Razi mnie ciągła wymiana wieńców w Sejmie. Zajmują ławki, a nowi posłowie muszą siedzieć w ławach rządowych - mówi w Przesłuchaniu w RMF FM Julia Pitera. Zastanawiałam się, co się stało z Bronisławem Komorowskim po tragedii smoleńskiej - przyznaje. Myślę, że przytłoczyła go chwila. Wszystkich nas sparaliżowała atmosfera nadbudowana na tragedii i dlatego moim kolegom puszczają nerwy.

Agnieszka Burzyńska: Donald Tusk wkracza do akcji "kampania wyborcza". Dlaczego? Jest już tak źle?

Julia Pitera: Nie, po pierwsze w niedzielę jest spotkanie na zamku, gdzie zbiera się komitet poparcia Bronisława Komorowskiego i to jest tak naprawdę początek kampanii. Natomiast premier nigdy poparcia nie odmawiał, jego wystąpienie na Politechnice Warszawskiej...

Agnieszka Burzyńska: Ale trzymał się z boku, a sama pani mówiła, że premier nie powinien angażować się w kampanię, bo byłby to łakomy kąsek dla kontrkandydatów. Skoro więc zamierza zaryzykować, to pytam, co takiego się stało.

Julia Pitera: Ale czym innym jest wyrażanie poparcia, a czym innym jest aktywne uczestnictwo poprzez np. towarzyszenie Bronisławowi Komorowskiemu we wszystkich spotkaniach.

Agnieszka Burzyńska: No ale premier będzie towarzyszył.

Julia Pitera: Nie, wszędzie nie będzie.

Agnieszka Burzyńska: Wszędzie nie, ale będzie. Bo do tej pory w ogóle tego nie robił

Julia Pitera: Jeżeli w niedzielę pojawi się na zamku lub innym miejscu w sobotę czy w niedzielę, to oczywiście tak. Ale nie permanentne towarzyszenie, bo to oczywiście pociągnęłoby za sobą krytykę.

Agnieszka Burzyńska: Bronisław Komorowski sobie nie radzi? Nie myślała pani czasami, co się stało z Bronkiem?

Julia Pitera: Owszem, myślałam. I myślę, że go dokładnie rozumiem. Na niego sprawa funkcji, którą objął tak naprawdę nastąpiła w 5 minut. Ja bym się chciała dowiedzieć, który z tych wszystkich polityków, którzy go krytykowali, jakby się umiał znaleźć w sytuacji, w której funkcja spada na człowieka w 5 minut.

Agnieszka Burzyńska: Przerosło go?

Julia Pitera: Nie przerosło, myślę, że przytłoczyło. Wiele razy sami znajdowaliśmy się w różnych sytuacjach, gdzie najpierw trzeba było sobie poradzić i znaleźć miejsce.

Agnieszka Burzyńska: A rażą panią te wszystkie gafy? Te słowa o tym, że znajdowanie fragmentów ubrań w niezabezpieczonym miejscu to żaden problem, że gdyby prezydent chciał odesłać ustawę o IPN-ie do Trybunału, to by to zrobił, chociaż to było niemożliwe...

Julia Pitera: Mnie znacznie bardziej razi nakręcanie atmosfery opowieściami na temat tego, co gdzie zostało znalezione i w jaki sposób, i próba robienia z tego wojny politycznej, która świadczyłaby o tym, że ci, którzy robią, tej tragedii tak naprawdę nie przeżywają.

Agnieszka Burzyńska: Ale widzi pani błędy marszałka...

Julia Pitera: Na pewno, ale tak, jak powiedziałam. Każdy w takiej sytuacji miałby wiele potknięć, bo to jest sytuacja szalenie trudna. Uważam, że ich było wyjątkowo mało.

Agnieszka Burzyńska: A widzi pani błędy sztabu marszałka?

Julia Pitera: Ja widzę błędy wszystkich sztabów. Po pierwsze okres od katastrofy jest niedługi, trzeba było się szybko zorganizować, a na dokładkę przez kilka tygodni utrzymywano atmosferę żałoby, która również paraliżowała normalne, kampanijne działania. I to oczywiście owocuje takimi skutkami, ale mam nadzieję, że po marszałku widać już, że się pozbierał.

Agnieszka Burzyńska: I to dlatego pani kolegom puszczały nerwy?

Julia Pitera: Myślę, że denerwowała ich ta taka trochę sztuczna atmosfera, która była jednak nabudowywana na całej tragedii.

Agnieszka Burzyńska: A kto tę atmosferę budował?

