​Połowa Polaków jest przekonana, że nie skorzysta na podatkowych rozwiązaniach zaproponowanych w Polskim Ładzie - wynika z sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej". Niemal co piąty badany nie wie, jak na jego kieszeń wpłyną reformy. Można to uznać za promocyjną porażkę rządu oraz Prawa i Sprawiedliwości, które przekonywały, że na zmianach skorzysta 18 mln Polaków.

Zmiany podatkowe zawarte w Polskim Ładzie to m.in. podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł, podniesienie progu podatkowego z 85,5 tys. zł do 120 tys. zł, likwidacja możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku oraz tzw. ulga dla klasy średniej dla pracowników etatowych.

Jak wynika z badania United Surveys, tylko 30,2 proc. Polaków uważa, że zmiany te będą dla nich korzystne. Odpowiedź "zdecydowanie tak" wybrało 9,2 proc. badanych, a "raczej tak" - 21 proc.

W porównaniu do lipcowego badania nieco wzrosła liczba osób, które są pewne tego, że skorzystają na Polskim Ładzie. Wtedy 7,5 proc. wybrało tę odpowiedź. Spadła jednak znacząco liczba osób, która wybierała odpowiedź "raczej tak" - w lipcu było to 28,7 proc. ankietowanych.

Połowa uważa, że zmiany proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość uderzą w ich kieszenie. 20,5 proc. uważa, że na reformie raczej nie skorzystają (w lipcu było to 32,8 proc.). Pewnych strat jest 30,6 proc. badanych (w lipcu było to 22 proc.).

18,8 proc. ankietowanych nie wie, jak Polski Ład przełoży się na stan ich portfela. W lipcu niepewnych było tylko 9 proc.  

Badanie zostało przeprowadzone 10 września metodą CATI na grupie 1000 osób.

Dla kogo Polski Ład?

Wyniki sondażu wskazują na to, że rząd oraz Prawo i Sprawiedliwość poniosły porażkę marketingową w kwestii promowania Polskiego Ładu. Eksperci Ministerstwa Finansów szacują, że na zmianach skorzysta niemal 18 milionów osób płacących podatki. Prawie 9 mln osób przestanie płacić PIT. Nie będą go płacić osoby najuboższe i 2/3 emerytów i rencistów. Dla osób zarabiających nieco ponad płacę średnią zmiana będzie neutralna. MF przekonuje, że dla 90 proc. podatników nowe rozwiązania będą korzystne lub neutralne. To ponad 23 mln osób. W portfelach Polaków ma zostać prawie 16,5 mld zł rocznie.

Ministerstwo Finansów wylicza np., że kasjer zarabiający 3 tys. zł zyska na reformie ok. 1840 zł w ciągu roku, pracownik fizyczny z zarobkami 4 tys. zł miesięcznie zyska 1360 zł w ciągu rok, a księgowa dostająca 5 tys. zł zyska ponad 560 zł w ciągu roku.

Kto zyska, a kto straci na Polskim Ładzie? Sprawdź!

Stratne będą zwłaszcza osoby prowadzące działalność gospodarczą i rozliczające się podatkiem liniowym. Dla nich zmiany w wyliczaniu składki zdrowotnej oraz brak możliwości odliczenia jej od podatku dochodowego oznacza wzrost obciążeń. Grant Thornton wylicza, że taki przedsiębiorca zarabiający np. 10 tys. zł brutto na zmianach straci około 377 zł miesięcznie.

Do tej pory podstawę wymiaru składki dla przedsiębiorców stanowiła zadeklarowana kwota, nie niższa niż 75 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, którego wysokość corocznie ogłaszana jest przez prezesa GUS. Oznacza to, że przedsiębiorcy w 2021 roku płacą 381,81 zł składki, z czego 328,78 zł mogą odliczyć od podatku. Po zmianach zawartych w Polskim Ładzie przedsiębiorcy będą płacić 4,9 proc. od całego swojego dochodu.

Ekspresowe tempo procedowania Polskiego Ładu

PiS chce w ekspresowym tempie przeprowadzić prace nad Polskim Ładem, naruszając tym samym procedury parlamentarne. Jak zapowiedział wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki, ustawy zostaną wprowadzone na dzisiejszym posiedzeniu. 

Jak informowaliśmy w RMF FM, takie ekspresowe tempo to złamanie jasnego przepisu regulaminu Sejmu, który w wypadku ustaw zmieniających działanie samorządów daje im na wydanie opinii 14 dni od momentu przekazania im projektu. Ostateczne wersje projektów Polskiego Ładu trafiły do Sejmu 8 września, więc według tego przepisu Sejm może je rozpatrywać nie wcześniej niż 22, a nie 16 czy 17 września.

Co więcej, posłowie opozycji złożyli w komisji finansów wniosek o wyjaśnienie przez rząd, jak Polski Ład wpłynie na budżety samorządów. Regulamin nakazuje poświęcenie temu posiedzenia w ciągu 30 dni.

Jeśli Sejm rozpatrzy projekty w tym tygodniu - takie posiedzenie będzie po prostu pozbawione sensu. Posłowie mają więc do wyboru albo złamanie zasad i pośpiech, albo ich przestrzeganie - i opóźnienie prac.