"Nie otwieramy dużych kin, bo nie mamy co grać" - mówi Joanna Kotłowska prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina. Jak zaznacza gość Marcina Zaborskiego, informacja z rządu o odmrożeniu branży, przyszła za późno. "Postulowaliśmy, żeby informacja była podana co najmniej cztery tygodnie przed planowanym otwarciem" - zaznacza.

"Dystrybutorzy nie mieli czasu na wypromowanie swoich filmów" - mówi Joanna Kotłowska.

"Możemy sprzedawać aż 50 proc., ale tylko 50 proc. biletów" - tłumaczy. "Mamy duże obciążenia związane z warunkami sanitarnymi" - dodaje gość Marcina Zaborskiego.

"Film, którego wyprodukowanie kosztuje 10 czy 20 mln złotych nie wejdzie na ekrany z tygodniową promocją - podkreśla Joanna Kotłowska.

Według szefowej Stowarzyszenia Nowe Kina nie da się otworzyć w kilka dni firmy, która zatrudnia kilka tysięcy osób. "Nawet, gdybyśmy mogli sprzedawać popcorn, nie otworzylibyśmy się w kilka dni" - mówi.

"Jeżeli będziemy mieli możliwość uzyskania informacji od rządu, że za 4 tygodnie będzie możliwa frekwencja 50 proc. i konsumpcja na salach, wtedy dystrybutorzy otworzą swoje skarbce" - zapewnia gość RMF FM. 

Joanna Kotłowska: Podatek od reklam może podnieść ceny biletów do kina

"Dodanie do opłaty solidarnościowej kin, czyli branży, która jest od roku zamknięta i jest wpisana w tarczę jako ta, która nie może pokrywać kosztów stałych czy regulować zobowiązań publiczno-prawnych, to wydaje nam się, że ktoś to przez pomyłkę zaproponował" - powiedziała Joanna Kotłowska  w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina mówiła też, że wprowadzenie nowego podatku może przełożyć się na ceny biletów do kina: "To jest kolejny podatek, po podatku cukrowym, wzroście energii, mamy wzrost kosztów zatrudnienia, który powoduje, że jest presja na wyrównywanie sobie tej straty".

Joanna Kotłowska stwierdziła też, że rząd nie słucha postulatów branży kinowej.

"Chcielibyśmy podjąć dialog, o który prosiliśmy, żebyśmy mogli płynnie otworzyć kina, bez tego ryzyka, że może za tydzień, może za dwa zostaniemy zamknięci. Bo tak się nie da odmrozić tej branży" - powiedziała prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina.

PRZECZYTAJ CAŁĄ ROZMOWĘ:

Marcin Zaborski: W niedzielę Walentynki. Czy to właśnie jest ten dzień w roku, kiedy są w kinach największe żniwa?

Joanna Kotłowska: Chyba większe żniwa mamy w Dzień Dziecka w Polsce, szczerze powiem, historycznie tak się składa. Natomiast oczywiście Walentynki to jest ten moment i ten tydzień, a nawet dwa tygodnie, kiedy dystrybutorzy przygotowują specjalną ofertę dla widzów, taką bardziej romantyczną, sprzyjającą okoliczności chodzenia do kina. Tyle, że w tym roku to niestety nie nastąpiło.

Mamy pandemię, jest zupełnie inaczej. Pamiętam, że jesienią wasze stowarzyszenie skupiające największe kina w Polsce pisało tak: "Kina wrócą do funkcjonowania, kiedy, po pierwsze, wyraźnie spadnie liczba osób zakażonych. Po drugie, co najmniej połowa miejsc w kinach będzie mogła być zajęta. Po trzecie, oferta dystrybucyjna będzie gwarantowała napływ nowych tytułów". Teraz mamy mniej zakażeń, możecie zaprosić połowę widzów do kin i co? Nie otwieracie dużych kin, bo nie macie czego grać?

Dokładnie. To podstawowa przyczyna, dla której nie możemy niestety dzisiaj otworzyć kin. Pięćdziesiąt proc. to jest bardzo dobra wiadomość. Bardzo dobra wiadomość dla naszych widzów i pracowników.

Pięćdziesiąt proc. miejsc, które możecie zapełnić.

Kina są bezpieczne. Na to jest wiele dowodów, statystyk i przede wszystkim brak zgłoszeń jakichkolwiek zakażeń w kinach. Nie tylko z Polski, ale z całej Europy. Natomiast postulowaliśmy to także przy pierwszym otwarciu, tym czerwcowym, nazwijmy je, że ogłoszenie o otwarciu kin powinno nastąpić 4 tygodnie przed otwarciem.

Czyli za późno się dowiedzieliście, że kina będzie można otworzyć? A te małe kina jakoś sobie poradziły. I mają co grać, zdążyły się przygotować, działają od dzisiaj.

Tak, panie redaktorze, jeżeli mamy jedno kino, które ma jeden ekran i może wyświetlić 3-4 seanse, to ono potrzebuje 2 tytuły, jakieś, powiedzmy, niszowe, które nie są nowymi tytułami, Oczywiście, nie przeszły przez ten okres promocji, który z reguły towarzyszy dystrybucji filmów. I stąd właśnie są potrzebne te 4 tygodnie, żeby dystrybutorzy mogli wypromować swoje tytuły. Film, który kosztował 10 czy 15, czy 20 mln zł nie wejdzie w ciągu tygodnia na ekrany.

