Zaskoczeniem są dla mnie miesiące, kiedy nie mówi się o moim odwołaniu - mówi w Przesłuchaniu w RMF FM szef MON Bogdan Klich. Podkreślanie przez MAK wątku generała Błasika to tania sensacja, wciąż nie znamy głównej przyczyny katastrofy 10 kwietnia - twierdzi. Konsekwencje kadrowe będą, ale dopiero po polskim raporcie. Wszystko w rękach min. Millera - dodaje.

Agnieszka Burzyńska: Pogodził się pan z myślą, że pańska kariera dobiega końca?

Bogdan Klich: Nie bardzo rozumiem pojęcie "kariery".

Agnieszka Burzyńska: Pańskie ministrowanie.

Bogdan Klich: Kariera, to rozwój zawodowy człowieka przez całe życie i nigdy nie uznawałem ministrowania za swoją karierę.

Agnieszka Burzyńska: Ministrowanie nie rozwija?

Bogdan Klich: Ministrowanie to jest służba. Natomiast jeśli pyta pani o koniec mojego ministrowania, to on kiedyś oczywiście nastąpi. Ponieważ ministrem się tylko bywa.

Agnieszka Burzyńska: Ale kiedy? Ten czas jest bliski, pan to czuje czy nie?

Bogdan Klich: Trudno mi odpowiedzieć na takie pytanie, ponieważ szef może każdego swojego ministra w każdej chwili zwolnić, a każdy minister jest do dyspozycji swojego szefa przez cały czas.

Agnieszka Burzyńska: A odbył pan taką męska rozmowę z Donaldem Tuskiem?

Bogdan Klich: Nie, nie mieliśmy okazji rozmawiać.

Agnieszka Burzyńska: Ale po tym co czytamy w tym MAK-oskim raporcie, nie byłoby honorowo pójść do premiera i powiedzieć: panie premierze Donaldzie, nie chcę być ciężarem, odejdę sam?

Bogdan Klich: Pani redaktor, premier doskonale wie o tym, że jestem do jego dyspozycji w każdym dniu.

Agnieszka Burzyńska: "Szef MON ułatwiłby wszystkim sytuację, gdyby sam honorowo złożył dymisje". Kto tak mówi? Podpowiem, że to nie jest polityk PiS-u.

Bogdan Klich: Nie wiem, nie słucham dzisiaj opinii, ponieważ jestem w pracy.

Agnieszka Burzyńska: To kochany koalicjant, ustami Eugeniusza Kłopotka. To robi wrażenie czy nie?

Bogdan Klich: Wie pani, przyzwyczaiłem się do życia w permanentnej dymisji. To jest moje doświadczenie przynajmniej od dwóch lat i jest to dla mnie stan naturalny. Zaskoczeniem dla mnie są te miesiące, w których nie mówi się o mojej dymisji bądź mojej rezygnacji. W związku z tym nauczyłem się normalnie pracować, także wtedy kiedy pojawiają się informacje o mojej dymisji bądź mojej rezygnacji.

Agnieszka Burzyńska: Ale panie ministrze fatalnie to wygląda. Z MAK-owskiego raportu wynika, że w 36. pułku panował całkowity bałagan, fałszowano dokumentację, piloci nie byli odpowiednio przeszkoleni, a polska strona nie była w stanie przedstawić Rosjanom wielu dokumentów, w tym certyfikatu zdatności do lotów tupolewa, dlaczego?

Bogdan Klich: Ale pani też doskonale wie o tym, że jest wiele błędów w raporcie MAK-u i że jego braki polegają nie tylko na tym, że nie uwzględnia tego, co jest ważne dla wyjaśnienia całej prawdy - czyli wszystkich okoliczności tej katastrofy - bo nie uwzględnia tego, co zdarzyło się po stronie rosyjskiej, przede wszystkim w tak zwanej wieży kontroli lotów.

Agnieszka Burzyńska: Ale ja pytam, dlaczego nie było tego certyfikatu, dlaczego nie przekazaliśmy certyfikatu zdatności?

Bogdan Klich: Powiem szczerze, że ja nie wiem co przekazano, a czego nie przekazano, ponieważ nie jestem ani członkiem, ani przewodniczącym komisji badania wypadków lotniczych. Przeczytałem uważnie uwagi naszej komisji badania wypadków lotniczych i nie zauważyłem tam jakichkolwiek niejasności. Strona polska w moim przekonaniu wywiązała się ze swojej pracy dobrze.

