Marcin Zaborski w Popołudniowej rozmowie w RMF FM zapytał swojego gościa o to, czy gdyby został prezydentem dążyłby do likwidacji programu 500+. Paweł Tanajno odpowiedział, ze chciałby, żeby Polacy więcej zarabiali. „Przede wszystkim ja jako prezydent dążyłbym do tego, żeby Polacy nie potrzebowali 500+. Chciałbym, żeby Polacy zarabiali na tyle dużo, żeby nie potrzebny był program socjalny”.

Jeżeli pójdziemy drogą dobrego zarządzania i dobrobytu, to żadne programy socjalne nie będą potrzebne i należy je likwidować - przekonywał Tanajno na antenie RMF FM. W jaki sposób chciałby przekonać większość Sejmową do likwidacji 500+? Prezydent, który jest bezpartyjny, taki, który nie jest długopisem ani notariuszem rządu, ma gigantyczną moc i centralną rolę w państwie, ponieważ ma weto. I tym wetem, przy obecnym układzie parlamentarnym w państwie, może wynegocjować co tylko chce - przekonywał gość Marcina Zaborskiego. Jeżeli nie będzie współpracy między inicjatywami prezydenta, a obozem rządzącym, to będę wetował - dodał Tanajno.

Paweł Tanajno: Najwięcej osób, które chcą na mnie głosować, to ludzie, którzy wcześniej głosowali na Andrzeja Dudę

W Popołudniowej rozmowie w RMF FM Marcin Zaborski wspomniał kampanię Pawła Tanajno z 2015 roku, który wtedy otwarcie mówił, że prawdopodobnie nie wygra wyborów. Jak dziś ocenia swoje szanse na wygraną? Kandydat na prezydenta z przekonaniem mówi, że "jest taka opcja". Na początku pierwszej tury, pierwszych wyborów, rzeczywiście moja kampania miała charakter promujący potrzebę zrzeszania się przedsiębiorców. Teraz się wiele zmieniło. Mamy coraz więcej informacji my - jako sztab. Ku mojemu zdziwieniu najwięcej osób, które chcą na mnie głosować, to ludzie, którzy wcześniej głosowali na Andrzeja Dudę - mówił gość Marcina Zaborskiego.

Ja raczej promuję ideę, niż siebie. Nie jestem kandydatem, na którego trzeba głosować, bo jestem wspaniały, tylko wizja Polski jest dosyć - myślę obiektywnie - atrakcyjna - dodał Paweł Tanajno.

Tanajno: Nie będę przewodniczącym partii przedsiębiorców

Zakładają ja przedsiębiorcy, którzy działają w "Strajku Przedsiębiorców". Nie będę ani w komitecie założycielskim ani też nie będę przewodniczącym. Ale wspieram ten projekt, bo to jest jedyna forma zrzeszania się i odziaływania na polityków - powiedział Paweł Tanajno, zapytany, czy założy partię polityczną.

Niezależny kandydat na prezydenta powiedział też z w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM, że jako głowa państwa, często pytałby naród o zdanie w referendum: Uważam, że prezydent bezpartyjny ma też kolejne narzędzie, o którym warto wspomnieć, a nie jest to wspominane często, czyli mam możliwość zwoływania referendum w porozumieniu z Senatem. I te narzędzia jako prezydent chciałbym bardzo intensywnie wykorzystywać, żeby obywatele mieli jak najwięcej decyzji. Myślę, że co roku powinno być referendum, składające się z różnych pytań tak, żeby politykom odebrać zabawki, a zmusić ich do ciężkiej pracy ku dobrobytowi wspólnemu.

Marcin Zaborski zapytał też o emeryturę obywatelską. Jako prezydent doprowadziłbym do takiej sytuacji, że emerytury wynosiłyby 4 tys. zł i żadne "trzynastki", "czternastki" i inne tego typu chwyty polityczne, propagandowe nie byłyby potrzebne, bo każdy emeryt żyłby dostatnio - mówił Tanajno.

Przeczytaj całą rozmowę z Pawłem Tanajno:

Marcin Zaborski, RMF FM: Naszym gościem jest kandydat na prezydenta, Paweł Tanajno, dzień dobry.

Paweł Tanajno: Witam serdecznie, witam słuchaczy.

Wygra pan wybory?

Jest taka opcja.

Na początku kampanii, tej pierwszej mówił pan, że prawdopodobnie wygrać się nie uda. Dzisiaj pan już ma wiarę w to i wiedzę że pan wygra?

Na początku pierwszej tury pierwszych wyborów rzeczywiście, ta moja kampania miała raczej charakter promujący potrzebę zrzeszania się przedsiębiorców.

A teraz pan rusza z kopyta i przekona pan do tego, żeby był pan prezydentem?

Teraz się wiele zmieniło. Mamy coraz więcej informacji - my jako sztab. Ku mojemu zdziwieniu okazuje się, mamy już pierwsze badania, że najwięcej osób, które chcą głosować na Pawła Tanajno to są osoby, które wcześniej głosowały, uwaga, na Andrzeja Dudę i na PiS.