Tylko w tych małych kinach mówią dzisiaj nam, w różnych miejscach w Polsce: "Ludzie rezerwowali bilety na wszystko, nawet nie wiedząc, co będziemy grali". Więc może warto było jednak otworzyć duże multipleksy, bo i tak by ludzie przyszli, nawet gdybyście grali filmy może nawet już znane?

Na pewno w przypadku, tak jak mówię, małych kin czy takich kin, które mają nawet 3 ekrany, czyli minipleksów, to jest możliwe. Też mogę powiedzieć, że z naszych informacji wynika, że tak naprawdę otworzyło się kilkanaście procent ekranów w Polsce. To nie jest tak, że otworzyły się też wszystkie małe kina. Jeśli chodzi o duże firmy, proszę sobie wyobrazić postawienie w 5 dni firmy, która zatrudnia 2000 ludzi. To jest pewnie niemożliwe. Nie możemy grać kilku tytułów, które już gdzieś były, bo w ten sposób niestety ten przemysł nie działa.

A może po prostu nie opłaca się otwierać dużego kina bez popcornu i bez napojów gazowanych, na których wiadomo - zarabiacie krocie?

Powiem tak - da się otworzyć kino, natomiast sytuacja, w której dzisiaj jesteśmy, czyli możemy sprzedawać aż 50 proc., ale tylko 50 proc. biletów, mamy dosyć duże obciążenia związane z warunkami sanitarnymi, gdzieś też zatrzymano tę część reklamową, tego się nie da niestety otworzyć bez tej części konsumpcyjnej.

Pytanie jest takie, pani prezes. Szczerze, bez mrugnięcia okiem. Tak szczerze - czy gdybyście dzisiaj mogli otworzyć kina z gastronomią, z popcornem i z napojami gazowanymi, to też nie uruchomilibyście się dla widzów?

W ciągu tego tygodnia z rozporządzeniem opublikowanym dzień wcześniej, nie, bo nie mielibyśmy filmów. To znaczy chcielibyśmy, może to jest świetna okazja u państwa w stacji tutaj przekazać tę informację, że po prostu nie mieliśmy i nikt nie miał tak naprawdę szerszej oferty dystrybutorskiej, nowych tytułów, która umożliwiła rzeczywiście otwarcie biznesu. Jedną rzecz dodam - duże kina nie otrzymały żadnej pomocy sektorowej, w przeciwieństwie do małych kin. To, że one się dzisiaj otwierają, to tutaj tym czynnikiem jest właśnie program Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. One, gdyby się nie otworzyły w ciągu 7 dni od dzisiaj, straciłyby możliwość uzyskania tej pomocy.

To o pieniądzach rozmawiajmy. Czy duże sieci kinowe nie korzystają ze wsparcia, które rząd przygotowuje w ramach kolejnych różnych tarcz, czy branżowych, czy finansowych?

Korzystamy z tarczy 6.0. Tam jest nasze PKD, rzeczywiście umiejscowione. Natomiast to jest taki program, który dotyczy wielu branż. On w sytuacji ograniczenia zatrudnienia, tak naprawdę w tej chwili nam pomaga. To jest oczywiście krok w dobrą stronę. Natomiast nie mamy żadnego branżowego wsparcia jak np. na Węgrzech. W Czechach jest już trzecia runda. Wszystkie kina otrzymują wsparcie od tamtejszego Instytutu Filmowego.

Już kilka miesięcy temu mówiliście o tym, że np. Czechy, Węgry otrzymują branżową pomoc, jeśli chodzi o kina. To na czym te programy tam polegają? O co się upominacie?

One są różne, ale na Węgrzech ten program obejmował wszystkie kina i wspierał właśnie wyświetlanie filmów węgierskich. Czyli za udostępnienie odpowiedniej liczby seansów filmom węgierskim, dystrybutorom filmów węgierskich, którzy mogli wtedy z tego skorzystać, kina dostawały dodatkową opłatę w tych pierwszych miesiącach po ruszeniu. My dzisiaj w zasadzie nie możemy się też otworzyć z tego tytułu, że jeżeli byśmy się dzisiaj otworzyli bez filmu, bez wsparcia, bez konsumpcji na salach, to w zasadzie nasze straty byłyby ogromne. Po prostu trzeba nas zrozumieć.

Tylko że straty są już dzisiaj. Ile kosztuje jeden dzień zamknięcia kin w Polsce?

Nie liczyliśmy konkretnie na dni - szczerze powiem.

Nie wierzę.

Ale na pewno policzyliśmy, że w tej chwili, przy tych warunkach otwarcia musimy zostać zamknięci właśnie z tych powodów ekonomicznych...

Ale część strat przynajmniej udałoby się być może odzyskać?

...natomiast liczmy na to, że ta sytuacja się zmieni, poprawi się jeszcze bardziej to bezpieczeństwo ogólne, czyli zmniejszy się, czy nie będzie rosła liczba chorych osób i będziemy mogli poluzować ograniczenia, bo my naprawdę bardzo chcemy się otworzyć.

Kiedy podejmiecie decyzję, że się otwieracie? Czyli w perspektywie ilu dni, tygodni to jest możliwe, z waszego punktu widzenia?

Jeżeli będziemy mieli możliwość uzyskania takiej informacji od rządu, że za 4 tygodnie będzie możliwa w dalszym ciągu sprzedaż 50 proc., będzie możliwa konsumpcja na salach, to w tym momencie dystrybutorzy również otworzą swoje, że tak powiem, skarbce, zasoby i będziemy mogli ustalić wtedy ofertę, i rzeczywiście otworzyć też polski przemysł, bo tam jest kilkadziesiąt polskich filmów, które czekają na premiery kinowe.