Julia Pitera: Prawdę powiedziawszy razi mnie, i powiem uczciwie, stała wymiana wieńców na świeże na ławkach posłów. Ja nie uważam, że to jest wyraz żalu i przywiązania, uważam, że to jest demonstracja. Tam, gdzie jest za dużo formy zewnętrznej, zazwyczaj mieści się bardzo mało uczuć. Ci, którzy są naprawdę wrażliwi, są oszczędni w zewnętrznych akcesoriach.

Agnieszka Burzyńska: Ale kto demonstruje, Prawo i Sprawiedliwość?

Julia Pitera: Rzeczywiście tylko w klubie Prawo i Sprawiedliwość te wieńce leżą na ławkach, a posłowie, dla których nie ma miejsc z Prawa i Sprawiedliwości, siedzą w ławach rządowych.

Agnieszka Burzyńska: A pomysł ożywienia Rady Bezpieczeństwa Narodowego to test dla Jarosława Kaczyńskiego?

Julia Pitera: Nie, uważam, że to jest bardzo dobry pomysł i to jest jawny sygnał marszałka, jak będzie wyglądała jego prezydentura.

Agnieszka Burzyńska: Ale sam Bronisław Komorowski przyznał wczoraj, że ta rada to trochę powiedzenie "sprawdzam".

Julia Pitera: Trochę powiedzenie "sprawdzam", być może. Natomiast ja z zewnątrz tak to odebrałam, że to jest jawny sygnał, jak będzie wyglądała prezydentura Jarosława Kaczyńskiego, że na pewno on tam nie powoła osób ze swojego najbliższego otoczenia, tylko pewne przekrojowe środowisko.

Agnieszka Burzyńska: A jeśli prezes PiS pojawi się na pierwszym posiedzeniu, tak jak zapowiadał wczoraj Zbigniew Girzyński, to uwierzycie w przemianę Jarosława Kaczyńskiego?

Julia Pitera: Akurat ten przypadek jest mało obiektywny, dlatego, że Jarosław Kaczyński jest członkiem tej rady.

Agnieszka Burzyńska: No ale to pojawienie się jego na tym pierwszym posiedzeniu tej nowej "rady Bronisława Komorowskiego", to ma być test, przyznaje to marszałek. I co będzie jak on go zda?

Julia Pitera: Gdyby pan marszałek był złośliwy, to by zwołał w tej chwili radę bez powoływania nowych członków i zobaczylibyśmy, czy pojawiłaby się pani Fotyga i pan Jarosław Kaczyński. Także nie przesadzajmy, pewnie żadne z nich by się nie pojawiło.

Agnieszka Burzyńska: Nie wierzy pani, że taka trauma może zmienić nawet polityka?

Julia Pitera: Ja uważam przede wszystkim, że polityk musi być człowiekiem, który umie dźwignąć skutecznie wszystkie trudne sytuacje, które się na niego zwalają. Dlatego, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakiego typu kłopoty czy ciężary legną na barkach prezydenta.

Agnieszka Burzyńska: Ale Jarosław Kaczyński deklaruje, że da sobie radę.

Julia Pitera: No to powinien trochę zareagować na to, co się dzieje w szeregach jego macierzystej partii.

Agnieszka Burzyńska: Na co?

Julia Pitera: Wszyscy wiemy, co robią zaprzyjaźnieni dziennikarze, co mówią zaprzyjaźnieni z tym środowiskiem dziennikarze, co mówią politycy PiS-u.

Agnieszka Burzyńska: Ale co powinien zrobić?

Julia Pitera: Powinien powiedzieć, że prosi kolegów, apeluje do kolegów, w jakiś sposób odciąć się, zareagować. Zwracam uwagę, że na żadne z tych nawet najbardziej radykalnych spekulacji… nie zabrał głosu Jarosław Kaczyński. Również jeśli chodzi o stosunek do Rosji w całej tej sprawie. Jego postawa jest inna niż jego kolegów. No coś tu jest nie tak. Albo nie panuje nad szeregami swojej partii - a to też nie jest zbyt dobra marka dla tej całej sytuacji.

Agnieszka Burzyńska: A widzi pani dalszą rządową karierę Bogdana Klicha w barwach różu czy raczej czernii?

Julia Pitera: Przede wszystkim trzeba wyjaśnić całą tą katastrofę. My mamy taki zwyczaj często, że dokonujemy ocen, nie znając faktów.

Agnieszka Burzyńska: To nie my, to Edmund Klich. To jedyny człowiek, który ma dostęp do tych wszystkich rosyjskich materiałów. On wydał ten "wyrok". Więc albo jest problem z jednym Klichem, albo z drugim, albo z jednym i z drugim.

Julia Pitera: Dlatego drugiego Klicha trzeba też ocenić, a po owocach ich poznacie. Więc zaczekajmy, aż skończy pracę również Edmund Klich. Ja słuchałam dwóch jego wystąpień - i tego kontrowersyjnego, które pani wspomina, i tej drugiej konferencji prasowej - i powiedziałabym, że te przekazy są tak sprzeczne, że poznajmy najpierw wyniki pracy, a potem będziemy decydować.

Agnieszka Burzyńska: Czyli pani nie wierzy Edmundowi Klichowi.

Julia Pitera: Ja w ogóle lubię wierzyć dokumentom. Tak już mam, że dla mnie dokumenty są dowodem.

Agnieszka Burzyńska: A wyjaśni pani przetarg w sprawie samolotów dla VIP-ów? Ten przetarg, o którym mówi Ludwik Dorn, że był "skręcony" przez Bogdana Klicha.

Julia Pitera: Z niewiadomych powodów Ludwik Dorn upatrzył sobie Ministerstwo Obrony Narodowej do rozmaitego rodzaju interpelacji, które składał…

Agnieszka Burzyńska: Ale ja pytam, czy pani to sprawdzi, czy może to pani sprawdzała już…

Julia Pitera: Nie, dlatego że jeżeli Ludwik Dorn pisał interpelacje do premiera jako poseł, to premier dekretuje…

Agnieszka Burzyńska: …powinien pani to przekazać.

Julia Pitera: Nie - dekretuje wedle właściwości. Tak więc mógł to przekazać na przykład - ponieważ jest to duży przetarg - jak pani wie, działa tarcza antykorupcyjna, tak więc być może przekazał to do służby, która tą sprawę wyjaśni.

Agnieszka Burzyńska: No to teraz jeszcze na koniec pani dzieło, czyli ustawa lobbingowa. Główne założenia: stowarzyszenia i organizacje pozarządowe nie będą mogły uczestniczyć w pracach komisji sejmowych, jeśli nie zarejestrują się jako lobbyści. I to w CBA. Chyba pani przesadziła.

Julia Pitera: Nie. Dlatego że rejestr, który wisiał na stronach MSWiA, jest kompletnie wirtualny, składa się z niewielu pozycji, nic z tego nie wynika. My musimy po pierwsze wreszcie się nauczyć, że CBA nie jest służbą represyjno-pościgową, ale kontrolną. I musimy się przyzwyczaić do tego: również kontrolną.

Agnieszka Burzyńska: Paweł Piskorski mówi, że to zamach na społeczeństwo obywatelskie, bo organizacje charytatywne, które walczą na przykład o zniesienie VAT-u na charytatywne sms-y, będą teraz lobbystami. Związki pielęgniarek walczące o podwyżki też będą lobbystami. To jest prawo antyobywatelskie.

Julia Pitera: Jeżeli się człowiek wypowiada na jakiś temat, to musi mieć ten temat zgłębiony, przeanalizowany - ja mam. Powiedziałabym, że po pierwsze: organizacje pozarządowe, te, które uczestniczą w procesie legislacyjnym, to są bardzo często stowarzyszenia zrzeszające właścicieli firm, które działają w sferze, na którą próbują wpłynąć.

Agnieszka Burzyńska: Ale może trzeba rozróżnić.

Julia Pitera: Nie widziałam jeszcze fundacji, akcji humanitarnej w Sejmie. Natomiast proszę mi wierzyć, jeśli chodzi o różnego rodzaju stowarzyszenia…

Agnieszka Burzyńska: A związki zawodowe?

Julia Pitera: Właśnie ze związkami zawodowymi jest problem. Bo ich działalność, dobrze pani wie, jest kontrowersyjna. Wiec nie może być tak, że z jednej strony różnego rodzaju wpływ na kształt ustaw jest krytykowany w prasie, w artykułach, jeżeli próbuje się to uregulować. Poza tym: jeżeli ich intencja jest słuszna, dlaczego odmawiają zarejestrowania?

Agnieszka Burzyńska: Czyli pani nie zmieni nic w tych założeniach.

Julia Pitera: Nie.

Agnieszka Burzyńska: A co będzie, jeżeli to trafi do kosza tak jak ustawa antykorupcyjna?

Julia Pitera: Dlatego mamy dziennikarzy wolnych mediów i wolne słowo, żeby przeanalizowały tą sytuację, wyciągnęły wnioski. Nie może być tak, że wszyscy, łącznie z posłami, ujeżdżali mnie tyle czasu, że nie ma ustawy lobbingowej, a jak dzisiaj jest nowoczesna ustawa lobbingowa, oparta na wzorach amerykańskich i kanadyjskich, to się mówi, że jest restrykcyjna. Zdecydujmy się na coś: albo będziemy Białoruś, albo będziemy Stany Zjednoczone.