„Z tego co wiem, z informacji bezpośrednio z Ukrainy, ale również z tego co mówią Ukraińcy mieszkający w Polsce, to ta skala ataków rosyjskich nie spowoduje fali migracyjnej (…). To nie przestraszy Ukraińców” - tak prof. Maciej Duszczyk z Uniwersytetu Warszawskiego odpowiedział w Rozmowie w południe w RMF FM na pytanie o to, w jakim stopniu ataki takie jak dzisiejszy na Kijów będą miały wpływ na decyzję Ukraińców, by przed zimą uciekać m.in. do Polski.

To, co działo się w lutym i marcu, czyli bezpośrednie podejście wojsk rosyjskich pod Kijów, to było coś, co przestraszyło bardzo wiele osób. Wiemy, co potem się działo w Iziumie czy Buczy, czyli ten strach był rzeczywiście realny - mówił prof. Maciej Duszczyk z Uniwersytetu Warszawskiego. 

Natomiast jeżeli nie są to wojska lądowe, które wkraczają do poszczególnych miast, są to wyłącznie ataki rakietowe, które jednak trafiają raz w infrastrukturę krytyczną, a z drugiej strony w domy mieszkalne, to one prawdopodobnie - można założyć z dużym prawdopodobieństwem - nie przestraszą Ukraińców, a więc nie spowodują wyjazdów do Polski. Prawdopodobnie nie spowodują też wyjazdu w drugą stronę, czyli Ukraińcy, którzy się jakoś aklimatyzują w Polsce, po prostu zostaną z nami dłużej - dodał specjalista ds. migracji.

"My cały czas nie jesteśmy sami"

Dopytywany, ilu uchodźców mogłoby pojawić się w Polsce w razie najczarniejszego scenariusza, czyli odcięcia ukraińskich miast od prądu i ogrzewania, odpowiedział: Mój szacunek sprzed kilku tygodni (...) wskazuje, że powinniśmy być przygotowani na około 500 - 600 tys. osób, które by do Polski trafiły. Natomiast musimy sobie zdawać sprawę: każda większa liczba osób będzie oznaczała uruchomienie wszystkich możliwych solidarności w ramach Unii Europejskiej, a więc relokację uchodźców w ramach UE. 

Cytat

Pamiętajmy o tym, że my cały czas nie jesteśmy sami. W Polsce mieszka milion uchodźców z Ukrainy, ale w Niemczech mieszka 800 tys., w Czechach 300 tys. Wyobraźmy sobie, że nie ma solidarności europejskiej w tym zakresie i wszyscy są u nas. Wtedy na pewno nie dalibyśmy rady. Musimy liczyć siły na zamiary. Jesteśmy w stanie zagospodarować jeszcze ok. 500 tys. osób bez wielkich problemów. Jeżeli będzie więcej, to musimy się zwrócić o solidarność europejską a tak naprawdę światową
- zaznacza prof. Maciej Duszczyk.

Prof. Duszczyk ocenił w Rozmowie w Południe w RMF FM, że ewentualną kolejną falę migracji z Ukrainy mógłby wywołać splot kilku okoliczności. 

Musiałyby wystąpić przynajmniej trzy czynniki - po pierwsze wojska rosyjskie przełamałyby obronę ukraińską lub obrona ukraińska ofensywa by się załamała, do tego musiałyby dojść rzeczywiście bardzo duże problemy z ogrzewaniem w bardzo wielu miejscach w Ukrainie i na to musiałaby się jeszcze nałożyć niewydolność państwa ukraińskiego jeśli chodzi o pomoc takim osobom, które się przemieszczają ze wschodu na zachód, czyli tam, gdzie jest spokojniej - tłumaczył Duszczyk. Zastrzegł, iż jest to mało prawdopodobny scenariusz, choć - jak dodał - trzeba go także brać pod uwagę.

Prof. Duszczyk: Taktyczna broń jądrowa nie przestraszy Ukraińców

W internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM Mariusz Piekarski zapytał, czego można spodziewać się w razie użycia przez Rosję taktycznej broni jądrowej w Ukrainie. Nawet gdyby doszło do tego, to by już nie przestraszyło Ukraińców. Ukraińcy wierzą w to głęboko, że wygrają tę wojnę i nawet taki rozpaczliwy ruch Putina, mówiący o użyciu taktycznej broni jądrowej, nie przestraszyłby ich - przekonywał ekspert.

