"Wierzę, że spełni się pierwsza faza tego planu, bo pamiętajmy, że porozumienie nie dotyczy całego 20-punktowego planu prezydenta Donalda Trumpa, ale jego pierwszej fazy, czyli tego, że wczoraj wieczorem miał zacząć obowiązywać zakaz ostrzału Strefy Gazy. Po drugie, żyjący jeszcze zakładnicy - a mówi się, że to 20 osób lub mniej - do poniedziałku wrócą do Izraela. Nie ma zaufania po obu stronach" - powiedziała w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Agnieszka Magdziak-Miszewska, była ambasadorka RP w Izraelu. "Hamas jest w trudnej sytuacji, bo zakładnicy porwani przez nich dwa lata temu, byli porywani również przez konkurencyjne wobec niego organizacje terrorystyczne w Strefie Gazy, na przykład Islamski Dżihad. Obawiam się, że Hamas do końca sam nie wie, ilu tych zakładników jeszcze żyje i nie jest w stanie wynegocjować - choćby właśnie od Islamskiego Dżihadu - dotrzymania warunków" - dodała.
Pamiętajmy, że pierwszy punkt, który został zatwierdzony przez Izrael, mówi o powrocie zakładników, zwolnieniu prawie 2 tys. więźniów palestyńskich. Plan ma 20 punktów i jest rozłożony w czasie. Wycofywanie się Izraela ze Strefy Gazy zakłada też całkowite rozbrojenie Hamasu. Izraelczycy chcą końca tej wojny, zdecydowana większość nie chce mordowania Palestyńczyków, chcą powrotu zakładników - tłumaczyła Agnieszka Magdziak-Miszewska z Akademickiego Centrum Analiz Strategicznych.
Izrael w konflikcie stracił ludzi, to po pierwsze. Po drugie, stracił niewinność oraz wizerunek państwa demokratycznego, dbającego o zachowanie właściwych reguł - dodała była ambasadorka Polski w Tel Awiwie.
Jak mówiła rozmówczyni RMF24, plan rozwiązania konfliktu zawiera 20 punktów, które - jej zdaniem - będzie trudno w pełni zrealizować i nie jest do końca powiedziane, że na którymś etapie nie zostanie on zastopowany. Newralgiczny może stać się punkt mówiący o całkowitym rozbrojeniu Hamasu i przekazaniu broni.
Na ulicach w Izraelu świętowano dzisiaj w nocy. Zdecydowana większość Izraelczyków nie chce mordowania Palestyńczyków w Strefie Gazy. Oni chcą, żeby ich bliscy, krewni wrócili do domu. Po prostu oni chcą końca tej wojny. I to jest też pewna presja, która na Netanjahu jest wywierana - mówiła Agnieszka Magdziak-Miszewska.
Zwróciła też uwagę na to, że sytuacja polityczna w samej Autonomii Palestyńskiej jest skomplikowana.
Kiedy odbyły się ostatnie wybory, zarówno w Strefie Gazy, jak i na Zachodnim Brzegu, wygrał Hamas. Tyle że wówczas Mahmud Abbas, prezydent Autonomii Palestyńskiej, rozwiązał parlament. Po prostu. Na Zachodnim Brzegu nie ma wybieranych władz w tej chwili po to, żeby Hamas nie zaczął rządzić w Autonomii, a społeczeństwo palestyńskie popiera Hamas - tłumaczyła była dyplomatka.
Jak zauważyła, świat arabski nie zareagował ostro na to, co dzieje się w Strefie Gazy, ponieważ Palestyńczycy nie cieszą się w regionie sympatią.
Palestyńczycy nie mają dobrej opinii na Bliskim Wschodzie. Ich przedstawiciele, gdziekolwiek się znaleźli, tam zaczynali zaprowadzać swoje porządki. Tak było w Jordanii czy Libanie. W żadnym kraju arabskim - poza Jordanią - Palestyńczycy nie mają żadnych praw - powiedziała rozmówczyni Michała Zielińskiego.



