"Politycznie, dyplomatycznie, ale przede wszystkim jeśli chodzi o kwestie obronności Polski to był sukces, ale okraszony w dużej mierze pewną łyżką dziegciu ze względu na konflikt, który pojawił się przed tą wizytą, w trakcie tej wizyty i po tej wizycie (...) Nie może być dwóch polityk zagranicznych, a wiemy, że politykę zagraniczną i wewnętrzną prowadzi rząd Rzeczypospolitej Polskiej. Niestety ten konflikt i ten styl konfrontacyjny pana prezydenta, ten niewątpliwy sukces przyćmił" - mówił Andrzej Szejna z Lewicy, były wiceminister spraw zagranicznych, w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24.
Jak dodał polityk, medialnie prezydent Karol Nawrocki bardzo dobrze wypadł w trakcie spotkania w Gabinecie Owalnym.
No i znowu konferencja prasowa chwilę po zakończeniu tych negocjacji. No i fakt braku obecności wiceministra spraw zagranicznych czy obrony narodowej, czy energetyki, bo takie tematy leżały na stole. One dodały niestety do tej dobrej wizyty złych emocji. To, że pan prezydent wpisał się w politykę zagraniczną rządu, to wspaniale. No ale jednak zapowiedzi ze strony jego doradców są zgoła inne - tłumaczył były szef MSZ.
Piotr Salak pytał też swojego gościa o budowanie koalicji przeciw umowie z Mercosur. Jak przyznał Szejna, sprawa do czasu głosowania w Radzie i Parlamencie Europejskim nie jest przesądzona.
Dyplomatyczną pracę wykonuje polski rząd. Nie tylko pan premier Sikorski, ale cały polski rząd, bo to oczywiście jest umowa, która ma charakter gospodarczy i wszystkie resorty są w to zaangażowane - mówił. Mamy nadzieję również, że włączy się w to pan prezydent tam, gdzie (...) może to być efektywnie wykorzystane np. w relacjach z panią premier Meloni, która jest prawicową polityczką - dodał.
Były wiceminister MSZ winą za kształt umowy UE - Mercosur obarczył rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Nie chcę dzisiaj tutaj przeprowadzać frontalnego ataku na rząd Prawa i Sprawiedliwości, ale tylko przypomnieć tym wszystkim krytykom z PiS, którzy teraz zawodzą z rozpaczy, że ta umowa już, krótko mówiąc, leży na stole do zatwierdzenia. To jest również, a przede wszystkim ich wina, bo na etapie najbardziej zasadniczym nie zgłaszali właściwie do niej poprawek - tłumaczył.
Polityk ma nadzieję, że uda się jeszcze wykreować blokującą mniejszość i zablokować przyjęcie dokumentu. Ostatecznie pozostaje też opcja renegocjacji umowy z Komisją Europejską. Jak sam przyznał jest kilka elementów, które są korzystne z punktu widzenia gospodarczego.
Szczególnie w kontekście zmieniających się warunków globalnych i wymiany gospodarczej i też trzeba dodać ciągłych gróźb pana prezydenta Donalda Trumpa, nakładania kolejnych ceł na kraje Unii Europejskiej - stwierdził.
Piotr Salak pytał też swojego gościa o to, czy będzie chciał jeszcze kiedyś wrócić do pracy w ministerstwie. Szejna wyznał, że "nie powiedział jeszcze ostatniego słowa".
Jeżeli kiedykolwiek będę wracał do tego czy innego rządu, to będzie decyzja moich koleżanek i kolegów. Mam już dosyć duże doświadczenie we wchodzeniu i wychodzeniu do różnych rządów, ponieważ byłem wiceministrem. Byłem wiceministrem gospodarki w rządzie Leszka Millera, wiceministrem integracji europejskiej w rządzie Marka Belki, a teraz byłem wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska - powiedział.
Zapytany o sprawę kilometrówek i tego, na jakim etapie jest śledztwo odparł, że "sprawa jest na takim samym etapie jak kilka miesięcy temu".
W partii odbywa się obecnie kampania sprawozdawczo-wyborcza. Jestem szefem partii w województwie świętokrzyskim, jestem wiceszefem partii w kraju i mam nieodparte wrażenie, że wszystkie takie różne kontrowersje medialne, które się wokół mnie pojawiły, mają właśnie związek z tym, że, że w październiku będziemy wybierać nowe władze, w listopadzie wojewódzkie, a w grudniu nowe władze krajowe. To chyba powinno słuchaczom wyjaśnić, dlaczego nagle właśnie w tym czasie, po wielu latach od wydarzeń dotyczących moich spraw osobistych, które wyjaśniałem, czy spraw z poprzedniej kadencji, pojawiły się w trakcie kampanii sprawozdawczo-wyborczej w mojej partii - przyznał.