Agnieszka Burzyńska: A ja właśnie widzę te rozbieżności, ponieważ my w tych uwagach piszemy, że ten certyfikat był niepotrzebny, bo mamy jakiś inny dokument, który certyfikuje. Ale z drugiej strony coś tu nie gra, bo w tym samolocie był jeden taki nieważny certyfikat, ale jego termin skończył się w maju 2009 roku. To był certyfikat na tupolewa 101. Drugi, ważny tyle tylko, że na "102".

Bogdan Klich: Jestem przekonany o tym, że komisja ministra Millera, do której mam pełne zaufanie, wyjaśni i tę, i każdą inną wątpliwość.

Agnieszka Burzyńska: Panie ministrze, w tym raporcie MAK-owskim widać wyraźnie, że były zaniedbania w specpułku, że były fałszowane dokumenty. Jeżeli to się potwierdzi, to kto za to zapłaci, bo na razie nikt nie stracił pracy.

Bogdan Klich: No tak, ponieważ do tej pory raport naszej komisji nie został jeszcze zakończony i opublikowany, natomiast jeśli chodzi o konsekwencje dyscyplinarne lub kadrowe, to mogą być one wprowadzone po opublikowaniu raportu naszej komisji, czyli komisji ministra Millera.

Agnieszka Burzyńska: I będą?

Bogdan Klich: Jestem przekonany, że tak, jeżeli tylko będą osoby, które złamały jakiekolwiek przepisy. To wszystko jest w rękach pana ministra Millera i jego komisji - ocenić, czy zostały złamane jakiekolwiek przepisy, w jaki sposób i w jakim czasie.

Agnieszka Burzyńska: A pan nie widzi jeszcze tego złamania?

Bogdan Klich: Ja powiem to, co powtarzam od wielu, wielu miesięcy. Staram się nie ingerować w żaden sposób w postępowanie ani prokuratury, ani komisji ministra Millera, dlatego, aby nikt nigdy nie powiedział, że minister obrony narodowej w jakikolwiek sposób oddziaływał na te działania. Te działania są autonomiczne, one są prowadzone niezależnie i dopiero po zakończeniu ich prac będzie można mówić o jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Agnieszka Burzyńska: Panie ministrze, oglądał pan prezentację raportu MAK?

Bogdan Klich: Tak oglądałem.

Agnieszka Burzyńska: I jak?

Bogdan Klich: No muszę powiedzieć, że jestem zaskoczony. Zaskoczony przede wszystkim tym, że Rosjanie w tej prezentacji uwypuklili to, co było po ich myśli, że w tej prezentacji i w tym raporcie nie znalazły się żadne okoliczności, które zdaniem naszych ekspertów z komisji ministra Millera również miały wpływ na tę katastrofę.

Agnieszka Burzyńska: W świat poszedł komunikat: podpity szef sił powietrznych wpływał na niedoświadczonych pilotów i to właściwie doprowadziło do katastrofy.

Bogdan Klich: I to jest najbardziej zasmucające, i bardo źle się stało, że podczas tej konferencji tyle razy właśnie ten wątek generała Błasika był podkreślany, ponieważ to taka tania sensacja, z której niektóre media zagraniczne zrobiły tak naprawdę główną przyczynę tej katastrofy. A powiedzmy sobie szczerze, że jeżeli chodzi o główną przyczynę tej katastrofy, to my jej jeszcze do końca nie znamy.

Agnieszka Burzyńska: A będzie oficjalny pozew albo protest w tej sprawie?

Bogdan Klich: Tego nie wiem, dlatego, że nie jestem rodziną pana generała Błasika.

Agnieszka Burzyńska: Pan, jako minister obrony narodowej, były szef...

Bogdan Klich: Ale to jest postępowanie z powództwa cywilnego. Jeżeli zostały naruszone czyjeś dobra. Ja wyrażam swój sprzeciw wobec takiego postawienia sprawy, kiedy podczas konferencji prasowej w ten sposób podnosi się znaczenie tego jednego faktu, który urasta do rangi głównej przyczyny katastrofy, a przecież tak nie było.

Agnieszka Burzyńska: A może po prostu był alkohol, może to prawda?

Bogdan Klich: Ale żeby to ocenić, trzeba mieć dostęp do materiału dowodowego, o czym także polska prokuratura mówi, że nie ma go jeszcze w pełni.

Agnieszka Burzyńska: Widział pan premiera od czasu konferencji w sprawie raportu MAK?

Bogdan Klich: Rozmawialiśmy z panem premierem przed konferencją, potem nie mieliśmy już okazji rozmawiać.

Agnieszka Burzyńska: Bo wrócił w Dolomity?

Bogdan Klich: Jestem przekonany, że jest w Warszawie.

Agnieszka Burzyńska: My mamy informację, że wrócił na narty, nie uważa pan, że to nonszalancja?

Bogdan Klich: Jestem przekonany, że jest w Warszawie.