Siedem europejskich krajów uderza w konkurencyjność naszej gospodarki. Ministrowie spraw socjalnych Austrii, Belgii, Francji, Niemiec, Luksemburga, Holandii i Szwecji wystosowali list do Komisji Europejskiej wzywając do całkowitej zmiany zasad i zaostrzenia warunków pracy tymczasowej w ramach tzw. delegowania pracowników. Uderza to bezpośrednio w polskie firmy budowlane i transportowe.

Ministrowie siedmiu krajów Europy Zachodniej piszą w liście, że chcą pełnej realizacji hasła: "równa płaca za taką samą pracę w tym samym miejscu", a to oznacza, że polskie firmy wysyłające np. pracowników na budowę w Holandii będą musiały im płacić tyle, ile przeciętnie zarabiają na tym stanowisku Holendrzy.

Nasze firmy przestaną więc być atrakcyjne, bo obecnie płacą tylko holenderską stawkę minimalną.

Siedem krajów chce także większej ochrony socjalnej, by nasze firmy nie mogły konkurować dzięki niższymi kosztom ubezpieczeń. Postulują, by Komisja Europejska całkowicie zmieniła zasady tymczasowego zatrudniania pracowników. Swoje żądania, które mają doprowadzić do zwiększenia konkurencyjności zachodnich firm na unijnym rynku kosztem regionu Europy Środkowowschodniej, maskują formułowanymi obawami o "dumping socjalny" i "nadużywanie swobody przepływu usług". W wielu miejscach tego szczegółowego, czterostronicowego listu nie ukrywają jednak, że chodzi o konkurencję między firmami.

"Obecnie pracodawcy delegowanych pracowników (czyli np. polskie firmy - red.) mają niesprawiedliwą przewagę w porównaniu z pracodawcami w krajach przyjmujących pracowników" - piszą w swoim liście - "Pracodawcy mogą stosować korzystne dla siebie rozwiązania delegowania pracowników ponieważ tylko część przepisów, tych "bezwzględnie obowiązujących", musi być przez nich stosowana".

Ministrowie straszą także pośrednio możliwością ograniczenia swobody przepływu osób, bo ich zdaniem mogą tego zacząć domagać się populiści.

"Populiści mogą próbować wykorzystać kwestię dumpingu społecznego i nierównego traktowania, aby podważyć zasadność zasady swobodnego przepływu" - piszą w liście.

List 7 ministrów to jeden z wielu kroków podejmowanych przez kraje Zachodu, które chcą wyjść z kryzysu, kosztem do tej pory dynamiczniejszych krajów, takich jak Polska - mówi w rozmowie z dziennikarką RMF FM jeden z dyplomatów.

Do tych samych działań można zaliczyć narzucenie przez Niemcy płacy minimalnej dla polskich firm transportu drogowego. Nic dziwnego, że także ten list wywołuje oburzenie polskich transportowców.

Najpierw Niemcy, teraz kolejne kraje szykują się, by administracyjnymi barierami likwidować konkurencyjność na unijnym rynku - komentuje list Anna Wrona rzeczniczka Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.

Zaniepokojona listem jest także eurodeputowana PO, Danuta Jazłowiecka. To ona w zeszłym roku toczyła w europarlamencie batalię, żeby nie zmieniać tzw. dyrektywy o delegowaniu pracowników z 1996 roku, a jedynie poprawić jej wdrażanie. Już wówczas socjaliści chcieli ją całkowicie zrewidować i zmienić. Wtedy jednak przegrali. Przed głosowaniem składu Komisji Europejskiej powrócili jednak do swoich żądań. Zmiana dyrektywy była jednym z ich warunków poparcia dla ekipy Jeana Claude’a Junckera.

Teraz Komisja Europejska obiecuje, że w grudniu przedstawi nowe propozycje. Oficjalnie zapewnia, że nie będzie "otwierać" dyrektywy i zmieniać jej zasad, jednak taka presja 7 ministrów największych krajów Zachodniej Europy może oznaczać, że jednak ugnie się pod ich presją. Uderzy to najbardziej w polskie firmy, które co roku wysyłają do krajów Zachodniej Europy najwięcej, bo około 230 tys. pracowników.

(j.)