Zgierska prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie wyłudzenia przez Kazimierza G., króla polskiej żelatyny, oraz jego córkę Annę, kredytów od Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Fundusz udzielił rodzinie G. dwóch pożyczek po pięć milionów złotych.

WFOŚ udzielił firmie "Grabek Industry" należącej do Anny G. 5 mln zł pożyczki na budowę w Zgierzu na terenie Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, Zakładu Utylizacji Odpadów Poubojowych. Pożyczkę uruchomiono w kwietniu 2000 r.; pieniądze wypłacono w ratach. Drugą pożyczkę, też w kwocie 5 mln zł, Fundusz przyznał w listopadzie ubiegłego roku firmie "Konsumprod" sp. z o.o. - w której pełnomocnikiem właścicieli jest Kazimierz G. - na dofinansowanie linii technologicznej dla zakładu w Zgierzu. Według wiceprezesa WFOŚ Jana Olecha, obie pożyczki były należycie zabezpieczone, a udzielono ich na inwestycje o charakterze proekologicznym. Doniesienie złożył łódzki biznesmen Zbigniew Nowak, który twierdzi, że firma Grabek Industry, wyłudziła pieniądze na inwestycje, których nie ma. Okazuje się bowiem, ze zamiast zakładu utylizacji, powstaje fabryka żelatyny. Zgodę na budowę firmy wydał starosta zgierski, a unieważnił ją wojewoda. Zakwestionował on pozwolenie na budowę, bo stwierdził tak zwaną niezgodność podmiotów. Decyzję o możliwości zabudowy wydano bowiem na firmę samego G. a o pozwolenie na budowę wystąpiła firma należąca już do jego córki. Decyzja znalazła się w końcu pod lupą Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Urząd z kolei cofnął decyzję wojewody. Następnie wtrąciła się prokuratura, która zaskarżyła do NSA decyzję inspektora. Ten zmienił wówczas decyzję, czyli de facto stanął po stronie wojewody, a na początku stycznia znów zmienił zdanie. Niecały miesiąc później zaczął się jednak wahać i stwierdził, że trzeba się tej sprawie przyjrzeć raz jeszcze. Główny Urząd Nadzoru Budowlanego zawiesił postępowanie do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez NSA. Za przedkładanie fałszywych lub stwierdzających nieprawdę dokumentów w celu uzyskanie kredytu lub pożyczki oraz za składanie nieprawdziwych oświadczeń grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Tymczasem sam „król żelatyny” Kazimierz G. od kilku dni przebywa w areszcie. Trafił tam na trzy miesiące. Biznesmena podejrzewa się o to, że rękami podstawionych przez siebie trzech ludzi doprowadził do bankructwa fabryki żelatyny w Brodnicy i wyłudził póltora miliona kredytu bankowego. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, grozi mu do dziesięciu lat więzienia. Wcześniej toruński sąd aresztował także na 3 miesiące trzech członków byłego zarządu brodnickiej fabryki żelatyny.

foto RMF FM

12:25