Tegoroczne wyścigi konne Melbourne Cup stały się sceną serii skandalów, jakie swoim zachowaniem wywołała córka zmarłego gwiazdora Michaela Jacksona, Paris.

Melbourne Cup to największe wyścigi konne na świecie. Jednak australijskie media opisują je jako dni niczym niepohamowanego dekadentyzmu. Impreza ściąga tysiące ludzi, którzy upijają się do nieprzytomności, wszczynają burdy i produkują tony śmieci.

Do tradycji należy, że organizatorzy zapraszają celebrytów. W tym roku była to 19-letnia Paris Jackson, córka zmarłego króla popu Michaela Jacksona. Za samo tylko pojawienie się na wyścigach zaoferowano jej 100 000 dolarów.

Wszystko zaczęło się od tego, że Paris odmówiła wystąpienia w specjalnie dla niej zaprojektowanych ubraniach. Zamiast tego przy tak zwanej ściance wystąpiła przed fotoreporterami w sukience z "sieciówki" w stylu boho, ale uwagę wszystkich przyciągnęły przede wszystkim jej... nieogolone nogi.

Potem Paris pokazała język oczekującym na jej pojawienie się fotoreporterom. Zdjęcie to pojawiło się we wszystkich gazetach i portalach. Dziennikarka News.com zadała nawet proste pytanie: "Po co w ogóle zaproszono Paris Jackson? To 19-latka z problemami psychicznymi i co najmniej dziwaczną przeszłością. Więc dlaczego wybrano Paris Jacksona na gościa honorowego Melbourne Cup? To jakieś szaleństwo".

Dziennikarka oskarżyła organizatora wyścigów o wykorzystywanie otoczki skandalizującej osobowości Paris Jackson do celów promocyjnych.

"Potraktowano ją jak rubrykę, a nie człowieka - po to, by ludzie mogli poczytać o jej nonszalancji i bezwstydnym zachowaniu, ale samym błędem było jej zaproszenie. I proszę, wszystkim pokazała język. Czy nie tak zachowują się nastolatki?" - napisała.

Paris Jackson nie powstrzymała się od odpowiedzi. Wysłała tweeta skierowanego bezpośrednio do dziennikarzy. "Jesteście cholernymi tchórzami. Założę się, że nie mielibyście jaj, żeby powiedzieć mi to prosto w twarz".

(j.)