We Wrocławskiej Klinice Hematologii i Chorób Rozrostowych Dzieci lada dzień zabraknie pieniędzy na ratujące życie przeszczepy szpiku kostnego. Jak się dowiedzieliśmy, środków wystarczy jeszcze na dwa przeszczepy od obcego dawcy i na kilka zdecydowanie tańszych autoprzeszczepów. Wszystkie zostaną wykonane jeszcze we wrześniu.

Kierująca Kliniką profesor Alicja Chybicka zapewnia, że przeszczepy będą się odbywały. Niestety drastycznie to zwiększa i tak już wielkie zadłużenie szpitala. A wszystko przez to, że Ministerstwo Zdrowia zbyt nisko wyceniło tego typu zabiegi. Za najdroższy przeszczep od obcego dawcy resort rok temu płacił 200 tysięcy złotych, a potrzeba przynajmniej 300 tysięcy. Profesor Chybicka tłumaczy, że każdy niewykonany przeszczep oznacza czyjąś śmierć. Żeby więc nie doszło do tragedii pieniędzy szuka też u sponsorów działająca przy klinice fundacja i na własną rękę rodzice każdego z chorych dzieci. Profesor Chybicka zaznacza jednak, że nie jest to sposób na załatanie dziury w budżecie szpitala:

Dyrekcja szpitala już kilkakrotnie zwracała się w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia. Po raz pierwszy w czerwcu. Na październik planowane są renegocjacje umów. Nie wiadomo jednak, co przyniosą, bo przecież budżet państwa świeci pustkami. To bardzo niepokoi władze kliniki: „To sugeruje, że jeszcze w przyszłym roku sytuacja może być jeszcze trudniejsza, a tego sobie nie wyobrażam. Wzrosły ceny leków i w związku z tym pieniądze, które będą przeznaczone w przyszłym roku na procedurę przeszczepiania szpiku, muszą być znacznie wyższe bo inaczej będzie to dramat" – uważa profesor Chybicka. A bieżące potrzeby są bardzo duże. Biorąc pod uwagę, że w klinice wykonywanych jest do pięciu przeszczepów szpiku miesięcznie, do końca roku potrzeba jej około miliona złotych. Dodajmy, że od początku roku we wrocławskiej Klinice przeszczepiono szpik kostny 34 dzieciom.

foto Archiwum RMF

09:15