Kancelaria Prezydenta znowu idzie na zwarcie z bankami. Urzędnicy Andrzeja Dudy chcą zaproponować ogromnej rzeszy kredytobiorców możliwość rezygnacji z kredytu mieszkaniowego w dowolnym momencie - ustalili dziennikarze RMF FM.

To rozwiązanie ma polegać na tym, że kredytobiorca będzie mógł pójść do banku, oddać klucze do mieszkania i uwolnić się od reszty kredytu hipotecznego - nieważne jak wysokiego.

Co ważne, miałoby to dotyczyć nie tylko kredytobiorców walutowych, ale także złotowych. Tych, którzy są w najtrudniejszej sytuacji finansowej. Nie byłby to wariant dostępny dla wszystkich, ale na przykład dla osób, które nagle straciły pracę i rata kredytu zaczęła pochłaniać im zdecydowaną większość pensji.

Dla sektora bankowego to jak bomba atomowa. Bardzo groźne narzędzie, które zmusi banki do tego, by rzeczywiście dogadywały się z klientami po partnersku - inaczej poniosą stratę. Bankowcy z kolei odpowiadają, że jeżeli zbyt wielu ludzi miałoby możliwość rezygnacji z kredytu, to z powodu ryzyka banki musiałyby podnieść koszty kredytu.

To rozwiązanie ma być karą dla banków, które wbrew apelom prezydenta i szefa Narodowego Banku Polskiego nie chcą rozszerzyć pomocy frankowiczom. Tym bardziej, że szwajcarska waluta znów mocno drożeje. Gdy kilka miesięcy temu kancelaria prezydenta publikowała projekt tak zwanej ustawy spreadowej (o zwrocie tego, co banki zarobiły na ustalaniu własnych kursów walut), urzędnicy ogłosili, że dali bankom rok na wymyślenie, jak przewalutować kredyty i pomóc frankowiczom. Dotychczasowe propozycje nie robią na kancelarii prezydenta większego wrażenia.

(mpw)