać pasa, żeby dać przykład rodakom. Jego zarobki - podobnie jak zarobki wszystkich członków rządu - zostaną obniżone o 30 procent. Premier i ministrowie podpisali również zobowiązania, które nakazują im jak najczęstsze podróżowanie pociągami, zamiast korzystania z kosztownych samolotów. Z wczorajszego nieformalnego szczytu europejskiego w Brukseli Hollande wrócił samochodem, bo - jak wyjaśnili jego bliscy współpracownicy - powrót samolotem byłby zbędną rozrzutnością.