W czwartek wejdzie w życie podwyżka rent i emerytur. Będzie ona kwotowa, a nie procentowa. Dziewięć i pół miliona Polaków dostanie 71 złotych więcej. W związku z tym szykuje się fala pozwów przeciw państwu.

Prawnicy twierdzą, że waloryzacja kwotowa jest niezgodna z konstytucją. Także prezydent Bronisław Komorowski skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Nawet jeśli Trybunał uzna ustawę za niekonstytucyjną, emeryci nie muszą się obawiać, że po wyroku będą musieli oddawać pieniądze. To nie wchodzi w grę - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Berenda.

Możliwe, że to państwo za jakiś czas będzie musiało części emerytów i rencistów dopłacić. Chodzi o najbogatsze osoby, które normalnie dostałyby 200 złotych podwyżki, a na nowych zasadach dostaną tylko 71 złotych.

Jeżeli Trybunał Konstytucyjny uzna to za złamanie prawa, emeryci będą mogli pozwać państwo i domagać się zwrotu utraconych korzyści. Problem tylko w tym, że taki pozew kosztowałby około 800 złotych. Będą musieli znaleźć sobie zastępcę, pełnomocnika procesowego i następnie opłacić wpis, a zatem cała procedura może być nieopłacalna - wyjaśnia konstytucjonalista profesor Marek Chmaj. Jego zdaniem, tańszym wyjście byłby za to pozew zbiorowy.