Prawie 300 kibiców Lecha chciało w Poznaniu spotkać się z premierem. W środę autobus wyborczy z Donaldem Tuskiem podróżował po Wielkopolsce. Zaparkował w pobliżu poznańskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji , ale Tusk nie zamienił słowa z tymi, którzy na niego czekali.

Premier umówił się z kupcami, nie z kibicami. Ci ostatni i tak przyszli, a że umawiali się od rana to ze strachu przed nimi sztabowcy PO zmienili miejsce rozmów. Z targowiska, gdzie kibice mogliby bez problemu przyjść i wmieszać się w kupiecki tłum na zamkniętą salę przy pływalni.

Już na pierwszym wielkopolskim przystanku, w Koninie, kilku kibiców chciało wejść na orlik, gdzie był premier. Większa grupa we Wrześni miała więcej szczęścia - usłyszała zaproszenie na poniedziałek do Warszawy.

Trzystu kibiców w Poznaniu chciało rozmów jeszcze w środę, ale premier tak szybko przeszedł z autobusu do budynku, że nikt go nie zauważył.