Kiedyś miasteczko nad jeziorem Garda słynące z uprawy cytrusów, choć nie od tego wzięła się nazwa Limone. Dziś to chętnie odwiedzany kurort, który jednak pamięta o swojej rolniczej, cytrusowej przeszłości, którą zainicjowali Wenecjanie. Zapraszam na krótki spacer uliczkami Limone sul Garda.

Symbolem miasta są cytryny. Co do tego nie może być wątpliwości. Przekonają nas o tym choćby sklepiki z pamiątkami. Zresztą w miasteczku nadal uprawia się owoce, choć trzeba przyznać, że okolica nie wydaje się idealna dla rozwoju rolnictwa z uwagi na górskich charakter okolicy. Limone powstało bowiem w jednym z najbardziej niedostępnych i najbardziej stromych fragmentów jeziora Garda.

Nazwa miejscowości wywodzi się od słowa "limen", oznaczającego granicę. Badacze podają także słowo "lima", czyli rzeka. Stare zapisy zatem prostują wyobrażenie turysty, choć dziś Limone sul Garda żyje w dużej mierze ze swojego cytrynowego wizerunku.

To Wenecjanie postanowili umieścić w tym miejscu uprawy cytrusów. Drzewa otoczone były murami. Nad uprawami tworzono z kolei drewniane stelaże, dzięki którym zimą można było ułożyć specjalne belki - wszystko po to, by chronić uprawy przed złą pogodą i chłodnymi wiatrami. Trzeba było sprowadzić odpowiednią glebę, stworzyć system irygacyjny. Tak oto w Limone sul Garda wieki temu pojawiły się cytrusy. Dziś miasteczko najmocniej stawia na turystykę, ale tzw. limonaie, czy te niezwykle oranżerie, można ciągle na miejscu obejrzeć i zwiedzić za niewielką opłatą.

Dziś całe jezioro Garda okala otwierająca ruch turystyczny szosa, ale zanim ją otwarto do Limone można było dostać się jedynie wąskimi, niebezpiecznymi górskimi dróżkami lub wodą. Od niecałych stu lat można już dostać się na miejsce o wiele łatwiej, a nowa droga stała się szansą rozwoju. Biedne i skromne Limone stało się kurortem, choć z uwagi na usytuowanie geograficzne kurortem malutkim.

Miasteczko może zaoferować spacer promenadą, szansę na to, by pospacerować po wąskich, krętych uliczkach. Pełno tu hoteli, restauracji. Po jeziorze Garda kursują także promy, które pozwolą nam udać się w podróż do innych zakątków regionu. Do tego - jak to w Italii - stare kościoły czy wspomniane już muzeum, w którym można zobaczyć, jak wyglądała wcześniej hodowla cytrusów.

Jadąc nad Gardę w sezonie nie ma znaczenie, czy zdecydujecie się na Limone czy na inną z miejscowości położonych na brzegach jeziora. Jedno jest pewne: będzie bardzo tłoczno! Widoki zrekompensują niedogodności, choć zdecydowanie lepiej odwiedzić te okolice choćby wiosną, zanim zacznie się wakacyjny szał. Jadąc do Limone warto też pamiętać, że w okolicznych tunelach, którymi prowadzi jedyna droga w okolicy, jechał przed laty sam Agent 007. To właśnie w tych okolicach kręcono pierwsze ujęcia filmu "Quantum of Solace" z Danielem Craigiem w roli Jamesa Bonda.

Sama miejscowość ma jeszcze jeden historycznie interesujący aspekt, choć aby go wypatrzeć, trzeba zerknąć na stare mapy. Dziś Limone leży na granicy dwóch włoskich regionów: Lombardii oraz Trydentu i Górnej Adygi. Kiedyś w tym samym miejscu przechodziła granica zamykająca wpływy Cesarstwa Habsburskiego, którego obywatelami przez czas rozbiorów byli także Polacy.

Okolice jeziora Garda chętnie odwiedzają także kolarze. Zawodowcy mają gdzie trenować, a dla tych, którzy wolą miłą rekreację przygotowano wyjątkową atrakcję. To podwieszana trasa rowerowa, prowadząca nad samym brzegiem jeziora: Ciclopedonale Limone. Trasę otwarto kilka lat temu i daje ona możliwość zupełnie innego spojrzenia na Gardę. Bardziej leniwi powinni bez wątpienia zdecydować się na wycieczki promami i łodziami. Dopiero na środku jeziora możemy w pełni podziwiać jego ogrom i monumentalność otaczających je gór. 

Opracowanie: