Ponad tysiąc osób zebrało się w sobotę w portugalskim Gondomar, by pożegnać Diogo Jotę – 28-letniego piłkarza Liverpool FC i reprezentanta Portugalii, który zginął w dramatycznym wypadku samochodowym. Wśród żałobników znaleźli się nie tylko członkowie rodziny i przyjaciele, ale także liczni kibice oraz przedstawiciele piłkarskiego świata.

  • Diogo Jota i jego brat zginęli w wypadku samochodowym w północno-zachodniej Hiszpanii.
  • Do tragedii doszło podczas podróży piłkarza do Liverpoolu po urlopie w Portugalii.
  • Według ustaleń policji przyczyną wypadku było pęknięcie opony w lamborghini podczas wyprzedzania na trasie A52 w miejscowości Cernadilla.
  • Piłkarz osierocił trójkę dzieci, a w czerwcu tego roku wziął ślub.
  • Dziś odbył się pogrzeb piłkarza.

Ostatnia droga Diogo Joty

Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w sobotni poranek. Wśród uczestników nie zabrakło kolegów z Liverpool FC, reprezentacji Portugalii oraz byłych klubów, w których występował Jota, takich jak Wolverhampton Wanderers, FC Porto czy FC Pacos de Ferreira. W ostatniej drodze towarzyszyli mu m.in. Ruben Neves, Joao Cancelo, Bruno Fernandes oraz Ruben Dias.

Mszy przewodniczył ordynariusz diecezji Porto, biskup Manuel Linda, który w swoim kazaniu podkreślił szczególne więzi łączące Diogo Jotę z rodziną, zwłaszcza z młodszym o trzy lata bratem, Andre Silvą.

Pomocnik reprezentacji Portugalii, Bernardo Silva, podkreślił w rozmowie z mediami, jak bliskie relacje łączyły go z Diogo Jotą, mimo że na co dzień rywalizowali w przeciwnych klubach. Byliśmy często z Jotą na boisku rywalami, ale równocześnie przyjaźniliśmy się. Często wspólnie spędzaliśmy czas podczas zgrupowań reprezentacji - powiedział Bernardo Silva.

Zawodnik Manchesteru City przypomniał także o niezwykłym talencie i determinacji Joty, który nie zaczynał kariery w wielkim klubie, lecz dzięki ciężkiej pracy i pasji wspiął się na szczyt europejskiego futbolu.

Tragiczny wypadek

Obaj bracia zginęli w nocy ze środy na czwartek w północno-zachodniej Hiszpanii w wypadku samochodowym.

Z dotychczasowego śledztwa wynika, że do wypadku doszło nocą podczas manewru wyprzedzania. Kierowany prawdopodobnie przez Andre Silvę pojazd wypadł z drogi z powodu pęknięcia opony, a następnie stanął w płomieniach.

Służby policyjne ustaliły tożsamość zabitych na podstawie tablicy rejestracyjnej wozu oraz dokumentów, które nie zostały zniszczone przez ogień.

Z kolei identyfikacja zwęglonych ciał Joty i jego brata możliwa była, jak przekazały hiszpańskie służby medyczne, na podstawie testów genetycznych.

Wyjaśniono, dlaczego Jota jechał do Liverpoolu samochodem

Według bliskich Diogo Joty piłkarz po przejściu zabiegu w jednym z płuc otrzymał zalecenie lekarskie, aby wrócił do swojego klubu z pominięciem drogi lotniczej. Dlatego zdecydował się na podróż trasą łączącą Gondomar z hiszpańskim miastem Santander, gdzie piłkarz planował wsiąść na prom płynący do angielskiego Portsmouth.

Z dotychczasowych ustaleń służb policyjnych wynika, że 49-krotny reprezentant Portugalii, dla której zdobył 14 goli, udał się w podróż wynajętym autem Lamborghini Huracan. Pojazdem prawdopodobnie kierował brat Joty.

Inspektorzy policyjni uważają, że na trasie A52 o dozwolonej prędkości do 120 km/h pojazd, którym podróżował Diogo Jota jechał znacznie szybciej.

Mieszkaniec słyszał eksplozje

Jeden z mieszkańców miejscowości Cernadilla, gdzie doszło do tragicznego zdarzenia, zeznał, że w chwili wypadku usłyszał dwie eksplozje. Policja utrzymuje, że chodziło o eksplozję opony oraz o wybuch paliwa w aucie.

Były piłkarz reprezentacji Portugalii, z którą w czerwcu triumfował w rozgrywkach Ligi Narodów, osierocił trójkę dzieci. W czerwcu Jota wziął też ślub ze swoją długoletnią partnerką, matką swoich dzieci.

Diogo Jota występował w Liverpool FC od 2020 r. Wcześniej bronił też m.in. barw Wolverhampton Wanderers, FC Porto oraz FC Pacos de Ferreira.