Od kilku lat pan mówi, że politycy zwodzą, oszukują, mamią wyborców po to, żeby dostać stołki, a pan chce władzy dla obywateli. W takim razie, dlaczego do tej pory obywatele tej władzy nie chcieli? I dlaczego na pana nie głosowali?

Ja nie wiem, czy obywatele nie chcieli władzy.

Nie przekonał ich pan do swojego pomysłu.

Panie redaktorze, żeby przekonać obywateli do swojego pomysłu, to ja musiałbym od pana redaktora do RMF FM otrzymywać zaproszenie co tydzień.

Musiałby pan przede wszystkim działać przez ostatnich pięć lat w życiu publicznym.

Działałem.

No dobrze, ale 2015 rok, wybory prezydenckie - 0,2 proc. To było niecałe 30 tysięcy głosów.

Tak, proszę zauważyć, że - tak samo zresztą jak teraz - ja raczej promuje ideę niż siebie. Nie jestem kandydatem, na którego trzeba głosować bo jest wspaniały, tylko dlatego, że wizja Polski jest dosyć atrakcyjna.

Pana zdaniem.

Myślę, że obiektywnie.

Gdyby tak było, to by za panem szły rzesze wyborców. Tymczasem pan mówi tak: politycy się zbłaźnili, nie wierzę politykom i wy też nie wierzcie. Możemy zagłosować na menedżera, a nie na polityka. A Polacy głosują na tych, których pan nazywa błaznami, pajacami. Nie wiem, może pajaca widzą gdzie indziej?

No ja myślę, że po dzisiejszej audycji wiele osób się zastanowi, bo się dowie, że w ogóle taka możliwość jest. Dotarcie z informacją jest, myślę, kluczem. Nawet nie tyle przekonanie co do, obiektywnie rzecz biorąc, świetnego pomysłu, aby polityków zastąpili ludzie, którzy mają doświadczenie - no bo trudno mówić o Andrzeju Dudzie, który być może nawet nie umie zarządzać swoją skarbonką, że on potrafi zarządzać krajem.

A może kluczem jest wiarygodność? Bo jeśli pan z jednej strony mówi: "trzeba skończyć z partyjną hołotą" - to są pana słowa - "potrzebny jest bezpartyjny prezydent", a z drugiej strony zapowiada pan właśnie teraz, że stworzy partię polityczną, to nie jest konsekwentne i nie budzi wiarygodności.

Ale ja nic takiego nie zapowiadam, że stworzę partię polityczną. Być może pan redaktor przeczytał jakiś skrót albo tytuł informacyjny. Ale z tego co kojarzę była tam dosyć istotna informacja, że ja zapowiadam, iż to przedsiębiorcy się zdecydowali tworzyć.

Portal money.pl, 18 maja, mówi pan w tym portalu tak: "Współpraca będzie długofalowa. Jesteśmy w trakcie rejestrowania partii. Zapewne założymy partię, proces nie jest prosty" - tak pan mówił o współpracy z Michałem Kołodziejczakiem. Coś przekręcili?

No oczywiście że przekręcili, to jest przedruk zresztą z Wirtualnej Polski, bo to redaktor z Wirtualnej Polski ze mną o tym rozmawiał i powiedziałem, że w przyszłości, jeżeli będzie konieczność założenia partii z Michałem Kołodziejczakiem, to można powiedzieć, że jesteśmy na prostej drodze.

"Jesteśmy w trakcie rejestrowania partii" - tak pan powiedział. Sprostował to pan oczywiście?

Nie, nie sprostowałem, nie gadam za każdym przekłamaniem prasowym, panie redaktorze. Nie prowadziłbym kampanii, tylko bym ganiał za redaktorami i prostował.

To o kampanii rozmawiajmy i o programie. Paweł Tanajno jest naszym gościem. Jeśli zostałby pan prezydentem, dążyłby pan do zlikwidowania programu 500+?

Panie redaktorze przede wszystkim ja jako prezydent dążyłbym do tego, żeby Polacy nie potrzebowali żadnego 500+, tylko zarabiali coraz więcej...

Nie, nie, konkretnie.

No to konkretnie - dążyłbym do tego, żeby zarabiali tak dużo, żeby żaden program socjalny i żaden garnuszek polityczny nie był im potrzebny. Mieliśmy przez ostatnie lata, dzięki przedsiębiorcom, rynek pracownika, kiedy pracownicy dyktowali warunki, coraz wyższe pensje. I to jest droga dla Polski a nie rozbudowane programy socjalne.

Szukam konkretu.

No, czyż to nie jest konkret?

Czy w "Pakiecie Młodej Polski" - pana "Pakiecie Młodej Polski", w pana dokumencie, który wisi na stronie Pawła Tanajno jest zapisane: "likwidacja programu 500+"? Mam to zdanie przed sobą, proszę się zastanowić.

