„Po trzech ciężkich zgrupowaniach, w Hiszpanii, Zakopanem i Estonii, Justyna Kowalczyk jest mocno obolała” - przyznał jej trener Aleksander Wierietielny. Już za kilka dni mistrzyni olimpijska z Vancouver rozpocznie zajęcia na śniegu w Nowej Zelandii. Wiemy, że jest tam dużo śniegu i będziemy mieć dobre warunki do treningu – podkreślił szkoleniowiec.

Wierietielny stwierdził, że ostatni dwutygodniowy pobyt w Estonii był dla jego podopiecznych kolejną, solidną dawką pracy - konieczną, jeśli chce się myśleć o sukcesach. W Otepaeae Justyna zrealizowała wszystkie cele treningowe, a to, że przygotowania idą zgodnie z planem potwierdził jej występ w crossie na 3 km, w którym uzyskała czas lepszy niż dwanaście miesięcy temu - relacjonował. Ostatnie trzy zgrupowania były bardzo ciężkie. Teraz Justyna czuje ten cały wysiłek, można żartobliwie powiedzieć, że jęczy jak staruszka. Tu ją boli, tam strzyka, ale po tak dużym wysiłku to jest najzupełniej naturalne - dodał żartobliwie.

Wierietielny poinformował, że po zgrupowaniu w Estonii Kowalczyk była na konsultacjach u doktora Roberta Śmigielskiego w Warszawie, żeby wszystko dokładnie sprawdzić. Na szczęście ogólnie zdrowie dopisuje - oznajmił i dodał, że przez najbliższe kilka dni zawodniczka będzie biegać, jeździć na rowerze, wpadnie też do Zakopanego na zajęcia na nartorolkach. A pierwszego sierpnia wsiadamy w samolot i lecimy do Nowej Zelandii  - podsumował.