Kendama - jedna z najstarszych japońskich zabawek, która w latach 70. XX wieku biła rekordy popularności w kraju Kwitnącej Wiśni, teraz podbija Amerykę. W dwóch amerykańskich stanach - na Hawajach i w Kalifornii - dzieci masowo bawią się drewnianą zabawką z rączką. Sztuka polega na tym, by umiejętnie podrzucić zawieszoną na sznurku kulkę - tak, by osiadła na uchwycie.

Dzieci na Hawajach wręcz oszalały na punkcie tej zabawki - opowiada naszemu korespondentowi Pawłowi Żuchowskiemu Lee, jeden ze sprzedawców. I pokazuje, że są różne wielkości zabawki. Każde dziecko ma więc po 5 albo nawet 6. Jak można zobaczyć, dzieci chodzą z tym wszędzie. Wszędzie słychać uderzenia drewnianej kulki. To wręcz niesamowite, jak to wciągnęło dzieci - podkreśla.

W Honolulu urządzane są nawet zawody i to nie tylko na osiedlach czy w klasach. Ostatnio w centrum handlowym ponad 400 dzieci w nich uczestniczyło - opowiada Lee.

Na rajskiej wyspie nasz korespondent spotkał małą Hanie. Urodziła się w Niemczech. Mieszka w Stanach Zjednoczonych. Jej mama pochodzi z Polski. Jak przekonuje, dzieciom o dziwo nie przeszkadza to, że nie jest to gra komputerowa. Nie jest elektroniczna. Ale jest bardzo fajna. Bardzo ją lubię. Widzę ją wszędzie. Moje koleżanki mają. Moi koledzy mają. Wszyscy chyba ją mają - mówi Hanie.

Dorośli bardzo się cieszą, bo to szansa na odciągnięcie dzieci od telewizora. W czasach, kiedy dzieci bawią się grami wideo, iPadami, to jest coś bardziej namacalnego. Mogą się tym bawić. To rozwija koordynację rąk - usłyszał Paweł Żuchowski.

I - co ważne - Kendama nie kosztuje fortuny. Za najtańsze wersje wystarczy zapłacić kilka dolarów.