Zbigniew Siemiątkowski skłamał, zawiódł, musi odejść - mówi Konstanty Miodowicz, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Ponadto gość RMF podkreśla, że decyzje o zatrzymaniu byłego prezesa PKN Orlen zostały zaaranżowane w gabinecie pana premiera.

Konrad Piasecki: Zbigniew Siemiątkowski dezinformował, wprowadzał w błąd, czyli mówić po ludzku: kłamał, panie pośle.

Konstanty Miodowicz: Tak to trzeba widzieć i działo się to w roku 2002, dotyczyło okoliczności zatrzymania ówczesnego prezesa PKN Orlen pana Andrzeja Modrzejewskiego.

Konrad Piasecki: Ale to kłamstwo dotyczyło tego, kto podejmował decyzję o zatrzymaniu prezesa Orelnu czy wszelkich okoliczności podejmowania tej decyzji?

Konstanty Miodowicz: Pan Siemiątkowski twierdził, że ustalenia między Urzędem Ochrony Państwa a prokuraturą nastąpiły na dwa dni przed osławioną już obecnie konferencją w gabinecie premiera i pod jego auspicjami, tym sposobem rozłączył te dwa fakty. Sam konwentykiel w gabinecie prezesa Rady Ministrów nie był komisji znany, a przecież stanowi bardzo istotne faktograficzne tło dla oceny tego, co nastąpiło 7 i 8. A przypomnijmy, pierwszego z wymienionych dni nastąpiło zatrzymanie Andrzeja Modrzejewskiego pod sfingowanym pozorem, natomiast następnego rada nadzorcza odwołała go z zajmowanego stanowiska.

Konrad Piasecki: Panie pośle, ale pan ma przekonanie, że to premier podjął decyzję o zatrzymaniu Modrzejewskiego?

Konstanty Miodowicz: Sądzę, że nie trzeba być geniuszem, by to, co działo się na przestrzeniu kilku dni, uszeregować w pewien łańcuch przyczynowo-skutkowy i domniemywać, że działania, które tak bardzo bulwersowały wówczas i bulwersują dzisiaj opinię publiczną, związane z zatrzymaniem Andrzeja Modrzejewskiego zostały zaaranżowane w gabinecie pana premiera.

Konrad Piasecki: Człowiek, który kłamie, może być szefem Agencji Wywiadu?

Konstanty Miodowicz: Nie. Szpieg, gdy kłamie, realizuje swe zadania. Pan Siemiątkowski nie jest szpiegiem, lecz politycznym nadzorcą polskiego wywiadu i partnerem politycznym dla tej roboty, jaką państwo zleciło Sejmowi. Kiedy zawiódł, musi odejść.

Konrad Piasecki: To gdzie jest żądanie jego komisji?

Konstanty Miodowicz: Tego typu żądanie niedobrze byłoby formułować w sprawozdaniu komisji ds. służb specjalnych. Natomiast może pan być pewien, że w ramach dyskusji dt. sprawozdania komisji ds. służb specjalnych i wniosku LPR-u o powołanie komisji śledczej do zbadania tzw. afery orlenowskiej, taki wniosek zbuduję i taki wniosek wypowiem z trybuny.

Konrad Piasecki: Panie pośle, mamy Orlengate, która nam się rozwinęła w pełnej krasie, ale wydaje się, że rodzi się coś jeszcze innego – Rokitagate. O co chodzi w tej aferze, w tym zamieszaniu wokół Jana Rokity, pana zdaniem?

Konstanty Miodowicz: Cóż cała sprawa jest sprawą śmieszną i ponurą – przekroczono progi niekompetencji. Jeżeli Andrzej Barcikowski posiadał wiarygodne informacje o związkach pani Nelii Rokita z tajnymi służbami byłego ZSRR, powinien rozpoznać je w ramach stosownych procedur i nie informować o tym osoby postronne.

Konrad Piasecki: On to tłumaczy, że potraktował to jako żart i w takiej też konwencji przekazał to Rokicie.

Konstanty Miodowicz: Okazało się, że spotkał człowieka o ograniczonym poczuciu humoru, który potraktował ten żart jako polityczną prowokację i próbę rzucenia w niego błota.

Konrad Piasecki: Panie pośle, ale co to jest? To są gry i zabawy polskich służb specjalnych? Czy przypadkowe zbiegi okoliczności, bo jest jeszcze włamanie do biura poselskiego Rokity, jest jeszcze jakieś tajemnicze doniesienie w prokuraturze o tym, że Rokicie ktoś wybudował dom pod Warszawą, co miało być formą łapówki.

Konstanty Miodowicz: Ale powiedzmy sobie tak: nie gry i zabawy służb specjalnych, lecz zuchwałe igrzyska tych, którzy instrumentem dysponują – polityków i politykierów.

Konrad Piasecki: Czy to jest tak, że służby się zrywają z łańcucha i zaczynają robić, co chcą czy wręcz przeciwnie są na łańcuchu polityków, którzy wyznaczają im stricte polityczne zadania?

Konstanty Miodowicz: Służby specjalne są instrumentem ostrym – prawie takim jak nóż, którego można użyć do czynności pożytecznej – jak przecięcie kartki, lub można nim ugodzić inna osobę. Nie nóż jest winny w tych przypadkach, a ręka, która nim powoduje.

Konrad Piasecki: A dlaczego ten nóż zaczął być tak aktywny i tak bojowy w tych ostatnich tygodniach, bo co i rusz mamy afery wokół specsłużb. Rozpada się SLD – specsłużby. Konflikt o Orlen – specsłużby. Konflikt o nominację generalską – znowu się mówi o walce służb, teraz Rokita. No co się dzieje z tymi służbami?

Konstanty Miodowicz: Sektor służb tajnych nie jest - mówiąc po Mertonowsku - osamotnioną wyspą. Państwo rozkłada się na naszych oczach, agonię przeżywa aktualny rząd, dochodzi do walk frakcyjnych w obrębie środowisk tworzących do niedawna koalicję rządową. To wszystko rozkołysało również środowisko służb specjalnych, które są nadal – przypomnijmy – powodowane są przez ludzi kierujących się nie tyle interesem państwa co interesem swej partii.