Rosyjska firma Acron zwiększyła swój udział w Zakładach Azotowych w Tarnowie z 12 do prawie 15,5 procent. Na razie Rosjanie nie mają szans na przejęcie kontroli nas polską firmą, ale mimo to kupowanie coraz większej liczby akcji może im przynieść wymierne korzyści. Niewykluczone, że zechcą powtórzyć manewr holenderskiego Eureko i zażądać od Polski gigantycznego odszkodowania.

Grupa Azoty to największy w Polsce i jeden z największych w Europie koncernów chemicznych. Posiadana liczba akcji już daje Rosjanom możliwość umieszczenia w radzie nadzorczej firmy swojego przedstawiciela. To im pozwoliłoby im na zdobycie wiedzy nie tylko o samych Azotach, ale też o całej branży chemicznej w Polsce. Nie można zapomnieć o tym, że Azoty są głównym konsumentem gazu w Polsce. Zużywają 20 procent całego sprowadzanego do naszego kraju surowca. Istotne w całej sprawie jest to, że ten gaz pochodzi od rosyjskiego Gazpromu. Rosjanie mogą więc próbować działać na niekorzyść Azotów. Zapłacą za to klienci firmy, czyli głównie polscy rolnicy.

Manewr a'la Eureko

Rosyjscy przedsiębiorcy zdają sobie sprawę z tego, że nie są w Polsce szczególnie kochani. W związku z tym mogą zastawić na nas sidła przy okazji zakupu kolejnych akcji Azotów. Już teraz Acron ma prawo domagać się miejsca w radzie nadzorczej. Nasz rząd zapewne odmówi tego prawa z powodów bezpieczeństwa. Rosjanie uznają to za szykany, mogą jednak dalej prowokować i czekać na ewentualne faule ze strony rządu. Gdy uzbiera się ich kilka, mogą pozwać skarb państwa do sądu zażądać odszkodowania, tak jak kiedyś holenderski koncern Eureko. Firma chciała prawie 40 miliardów złotych za prywatyzację PZU.

Pogłoski o prezydenckim lobbingu

O rosyjskim Acronie kupującym akcje Azotów zrobiło się ostatnio głośno po informacjach, jakoby Aleksander Kwaśniewski lobbował za jego szefem u premiera. Jeżeli na ten temat nie będzie wiarygodnej notatki Donalda Tuska albo złożonej gdzieś do archiwum, w której wytłumaczy się z tego rodzaju lobbingu i z próby utorowania drogi Rosjanom do przejęcia znaczącej części rynku azotowego w Polsce, to będziemy mieli megaskandal na skalę Rywinlandu - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Jacek Kurski.