Będą dodatkowe dokumenty w sprawie lustracji Józefa Oleksego. Według sądu lustracyjnego mogłyby one rzucić nowe światło na sprawę byłego premiera. Dlatego sąd zwrócił się o nie do Kancelarii Prezydenta i do MON-u i odroczył sprawę byłego premiera do 23 maja. O dostarczenie nowych dokumentów wnioskowała obrona Oleksego. Były szef rządu odwołuje się od wyroku sądu I instancji, który uznał go za "kłamcę lustracyjnego".

"Liczę na sprawiedliwy wyrok, bo nigdy nie byłem niczyim współpracownikiem". - mówił przed wczorajszą rozprawą Józef Oleksy. Na wyrok jednak będzie jeszcze musiał poczekać. Rozprawę odroczono, bo sąd przychylił się wniosku obrony, by wziąć pod uwagę nowe dokumenty, które znajdują się posiadaniu Kancelarii Prezydenta i Ministerstwa Obrony Narodowej. Według rzecznika Sądu Apelacyjnego w Warszawie Barbary Trębskiej, dokumenty mogą mieć znaczenie dla sprawy. Na temat procesu nie chciał wypowiadać się i Rzecznik Interesu Publicznego, ani sam Józef Oleksy. Były premier po wczorajszej rozprawie powiedział, że spokojnie czeka na dalszy ciąg procesu: "Trwa to już tak długo, że przyjmuję ze spokojem każdą fazę, która dotyczy wyjaśniania sprawy związanej z moją służbą wojskową i śledzę to z równą ciekawością jak państwo.” – powiedział Oleksy. Być może tę ciekawość zaspokoimy 23 maja. Tak długa przerwa w procesie może świadczyć o tym, że pojawiły się jakieś nowe wnioski dowodowe. Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami. Jeśli wyrok będzie utrzymany, Oleksy straci mandat poselski i przez 10 lat nie będzie mógł pełnić niektórych funkcji publicznych. Sąd może też uchylić wyrok i albo zwrócić sprawę do ponownego rozpatrzenia, albo samemu uznać, że oświadczenie lustracyjne Oleksego, zaprzeczające związkom ze służbami specjalnymi PRL, jest prawdziwe. W Sądzie Apelacyjnym w Warszawie była wczoraj nasza reporterka Beata Grabarczyk. Posłuchaj jej relacji:

Przypomnijmy: w październiku ubiegłego roku, sąd lustracyjny uznał, że były premier i lider SLD skłamał w swoim oświadczeniu lustracyjnym. Według sędziów, 23 stycznia 1970 roku Józef Oleksy zgodził się na przeszkolenie przez wywiad wojskowy PRL; później złożył 14-stronicowy raport z wyjazdu do Strasburga. Jego współpraca ze spec służbami miała trwać osiem lat. Podstawą ustaleń sądu były zachowane teczki: pracy i personalna Oleksego. Ujawniono, że oficerowie prowadzący Oleksego spotykali się z nim ponad 20 razy. Ostatecznie 27 czerwca 1978 r. Oleksy podpisał oświadczenie, że kończy współpracę z wywiadem. Do rozwiązania kontaktów doszło, ponieważ Oleksy poinformował, że zajmuje się obroną pracy doktorskiej i - jak ujął to sąd - "ma świadomość, że są przecieki poza wywiad wojskowy. Świadków, byłych oficerów wywiadu PRL, sąd uznał wtedy za niewiarygodnych. Wcześniej współpracę Oleksego z wywiadem wojskowym PRL sugerowały media. Sam Oleksy przyznawał, że był szkolony w rozpoznaniu, ale zaprzecza jakoby był agentem. Zastępca Rzecznika Krzysztof Kauba podkreślał natomiast, że sam pobyt na obowiązkowym szkoleniu wojskowym nie podlega lustracji. To sugerowało, że podstawa wniosku Rzecznika Interesu Publicznego była inna. Sąd nie podał szczegółów sprawy, ze względu na obowiązek utrzymania w tajemnicy informacji nt. wywiadu wojskowego. Sam Oleksy określił wyrok Sądu Lustracyjnego jako haniebny. "Nie zgadzam się z nim w całości i będę do końca dochodził swego honoru i dobrego imienia" - mówił poseł SLD.

Lustracja byłego szefa rządu to najdłużej ciągnący się proces w historii spraw lustracyjnych. Postępowanie rozpoczęto w czerwcu 1999 r.; sam proces zaczął się w listopadzie 1999 r.

foto RMF FM

00:30