UE na razie czeka – mówi Jacek Saryusz-Wolski. Ale jeśli dojdzie do realizacji antyeuropejskich haseł Samoobrony i LPR-u, to zostanie podważona wiarygodność Polski – ostrzega gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.

Kamil Durczok: Poranna prasa już przejrzana?

Jacek Saryusz-Wolski: Jeszcze nie zdążyliśmy.

Kamil Durczok: A po lekturze wczorajszej myśli pan, że nowy polski rząd wywołuje jeszcze jakieś emocje, czy już nikogo nie interesuje?

Jacek Saryusz-Wolski: To zainteresowanie było, ale wiele dużych ważnych tytułów, jak „Financial Times”, w ogóle tego nie odnotowało. Jest pewne zaniepokojenie, zdziwienie – powiedziałbym – natomiast nie przesadne.

Kamil Durczok: Przeglądając te tytuły prasy europejskiej, trafia się na takie tytuły: „Lepper to niesterowalny pocisk w rządzie”, „Polsce grozi izolacja w Unii Europejskiej”, „Populiści i skrajna prawica w rządzie”. Trochę histeryczne są te głosy.

Jacek Saryusz-Wolski: Trochę są histeryczne, ale to zależy z jakiej części spektrum politycznego te gazety wychodzą. Dla mnie ważniejsza jest reakcja gremiów politycznych, jak Parlament czy Komisja.

Kamil Durczok: A jak to reakcja?

Jacek Saryusz-Wolski: Podejście jest takie: po owocach ich poznacie. Jest wyczekiwanie, jest pewna nieufność, bo jednak są to formacje polityczne spoza głównego spektrum, które z reguły rządzi w krajach UE.

Kamil Durczok: Czyli tak naprawdę wynika z tego tylko tyle, że Europa obawia się Leppera, bo go nie zna?

Jacek Saryusz-Wolski: Znają go tylko z tych podawanych kiedyś przez prasę europejską wypowiedzi i akcji wcześniejszych. Tamte wypowiedzi, elementy programu się kompletnie sytuują poza głównym nurtem polityki europejskiej, więc zrozumiałe jest zaniepokojenie. Natomiast oni w tej chwili, na tej fali też zmieniających się nastrojów społecznych, kontestowania istniejących układów rządowych, zmiany radykalne nastąpiły w kilku krajach, są ostrożni, tzn. chcą sądzić po konkretnych posunięciach i działaniach rządowych niż po słowach.

Kamil Durczok: Gazety ponarzekały, politycy dali delikatny wyraz swoim obawom, życie wraca do normy. Co się będzie działo, pańskim zdaniem? Jaki pan przewiduje scenariusz w relacjach Polski z Europą i z UE?

Jacek Saryusz-Wolski: Jeśli nic z elementów programu Samoobrony i LPR, które są wyraźnie albo eurowrogie albo eurosceptyczne, tzn. nie akceptują naszego członkowstwa w UE, jeśli nic z tego nie znajdzie się w programie rządu, na linii rząd polski i UE, to wtedy zostanie to potraktowane jako pewien ewenement na scenie politycznej jednego z dużych i ważnych krajów członkowskich. Natomiast gdyby coś z tego, kwestionowanie naszej akcesji, naszego traktatu członkowskiego, próby renegocjacji, czy jakiejkolwiek formy podważania zobowiązań, bo UE to jest taki organizm, gdzie absolutnie kluczowe dla wiarygodności jest respektowanie raz podjętych zobowiązań, nawet jeśli ktoś jest z nich mniej lub bardziej zadowolony, gdyby coś takiego miało miejsce, to oznaczałoby poważane podważenie polskiej wiarygodności, a tym samym obniżenie naszych możliwości pozytywnego działania, promowania.

Kamil Durczok: Ale to jest tak, że Andrzej Lepper któregoś dnia pewnie pojawi się w Brukseli, bo będzie to wynikało z jego obowiązków, jako minister rolnictwa będzie bardzo pilnie obserwowany i na ile te osobiste relacje, czy kontakty mogą determinować to, jak Unia Europejska będzie traktowała Polskę, jak będzie się wywiązywała także z zapisów, które na UE ciążą, czy zobowiązań wobec naszego kraju?

Jacek Saryusz-Wolski: Ważne jest to, co będzie mówił i co będzie robił, jakie stanowisko jako minister rolnictwa przyjmie. Może to być niefortunne i nieskuteczne jak w wydaniu ministra Jurgiela; szereg takich niezręczności czy wręcz błędów…

Kamil Durczok: I takie błędy mają konkretny finansowy wymiar?

Jacek Saryusz-Wolski: Mogą mieć. Gdyby lepiej rozwiązać kwestię cukru, moglibyśmy mieć rekompensaty; gdyby wysłać list w sprawie mleka, mogliśmy mieć większą kwotę mleczną; gdyby inaczej sformułować propozycję energetyczną, to moglibyśmy być dzisiaj współautorem nowej polityki unijnej w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego itd., itd. Więc od meritum wszystko zależy. Meritum, meritum plus – jeszcze raz powtarzam – respektowanie raz przyjętych zobowiązań, dlatego bo z punktu widzenia Unii jako całości – rządy się zmieniają w poszczególnych krajach, to jest normalne, to jest demokracja – a zobowiązania trzeba respektować.

Kamil Durczok: Ta wizyta przed nami, i pewnie będzie baczniej obserwowana niż wcześniejsze. I na koniec jeszcze inne pytanie: profesor Wojciech Roszkowski czy Paweł Zalewski byłby lepszym ministrem spraw zagranicznych?

Jacek Saryusz-Wolski: Ja się uchylę od odpowiedzi, bo to jest decyzja partii rządzącej. Z mojego punktu widzenia – im bardziej ktoś rozumiejący mechanizmy Unii Europejskiej (dzisiejsza polityka zagraniczna w 70-80 proc. to jest Unia Europejska), tym lepszy.

Kamil Durczok: Myśli pan, że minister spraw zagranicznych będzie jeździł po Europie i gasił pożary wzniecone przez byłych ministrów?

Jacek Saryusz-Wolski: Na pewno sprawą ministra spraw zagranicznych jest koordynowanie, sprawianie, by Polska mówiła jednym głosem. Na pewno największa część tego zadania dotyczy samej Brukseli, Strasburga czy stolic unijnych. Doświadczenie na polu unijnym jest kluczowe dla przyszłego ministra spraw zagranicznych i oby był to ktoś, kto się dobrze z tego zadania dla Polski wywiąże.

Kamil Durczok: Dziękuję za rozmowę.