Odizolowana i przymierająca głodem Korea Północna nadal chce dyktować warunki Stanom Zjednoczonym. Wprowadzenie sankcji gospodarczych będzie oznaczało wypowiedzenie nam wojny, a wojna nie zna litości - straszy państwowa agencja informacyjna.

Amerykanie podkreślają jednak, że wcale nie mają wrogich zamiarów wobec Phenianu. Prezydent George W. Bush stwierdził, iż USA chcą jedynie, aby Korea Północna wypełniła swoje wcześniejsze zobowiązania, że nie będzie prowadziła badań w dziedzinie broni jądrowej.

Jednak Kim Dzong Il zgromadził w Phenianie ponad 100 tys. osób na gigantycznym wiecu poparcia dla swych planów rozbudowy arsenałów militarnych. W trzaskającym, dochodzącym do minus 20 stopni mrozie, premier Korei Północnej wzywał ludzi, by aktywniej uczestniczyli w zwiększeniu możliwości obronnych kraju.

Za tymi słowami kryje się ponura prawda: komunistyczny reżim chce przeznaczyć jeszcze więcej pieniędzy na utrzymanie armii kosztem głodującej ludności. W 2001 roku Korea Północna wydała prawie 15 procent pieniędzy z budżetu na utrzymanie ponad miliona ludzi pod bronią. To trzecia pod względem wielkości armia świata.

Czy KRLD ma pluton?

W Waszyngtonie tymczasem rozpoczęła się druga runda spotkania komisji trójstronnej w sprawie Korei Północnej. Uczestniczą w niej dyplomaci z USA, Japonii i Korei Południowej. Wysłannicy Seulu usiłują nakłonić Amerykanów, aby przedstawili pisemne gwarancje Phenianowi, iż nie zamierzają atakować reżimu. Jednak Stany Zjednoczone domagają się, by to Korea Północna zrobiła pierwszy krok i przerwała program nuklearny.

22:45