Hokejowy GKS Tychy w czwartek (06.09) rozegra kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów. Tym razem mistrzowie Polski zmierzą się na wyjeździe ze szwedzkim Skelleftea AIK. W sobotę zaś rywalem podopiecznych Andrieja Gusowa będzie fiński IFK Helsinki. O przygotowaniach do tych spotkań, problemach logistycznych i rywalach z Jarosławem Rzeszutko zawodnikiem GKS-u Tychy rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk: Logistycznie wyjazd do Szwecji i Finlandii to dla was bardzo trudne zadanie. Będzie mało snu, a odpoczywać trzeba będzie w samolocie?

Na pewno nie jest to dla nas łatwa sytuacja, ale to też jest część hokeja. Inne drużyny też musiały podróżować np. na mecze do Polski. To nie może być też dla nas jakaś wymówka. Jesteśmy zmotywowani na 100 proc. i niezależnie od tego czy byśmy jechali autobusem, lecieli samolotem, czy nawet płynęli, to chcemy się zaprezentować jak najlepiej. Mam nadzieję, że w czasie podróży uda się wypocząć.

Da się jeszcze coś poprawić w waszej grze przed meczami w czwartek i sobotę? Bo w poprzednich meczach u siebie błędy się zdarzały.

Na pewno będą jakieś podpowiedzi ze strony trenera. Zerkanie na styl gry przeciwników: ich warianty taktyczne, rozjazdy, wyjazdy z tercji czy rozgrywanie przewag. Trochę tego materiału jest. Jesteśmy już po odprawie wideo. Wiemy już więcej o ich stylu gry i organizacji gry. Wierzę też w to, że przystosujemy do tego nasz styl gry i rezultat będzie lepszy niż w Tychach.

Ten pierwszy mecz z Helsinkami był dobry w waszym wykonaniu. A Skelleftea was czymś zaskoczyła?

Nie. Wydaje mi się, że spodziewaliśmy się tego wszystkiego. W ich organizacji gry nie ma przypadku. Tam każda akcja jest przemyślana. Każdy zawodnik mając krążek ma tam trzy-cztery możliwości rozegrania i co ciekawe, zawsze wybiera ten najlepszy wariant. To zdecydowanie widać.

Po tych dwóch porażkach nie jedziecie do Finlandii podłamani? Może dalej cieszycie się z tego, że w ogóle gracie w Lidze Mistrzów?

Dla nas to jest bardzo duże wyróżnienie. Cały czas mamy też cel żeby zaprezentować się jak najlepiej, zdobyć te historyczne punkty dla polskiego klubu. W tym sporcie też zdarzają się niespodzianki. Każdy mecz zaczyna się od stanu 0:0 i nie można wykluczyć, że inne drużyny będą miały gorszy dzień, a my to wykorzystamy.  Wiadomo jednak, że łatwo nie będzie. My mimo wszystko staramy się czerpać radość z gry i jeżeli osiągniemy ten swój osobisty cel, czyli zdobędziemy pierwsze punkty, to na pewno będziemy to wspominać przez lata.

Przed pierwszym meczem z Helsinkami wszyscy skazywali was na pożarcie, a tymczasem wy zaskoczyliście. Wyrównana walka trwała bardzo długo.

Z perspektywy wyniku mecz był bardzo wyrównany. Po dwóch tercjach był remis. Można powiedzieć więc, że wiele nie zabrakło. Wynik drugiego spotkania zamazał ten pierwszy mecz. Przegrana w spotkaniu z Skellefteą (1:8) była za wysoka. My też w tym spotkaniu swoje szanse mieliśmy. Oni mieli po prostu bardzo dużo celnych strzałów. Nie jedziemy na ścięcie. Jedziemy walczyć, zdobywać punkty i doświadczenie na przyszłość. Naprawdę z wiarą i optymizmem patrzymy na te mecze.

(nm)