Wyraził przy tym pogląd, iż taki ruch oznaczałby zawieszenie konfliktu. To będzie rozpacz. Rosjanie też tam nie wejdą, bo to będzie teren skażony. (...) Wydaje mi się, że jeżeli broń ta zostanie użyta, to będzie to incydentalne i raczej będzie miało na celu przestraszenie, nie tylko Ukraińców, co będzie trudne, ale nas, żebyśmy przestali pomagać Ukrainie - powiedział prof. Duszczyk.

Pytany o migrację wewnętrzną, ekspert ocenił, że zachód kraju jest w stanie przyjąć nawet 2 miliony ludzi ze wschodu. Na to - według niego - wskazują władze w Kijowie oraz merowie miast na zachodzie Ukrainy. Ale to nie jest pytanie tylko do samych Ukraińców, ale też do Polski - o dostarczanie namiotów, ogrzewaczy - dodał Duszczyk.

Prof. Duszczyk: Edukacja ukraińskich dzieci w Polsce to dramat

Tematem Rozmowy w południe w RMF FM była też sytuacja Ukraińców w Polsce. Ekspert ocenił, że problem stanowi edukacja dzieci ukraińskich. Edukacja jest dramatem z tego powodu, że w Ministerstwie Edukacji i Nauki chyba nie ma nikogo, kto myśli na temat migrantów - stwierdził prof. Duszczyk.

Za błąd uznał pomysł, by Ukraińcy zdawali egzaminy w języku polskim. "To jest paranoja. Jeżeli nawet za rok te dzieciaki mają tak samo zdawać w języku polskim, jak Polacy, na pewno będą mieli gorsze wyniki" - przestrzegał.

Dodał, że nie wiadomo co - jeśli chodzi o edukację - dzieje się z około 150 tysiącami dzieci ukraińskich, które przebywają w Polsce. To jest bardzo niepokojące zjawisko i wymaga natychmiastowej reakcji - podkreślił ekspert.

Prof. Duszczyk zgodził się z poglądem przedstawicieli polskiego rządu, że Ukraińcy powinni zacząć stopniowo płacić za swój pobyt w naszym kraju. W polityce społecznej jest bardzo dobrze opisany syndrom uzależnienia, czyli jeżeli ja jestem w innym państwie i ktoś płaci mi 500 plus, za mieszkanie i jeszcze trochę zarobię w szarej strefie, obniżając swoje aspiracje, to mogę tak żyć w nieskończoność - tłumaczył.

Kolejna kwestia to - jak mówił - kwestia równości. Polak, który jest narażony na bezdomność, nie może być gorzej traktowany niż Ukrainiec narażony na bezdomność (...). Jeżeli chcemy uniknąć konfliktów między Polakami, a Ukraińcami, to musimy też ten ruch zrobić - wskazał Duszczyk.

Jego zdaniem, na początku należałoby wprowadzić 50-proc. odpłatność dla Ukraińców w Polsce, a następnie 75-proc. To jest dobra zasada takiego powolutku odcinania pępowiny - zaznaczył.

Prof. Duszczyk: Mur na granicy z Białorusią nie rozwiązał problemu napływu migrantów. Putin z Łukaszenką jeszcze mogą nam jeszcze zrobić "kuku"

Mariusz Piekarski zapytał też swego gościa o sytuację na granicy polsko-białoruskiej, gdzie w tamtejszych lasach wciąż koczuje wielu migrantów próbujących dostać się na teren naszego kraju. W ostatnich sześciu tygodniach co tydzień mamy zwiększoną liczbę przekroczeń nielegalnych (...), ale przy okazji mamy również wielokrotnie więcej przemytników, którzy aktywizują się na granicy, czyli jednak ludzie przechodzą - powiedział ekspert.

Jeżeli Łukaszenka z Putinem będą chcieli zrobić nam tutaj "kuku", to zrobią. Sprowadzą ludzi, wezmą samochody, wyrwą ten mur, przepuszczą ludzi, będziemy mieli taki sam problem. To naprawdę można zrobić. Zrobi się podkopy - przestrzegał prof. Duszczyk.