Sejm przyjął informację rządu w sprawie udziału polskich wojsk w konflikcie irackim. Posłowie nie poparli wniosku Ligi Polskich Rodzin o odrzucenie tej informacji. Za przyjęciem głosowało 328 posłów, przeciw było 71, a 38 posłów wstrzymało się od głosu.

Debaty o polskiej polityce zagranicznej w poprzednich trzech kadencjach Sejmu były jednymi z nielicznych, kiedy wszyscy posłowie mówili jednym głosem. W tym Sejmie zerwano jednak z tą tradycją. Gdy posłowie SLD, PO i PiS-u opowiadali się za udziałem polskich żołnierzy w wojnie w Iraku, Samoobrona i LPR rozwijały transparenty żądające powroty Polaków do kraju.

W czasie sejmowej debaty Andrzej Lepper objawił swą – nieznaną do tej pory – twarz pacyfisty, mówiąc, że wojna w Iraku jest moralnie nieusprawiedliwiona: Jest stawianiem brutalnej, wulgarnej siły przed sprawiedliwością - mówił Lepper.

W czasie całej debaty argumenty o honorze, który karze pomagać sojusznikom i o konieczności uwalniania świata od niebezpiecznych dyktatorów ścierały się z tezami, że Polska znalazła w gronie podpalającej świat mniejszości.

Wszystko to działo się pod nieobecność prezydenta, który z trudnych do wytłumaczenia powodów, postanowił w ostatniej chwili nie przyjeżdżać do Sejmu.

Być może prezydent przestraszył się demonstracji posłów Samoobrony, którzy przed wejściem do sejmu rozpostarli transparent z napisem: „Żołnierze do domu, Kwaśniewski, Miller, bracia Kaczyńscy do Iraku!".

Lepper przyznał zresztą, że jego ludzie nie chcieli wpuścić do Sejmu Aleksandra Kwaśniewskiego. Przeszkodziła im w tym straż marszałkowska. Doszło do szamotaniny. Lepper twierdzi, że użyto siły wobec posłów jego klubu. Marszałek Marek Borowski zapewnia, że nikt nie uderzył żadnego posła.

Foto: Archiwum RMF

21:45