Mijający tydzień przyniósł odreagowanie ostatniego silnego umocnienia polskiej waluty. Notowania EUR/PLN odbiły w poniedziałek z okolic 3,9000 i zwyżkowały do 3,9850. Wartość dolara natomiast wzrosła z 2,8200 zł w pobliże 2,9000 zł. Pod koniec tygodnia notowania obydwu walut kształtowały się jednak już nieco niżej - kurs EUR/PLN w okolicach 3,9700, a USD/PLN na 2,8400.

Impulsem do odreagowania była zaskakująca decyzja chińskiego banku centralnego o podwyższeniu stóp procentowych o 50 pb. Inwestorzy niepewni, czy krok ten nie oznacza początku zacieśniania polityki monetarnej w Państwie Środka (którego gospodarka jest obecnie motorem ożywienia w skali globalnej), ograniczyli popyt na bardziej ryzykowne aktywa, co przyczyniło się do spadku wartości walut rynków wschodzących, akcji oraz surowców.

Po ostatnich zmianach w notowaniach złotego na wykresie pary EUR/PLN w obecnym momencie można zaobserwować nie tyle konsolidację, co kanał spadkowy o lekkim nachyleniu. Obecnie kurs euro znajduje się w pobliżu jego górnego ograniczenia, co sugerowałoby kilkugroszowe odreagowanie w dół.

Z danych, jakie w ciągu tygodnia napłynęły na krajowy rynek, poznaliśmy produkcję przemysłową oraz inflację bazową. Produkcja wzrosła we wrześniu nieco więcej niż przewidywały prognozy, bo o 11,8 proc. r/r przy oczekiwaniach na poziomie 11,0 proc. r/r. Inflacja natomiast nie zaskoczyła - jej odczyt kształtował się na poziomie 1,2 proc. r/r, czyli dokładnie tyle, ile wynosiły oczekiwania. Pod koniec tygodnia miała również miejsce publikacja prognoz Ministerstwa Finansów dotyczących poziomu deficytu finansów publicznych w bieżącym roku - szacunki MF, potwierdzone przez GUS wskazują, iż wyniesie on 7,9 proc. PKB, czyli więcej niż planowane wcześniej 6,9 proc. PKB. Ponieważ jednak spekulacje odnośnie większego deficytu pojawiały się na rynku w ostatnich tygodniach, publikacja ta nie miała większego wpływu na notowania złotego. W długim terminie natomiast słaba sytuacja krajowego sektora finansów publicznych może działać hamująco na potencjał aprecjacyjny polskiej waluty.

Jak pokazał opublikowany w piątek raport Narodowego Banku Polskiego dotyczący sytuacji polskich przedsiębiorstw, konkurencyjność cenowa krajowego eksportu uległa w III kwartale lekkiemu pogorszeniu w porównaniu z II kwartałem. Było to wynikiem dynamicznego umocnienia polskiej waluty w lipcu i powolnej aprecjacji w kolejnych miesiącach. Kurs EUR/PLN przybliżył się do poziomu 3,9000, będącego pierwszym poziomem "ostrzegawczym", że kurs zmierza w zbyt niskie rejony. Według raportu poziom graniczny wyznaczający opłacalność polskiego eksportu znajduje się w okolicach 3,7000 zł za euro. Wnioski z tego raportu mogą sugerować, iż o bardziej zdecydowane umocnienie złotego może być w najbliższym czasie dość trudno. NBP w przypadku silniejszej zniżki notowań EUR/PLN (przykładowo do 3,8000) może bowiem, podobnie jak w kwietniu bieżącego roku, zdecydować się na interwencję. Według innego scenariusza, w momencie zbyt dynamicznej aprecjacji złotego, Rada Polityki Pieniężnej mogłaby zdecydowanie złagodzić ton wypowiedzi.

Na zakończenie ubiegłego tygodnia kurs eurodolar podjął próbę trwałego pokonania poziomu 1,4100. Jednak po wzroście w okolice 1,4150 notowania EUR/USD szybko zawróciły, rozpoczynając krótkoterminową korektę spadkową. Zniżka była kontynuowana na początku mijającego tygodnia, eurodolar zszedł do 1,3700. Dalsze spadki zostały zahamowane przez 20-dniową średnią ruchomą. Od czasu wrześniowego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku była to najsilniejsza zniżka w notowaniach tej pary walutowej. Póki co trend wzrostowy na EUR/USD nie wydaje się zagrożony. Rozstrzygające dla dalszych losów tej pary walutowej okazać może się zaplanowane na początek listopada posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Bez wątpienia inwestorzy będą uważnie śledzić komunikaty napływające po spotkaniu dotyczące dalszego zakresu ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej.

Z danych makro jakie poznaliśmy w dobiegającym końca tygodniu warto wspomnieć o odczycie dynamiki produkcji przemysłowej w USA. Wyniosła ona we wrześniu -0,2 proc. m/m, podczas gdy oczekiwano wyniku na poziomie 0,2 proc. m/m. Z kolei bardziej optymistyczne informacje napłynęły z raportu zwanego Beżową Księgą, przygotowywanego przez jeden z dwunastu banków Rezerwy Federalnej. W ocenie autorów amerykańska gospodarka wzrasta w wolnym tempie, jednak tym razem nie stwierdzono, że ożywienie znajduje się w tendencji spadkowej, jak to miało jeszcze miejsce we wrześniu.

Sporą niespodziankę w mijającym tygodniu sprawił Ludowy Bank Chin, który zdecydował się podnieść stopę depozytową i pożyczkową o 25 pb do poziomów odpowiednio: 2,5 proc. oraz 5,56 proc. Decyzja ta nietypowo wpłynęły na osłabienie juana, gdyż pokazała, że głównym narzędziem do walki z inflacją będzie właśnie zacieśniana polityka pieniężna, a nie rewaluacja krajowej waluty. Decyzja centralnego banku Chin przełożyła się na lekką przecenę na rynku surowców oraz na umocnienie amerykańskiej waluty.

W piątek rozpoczął się szczyt państw grupy G20, na którym ma zostać poruszona popularna ostatnio kwestia "wojny walutowej". Ministrowie Finansów wraz z prezesami banków centralnych będą próbowali wypracować wspólne zasady polityki walutowej. Pojawiły się pierwsze pomysły m.in. wprowadzenia limitów w nadwyżkach i deficytach handlowych. Takie plany wydają się obecnie trudne do zrealizowania, a pierwsze głosy sprzeciwu sugerują, że o wypracowanie wspólnego stanowiska nie będzie łatwo. Z tego też względu oczekiwać należy, że po zakończeniu szczytu i braku konkretnych decyzji uwaga inwestorów ponownie skupi się na zbliżającym się posiedzeniu FOMC.

Sporządzili:

Joanna Pluta

Michał Fronc

Departament Analiz

DM TMS Brokers S.A.