Ja się nie muszę zastanawiać, bo to jest dokładnie kontynuacja tego, co powiedziałem. Jeżeli pójdziemy drogą dobrego zarządzania i dobrobytu, to żadne programy socjalne nie są potrzebne, i należy je likwidować.

W jaki sposób przekonałby pan większość w Sejmie do likwidacji 500+?

Prezydent bezpartyjny, to jest bardzo ważne - taki, który nie jest długopisem ani notariuszem rządu - ma gigantyczną moc i centralną rolę w państwie, ponieważ ma weto. W związku z tym, tym wetem, przy tym układzie parlamentarnym może wynegocjować z każdą partią, co tylko chce. Jeżeli chce wynegocjować wprowadzenie swoich zmian ustawowych, a ma też inicjatywę ustawodawczą, to może, bo inaczej każda ustawa, każdy projekt rządowy spotka się z wetem i rząd będzie musiał się dogadywać z opozycją.

Pan chce wetować każdą ustawę, która będzie przychodziła na biurko prezydenta?

Jeżeli nie będzie współpracy między inicjatywami prezydenta a obozem rządzącym, to będę wetował.

Czuje się pan przygotowany do bycia zwierzchnikiem sił zbrojnych?

Myślę, że tak. Chociaż nie znam szkoły, która do tego przygotowuje.

Ilu powinniśmy mieć żołnierzy zawodowych w Polsce?

Proszę pana, bycie zwierzchnikiem to jest bycie dobrym menadżerem.

Rozumiem, no to dobry menadżer pewnie wie, ilu jest potrzeba mu pracowników.

Niekoniecznie. Dobry menadżer przede wszystkim musi umieć dobrać sobie ludzi - zespół, z którym będzie mógł realizować każdy projekt.

Ok. Ilu mamy dzisiaj żołnierzy zawodowych?

Nie mam pojęcia.

Naprawdę?

W ogóle się nie interesuje kwestią wojskowości.

Wpada pan na pomysł: "będę prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej!". Wie pan, że jedną z najważniejszych funkcji jest bycie zwierzchnikiem sił zbrojnych i nie zastanawia się pan, jak ta armia wygląda?

Nie, oczywiście, że się zastanawiam. Natomiast nie wnikam w szczegóły dotyczące reformy armii konwencjonalnej, bo widzę zupełnie inne zagrożenia.

To jest dosyć podstawowa sprawa, ilu mamy żołnierzy zawodowych.

Nieważne jest ile mamy. Wie pan, co jest dla mnie ważniejsze? Ilu mamy informatyków w siłach zbrojnych, którzy potrafią nas obronić np. przed wojną informacyjną z Rosją.

A te rodzaje sił zbrojnych, jakie mamy, one są dobrze ułożone?

Nie. Są tradycyjne, są przestarzałe i być może niepotrzebne.

To jak by trzeba je zmienić?

Przede wszystkim trzeba by wzmacniać technologię obrony przed wojną technologiczną, przed wojną hybrydową. To są zagrożenia najważniejsze w tej chwili. Wie pan, rozstawienie czołgów i żołnierzyków na mapie to jest historia z ubiegłego stulecia.

Ok, ale rozumiem, że pan studiuje i pan wie, ile jest rodzajów sił zbrojnych w polskiej armii?

Nie, nie studiuje tego, panie redaktorze?

Naprawdę?

Nie.

I nie wie pan, jaka jest różnica między Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych a Szefem Sztabu Generalnego?

Nie, panie redaktorze. Mógłbym na ten temat rozmawiać, ale jak pan mnie chce przeegzaminować z tego, to nie. Definicyjnie nie.

To nie o egzamin chodzi, tylko o to, jak pan się czuje przygotowany do bycia prezydentem. Pięć lat temu był pan pytany o przywrócenie podniesionego wówczas wieku emerytalnego. No i powiedział pan tak, zacytuję: "Żaden polityk tego nie zrobi i ktokolwiek, kto składa takie obietnice jest oszustem i obłudnikiem, tak jak np. Andrzej Duda". Koniec cytatu. Pomylił się pan? Ma pan odwagę przyznać, że popełnił błąd?

Nie. Oczywiście, że nie, ponieważ w przeświadczeniu społecznym rozmowa o wieku emerytalnym jest obarczona gigantycznym oszustwem politycznym. Tzn. wszyscy mówią o wieku emerytalnym, a nie mówią, ile ci ludzie, którzy wcześniej przejdą na emeryturę dostaną tej emerytury.

Prosty fakt - czy ten wiek emerytalny został obniżony w ostatnim pięcioleciu?

To nie jest prosty fakt, ponieważ proszę pamiętać, że wyborcy nigdy nie zostali poinformowani, że obniżenie wieku emerytalnego będzie oznaczało głodowe emerytury.

To zupełnie inna sprawa.

To nie jest inna sprawa, bo to jest takie trochę oszustwo. Ludzie myśląc o niższych emeryturach myślą, że utrzymają te stawki, które mają po obecnym wieku emerytalnym podwyższonym, i że tylko wcześniej przejdą na emeryturę. Nikt im nie mówi całej prawdy.