Polskie zabawki są bezpieczniejsze od importowanych - wynika z corocznego badania zabawek i artykułów dziecięcych, które Inspekcja Handlowa przeprowadziła na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Mimo to na rynku dominują te sprowadzane z zagranicy, przede wszystkim z Chin.

"Warto zauważyć, że inspektorzy Inspekcji Handlowej największe zastrzeżenia mają do zabawek importowanych, podczas gdy w zdecydowanej większości zabawki polskich producentów w trakcie kontroli nie wskazują na zasadność przeprowadzenia badań laboratoryjnych" - stwierdzono w "Informacji o kontroli zabawek w I-III kwartale 2014 r." wydanej przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Inspekcja Handlowa skontrolowała łącznie 2 533 zabawki u 306 przedsiębiorców (hurtowników, sprzedawców detalicznych i hipermarketów), kwestionując 36 proc. Kontrolą objęto najróżniejsze kategorie zabawek, od niemowlęcych, poprzez instrumenty muzyczne i materiały artystyczne po kostiumy do przebierania. Podobne badania w zeszłym roku ujawniły wady w 35,7 proc. zbadanych wyrobów.

Co budzi zastrzeżenia?

Najwięcej zarzutów dotyczyło braków informacyjnych w instrukcji i niewłaściwych oznaczeń. Zastrzeżenia dotyczyły także konstrukcji i materiałów, z których wykonano produkty (ogółem 6,9 proc). Stwierdzono niezgodności polegające na pojawieniu się małych elementów, co umożliwia ich połknięcie oraz stwarza ryzyko udławienia lub uduszenia, obecności zadziorów, co stwarza ryzyko zranień i otarć, nieodpowiedniego zabezpieczenia pojemników na baterie, co stwarza ryzyko - w przypadku wycieku baterii - zatrucia chemicznego i poparzenia wewnętrznych organów dziecka, zawyżonej swobodnej długości linek, co naraża na ryzyko uduszenia oraz dostępności metalowych drutów o przekroju większym niż maksymalny dopuszczalny (2 mm), co wywołuje ryzyko zranienia.

Zabawki przebadano także pod kątem występowania niebezpiecznych substancji. W wypadku aż 306 zabawek stwierdzono przekroczenie dopuszczalnego stężenia ftalanów, które mogą mieć niekorzystny wpływ na gospodarkę hormonalną dzieci. W badanych próbkach nie wykryto natomiast formamidu, fenolu ani benzenu

Badaniami objęto także inne poza zabawkami wybrane artykuły dla dzieci: miękkie nosidełka, chodziki, barierki bezpieczeństwa i bujaki dziecięce. Jak podał UOKiK, "ogółem sprawdzono 299 partii produktów (nosidełek i chodzików - po 138, barierek bezpieczeństwa - 22, bujaków - 1) u 67 przedsiębiorców (producentów, hurtowników i sprzedawców detalicznych), z czego zakwestionowano 26,8 proc. To znacznie mniej niż podczas ubiegłorocznej kontroli wyrobów tego rodzaju, kiedy zakwestionowano 38 proc. sprawdzonych partii.