"Protest będzie trwał co najmniej 7 dni, będziemy tutaj stać, domagać się tego, żeby cło na towary rolno-spożywcze z Ukrainy zostało jak najszybciej przywrócone" - mówił w Rozmowie w południe w RMF FM Michał Kołodziejczak. Lider AGROunii jest w Hrubieszowie, gdzie policjanci uniemożliwili zapowiadany przez rolników protest. Mieli oni zablokować szerokotorową linię kolejową, którędy do Polski wjeżdża zboże z Ukrainy. "Godzinę temu za mną przejechał pociąg, około 60 wagonów, które przywiozło kukurydzę, a słyszymy zapewnienia, że zboże i kukurydza już do Polski nie przyjeżdżają. Kilkaset metrów od nas to zboże jest rozładowywane. To, co opowiada dzisiaj minister Telus i polski rząd, to jedna wielka fikcja" - stwierdził nasz gość.

Nie zostaliśmy wpuszczeni na tory. Są tu setki policjantów, którzy bronią dojścia na tory. Mamy legalnie zgłoszony protest, miasto dało pozwolenie i według obowiązującego prawa możemy protestować na torach - podkreślał Michał Kołodziejczak. Zapraszam wszystkich, którzy mają w swoim interesie obronić polską suwerenność żywnościową, tutaj na ten protest. Wzywam rolników w całym kraju - dziś nie obronimy się, jeżeli nie będzie zrywu i w całym kraju nie będą powstawały komitety protestacyjne, by bronić polskiej produkcji żywności - stwierdził gość Mariusza Piekarskiego.

Bez względu na szyldy, loga i organizacje - dziś miejsce polskich rolników jest na drodze - dodawał Kołodziejczak.

Mariusz Piekarski dopytywał swojego rozmówcę o to, jakie są dokładnie oczekiwania protestujących rolników. Domagamy się cła na zboże, pszenicę, kukurydzę, rzepak i inne towary rolno-spożywcze, mięso drobiowe, jaja, warzywa. Dlaczego jeszcze Robert Telus z polską dyplomacją, z premierem nie pojechali do Brukseli załatwiać tych spraw? Dlaczego nie ma instrukcji dla polskich dyplomatów w Unii Europejskiej? Powinny być wysłane jak najszybciej - mówił Kołodziejczak.

Lider AGROunii podkreślał, że w sprawie zboża ustalenia muszą być zawarte nie między Polską a Ukrainą, lecz między Unią Europejską a Ukrainą. Jak mówił, jeśli to zboże trafi np. do Niemiec, to tamtejsi pośrednicy kupią je tam, a polscy rolnicy zostaną ze swoim zbożem. A my zostaniemy z naszym ziarnem w Polsce. Sam tranzyt nie rozwiąże problemu - podkreślał.

Mariusz Piekarski dopytywał Kołodziejczaka, dlaczego rolnicy nie protestują w Brukseli. W Brukseli mamy sowicie opłacanych europarlamentarzystów, naszych dyplomatów, którzy mają zacząć pracować, robić to wszystko dla nas. Tylko, co zrobili rządzący, gdy prosiliśmy od czerwca - jak miała działać Bruksela, kiedy słyszała od polskiego komisarza rolnictwa, od ministra rolnictwa, że nie ma problemu. Jak miała działać UE? Oni nam przeszkodzili i zapewniali, że nie ma problemu - skomentował nasz gość.

Według niego firmy, które kupowały w Polsce ukraińskie zboże bez cła, założą filie w Niemczech i będą podbijać dokumenty, że zboże zostało rozładowane w Berlinie. To są cwaniacy, którzy dorabiają się krzywdą całego kraju. My błagamy o jedno - chcemy normalnie sprzedawać nasze zboże. Dziś dorobiło się kilka firm związanych z PiS. Ludzie ponieśli straty, rząd będzie wypłacał rekompensaty rolnikom, a tak naprawdę zysk z tego wszystkiego przejęło kilka firm - skwitował Kołodziejczak.

"Nie wierzę, że Kowalczyk mówił przypadkowo, żeby nie sprzedawać zboża. Ktoś na tym dobrze zarobił"

Robert Telus niech się bierze do roboty. Niech jedzie do Brukseli, niech walczy o cło, bo jedyne, czym się zajmuje do tej pory, to robieniem PR-u i opowiadanie, jak jest dobrze, gdy wszyscy widzą, jak jest źle - mówił Michał Kołodziejczak. Jego zdaniem aferę ze sprzedażą w Polsce zboża z Ukrainy należy wyjaśnić także politycznie. Musi powstać komisja śledcza, która to wszystko wyjaśni. Ja nie wierzę, że premier Kowalczyk mówił przypadkowo, żeby zboża nie sprzedawać. Według mnie mówił to, bo ktoś mu to podpowiedział. I ten, który mu to podpowiadał, zrobił na tym duże pieniądze. Czy Kowalczyk przytulił za to jakieś pieniądze? Czy ktoś, kto wpłynął na to, że on to powiedział, przytulił pieniądze? Śmiem myśleć, że tak jest - stwierdził Kołodziejczak.

Kto powinien przed nią stanąć w pierwszej kolejności? Premier Kowalczyk, sześciu wiceministrów, którzy nic nie robią, a wszystko wiedzą. Główny lekarz weterynarii, który nie sprawdzał zboża, które wjeżdża, a powinien to robić. Powinien stanąć Lech Sprawka, wojewoda lubelski, bo o tym wiedział. Jeżeli Morawiecki nie widział o tej całej sytuacji, to dlaczego jest dzisiaj premierem, skoro to jest najwyższy rangą temat w Polsce? Powinni stanąć ludzie z Cedrobu i Wipaszu, którzy są na liście importerów zboża do Polski. To są ludzie, którzy się na tym wzbogacili - mówił lider AGROunii. 

Kołodziejczak chciałby też ujawnienia listy firm, które kupowały ukraińskie zboże. Jeżeli firmy kupowały zgodnie z prawem, to czego się bać? Minister rolnictwa zna wszystkie firmy, ma listę. Ma jaja - niech publikuje. Jest tchórzem - niech nie publikuje - mówił.

Rolnik był też pytany o rekompensaty, które rząd obiecał rolnikom z powodu strat wywołanych pojawieniem się na rynku dużo tańszego, nieoclonego zboża z Ukrainy. Dziś mówi się, że to może być miliard, miliard sto dwadzieścia pięć milionów, jeśli pieniądze z UE do Polski dotrą. My tych pieniędzy nie widzimy, nie wiemy, jak będą rozdysponowywane - mówił Kołodziejczak. Jego zdaniem zapowiadane przez ministra rolnictwa kontrole w firmach, czy kupione przez nie ukraiński zboże nadaje się do spożycia, nie mają dziś już sensu. Za późno. Dzisiaj firmy pokażą mu wszystko, co będzie chciał - stwierdził Kołodziejczak.

Opracowanie: