"Poczekajmy na konkluzję Rady Europejskiej. To nie są ostateczne zapisy, ale sam fakt przedstawienia projektu pokoju bez konsultacji z Unią Europejską i Ukrainą był zatrważający" - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM były wiceszef MSZ Andrzej Szejna o porozumieniu pokojowym zaproponowanym przez administrację Donalda Trumpa, po konsultacjach z Rosjanami, ale bez udziału Ukrainy. Skrytykował za to ten fragment 28-punktowego planu pokojowego, który mówił o redukcji liczebności ukraińskiej armii. "Włosy na głowie postawił mi ten punkt. Zmniejszanie armii ukraińskiej dałoby czas wzmocnienia Rosji militarnie" - stwierdził.

W Popołudniowej rozmowie w RMF FM, której gościem był były wiceszef MSZ Andrzej Szejna, pojawił się wątek wysoce kontrowersyjnego wpisu, jaki w mediach społecznościowych zamieścił izraelski instytut Jad Waszem w kontekście wydarzeń historycznych. 

Szejna o skandalicznym wpisie Jad Waszem: Nie podejrzewam, że to było celowe

Grzegorz Sroczyński przytoczył wpis Jad Waszem, w którym instytut napisał, że "Polska była pierwszym krajem, w którym Żydzi zostali zmuszeni do noszenia charakterystycznego znaku, mającego na celu odizolowanie ich od otaczającej społeczności" - bez wskazania, że chodzi o Polskę pod okupacją niemiecką. 

Andrzej Szejna w odpowiedzi podkreślił, że nie widzi w tym celowości. Nie podejrzewam tutaj o celowe działanie, bo to jakieś absurdalne dla mnie, zważywszy na to, że wszyscy wiemy, iż Polska była krajem okupowanym przez nazistowskie Niemcy - powiedział polityk.

Grzegorz Sroczyński zaznaczył, że choć w Polsce to oczywiste, "świat tego nie wie", a instytut tej rangi powinien natychmiast poprawić uproszczenia. Najpierw zwracamy uwagę na pewien problem semantyczny i prosimy natychmiast o sprostowanie. Jeżeli to nie następuje, to wtedy są działania dyplomatyczne - podkreślił były wiceszef MSZ

Gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM został wprost zapytany, dlaczego Jad Waszem nie reaguje. 

Trudno mi jest odpowiedzieć na to pytanie. (...) Jeżeli to jest niezależna organizacja o charakterze właściwie międzynarodowym, to mogę powiedzieć, że ubolewam nad tym, że to sprostowanie nie nastąpiło błyskawicznie - przyznał Andrzej Szejna. 

Niech pan mnie nie zmusza do tego, żebym się nad tym zastanawiał, bo można powiedzieć nawet mój światły umysł tego nie ogarnia - dodał poseł Lewicy. 

Wpis wywołał w Polsce prawdziwą burzę. Zareagowali m.in. premier Donald Tusk i szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. W efekcie w poniedziałek pojawiła się informacja o wezwaniu do polskiego MSZ-u ambasadora Izraela w Polsce Yaakova Finkelsteina. Dla dobra prawdy historycznej ubolewam nad tym, że to sprostowanie nie nastąpiło błyskawicznie. W tej sytuacji Polsce nie pozostaje nic innego, jak stanowcze kroki dyplomatyczne - stwierdził.

Do sprawy "niefortunnego" wpisu odniósł się później także prezes Jad Waszem Dani Dajan, który przyznał, że "Polska rzeczywiście znajdowała się pod okupacją niemiecką".

Kto liderem Lewicy? Były wiceszef MSZ komentuje

W rozmowie pojawił się również wątek wyborów nowych władz w Nowej Lewicy, które odbędą się 14 grudnia 2025 roku. Dotąd swoje kandydatury zgłosił m.in. Marcin Kulasek, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, a także Krzysztof Gawkowski, który jest ministrem cyfryzacji w rządzie Donalda Tuska. 

Andrzej Szejna odnosząc się do tej kwestii zasugerował, że na czele partii może stanąć nowo wybrany marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty. Zważywszy na to, że objął funkcję marszałka Sejmu, nie zdziwiłbym się, gdyby się zdecydował kandydować - powiedział.

Jak mówił, "Włodzimierz Czarzasty słusznie czeka do ostatniej chwili z decyzją na start". 

Czeka do ostatniego zjazdu badając grunt i to, w jaki sposób jest goszczony na poszczególnych konwencjach jako ewentualny szef na kolejną kadencję. Po konwencji, która odbędzie się - z tego co pamiętam - w Lublinie u ministra Jacka Czerniaka, on tę decyzję ogłosi - stwierdził.

Dodał, że jako marszałek Sejmu, Włodzimierz Czarzasty "ma absolutny dostęp do państwa, też do mediów". Może w imieniu Lewicy, jako marszałek Sejmu, być skuteczniejszy w przekazie medialnym - stwierdził były wiceszef MSZ.

Były wiceszef MSZ o planie Trumpa wobec Ukrainy: Poczekajmy na konkluzje RE

Pytany zaś o kwestię planu pokojowego, który w ubiegłym tygodniu - po konsultacjach z Rosją, ale bez udziału Ukrainy - administracja Donalda Trumpa zaproponowała władzom w Kijowie, były wiceszef MSZ w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim wyraźnie tonował nastroje.

Poczekajmy na konkluzję Rady Europejskiej. To nie są ostateczne zapisy, ale sam fakt przedstawienia projektu pokoju bez konsultacji z Unią Europejską i Ukrainą był zatrważający -stwierdził, czym odniósł się także do kwestii brak obecności Polski przy stole negocjacyjnym.

Szejna skrytykował za to ten fragment 28-punktowego planu pokojowego wobec konfliktu w Ukrainie, który mówił o redukcji liczebności ukraińskiej armii. Włosy na głowie postawił mi ten punkt. Zmniejszanie armii ukraińskiej dałoby czas wzmocnienia Rosji militarnie - podsumował.

Opracowanie: