- Dwa lata po wybuchu kryzysu Niemcy są dziś lokomotywą wzrostu gospodarczego w Europie - powiedziała w Bundestagu kanclerz Angela Merkel, broniąc polityki swojego chadecko-liberalnego rządu. Mamy powody do optymizmu - zapewniała kanclerz w trakcie debaty parlamentarnej nad projektem budżetu na przyszły rok. Opozycja zarzuciła Merkel klientelizm.

W poniedziałek Komisja Europejska podniosła prognozę tegorocznego wzrostu PKB dla Niemiec z 1,2 proc. do 3,4 proc.

Zdaniem Merkel największym sukcesem jest dobra sytuacja na rynku pracy. Bezrobocie jest mniejsze niż przed kryzysem - zauważyła kanclerz. Przypomniała, że obecnie liczba osób bez pracy sięga niespełna 3,2 mln, podczas gdy pięć lat temu, gdy Merkel obejmowała rządy, wynosiła prawie pięć milionów. To zasługa także chadecko-liberalnej koalicji - dodała Merkel.

Broniła ona projektu budżetu na 2011 rok, który przewiduje znaczne oszczędności, szczególnie na wydatkach socjalnych; do 2014 roku rząd chce wygospodarować 80 mld euro. Jak podkreśliła Merkel, Niemcy stoją wobec wielkich wyzwań, takich jak problem starzenia się społeczeństwa, globalna konkurencja i ochrona środowiska naturalnego.

Przed nami jesień ważnych decyzji, które wyznaczą kierunek na nowe dziesięciolecie od 2010 do 2020 roku. Jednym z kluczowym komponentów są solidne finanse państwa - powiedziała kanclerz. Chcemy zakotwiczyć kulturę stabilności, która będzie wzorem dla Europy. Wyrazem tego jest nasz budżet - dodała.

Zapewniła też, że Berlin nie rezygnuje ze starań na rzecz wprowadzenia podatku od transakcji na rynkach finansowych, pomimo sceptycyzmu części krajów w UE. Chcemy przekonać możliwie największą liczbę państw, ale niestety świat nie zawsze jest taki, jakbyśmy sobie życzyli - przyznała Merkel.

W jej ocenie ważnym komponentem dla przyszłości kraju jest polityka energetyczna. W zeszłym tygodniu rząd uzgodnił koncepcję polityki energetycznej do 2050 roku, która zakłada m.in. wydłużenie okresu eksploatacji elektrowni atomowych o średnio 12 lat oraz rozwój energetyki opartej na odnawialnych źródłach odnawialnych. Koncepcja ta została ostro skrytykowana przez opozycję, która domaga się rezygnacji z energii jądrowej po 2021 roku. Wyłączanie reaktorów i zamykanie elektrowni węglowych z ideologicznych pobudek nie ma sensu. Sens ma racjonalna i rozsądna polityka energetyczna, która godzi ze sobą interesy gospodarcze i cele związane z ochroną środowiska - oceniła Merkel. Jak dodała, elektrownie jądrowe i węglowe mają stanowić "technologie pomostowe", ułatwiające przejście do ery energetyki opartej na źródłach odnawialnych.

Politykę rządu CDU/CSU i liberalnej FDP ostro skrytykowała opozycja. Przewodniczący Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Sigmar Gabriel ocenił, że rząd Merkel zawiódł na całej liniijest odpowiedzialny za 12 miesięcy politycznego bezwładu. Jak dodał, do dziś rynki finansowe nie zapłaciły ani centa za kosztowną walkę z kryzysem, a rachunek wystawiono tym, którzy najciężej pracują. Zdaniem Gabriela rządowa koncepcja polityki energetycznej to wyraz klientelizmu. Jeszcze nigdy żaden rząd nie został w takim stopniu zdegradowany do pozycji asystentów wielkich koncernów (...) Na nowo otwieracie socjalny konflikt - powiedział Gabriel.

Pani jest kanclerzem koncernów (energetycznych) RWE, E.ON i Vattenfall - oskarżał z kolei szef frakcji Zielonych Juergen Trittin. Według opozycji cztery wielkie koncerny energetyczne zyskają 100 mld euro dzięki wydłużeniu czasu eksploatacji reaktorów.

Niemiecki Bundestag uchwali ustawę budżetową na 2011 rok prawdopodobnie w listopadzie.