Europol na konferencji prasowej w Hadze podał dane dotyczące prowadzonego od 18 miesięcy śledztwa na temat match-fixingu, czyli ustawiania wyników meczów. Śledczy ustalili, że nieuczciwy przebieg miało aż 380 spotkań. Chodzi o mecze w ramach eliminacji mistrzostw świata, mistrzostw Europy, eliminacji europejskich pucharów czy Ligi Mistrzów. UEFA czeka na szczegółowe informacje w tej sprawie.

Całą operację koordynował syndykat przestępczy z Azji, który współpracował z organizacjami przestępczymi w Europie - poinformował szef Europolu Rob Wainwright.

W cały proceder, zdaniem śledczych, zamieszanych jest aż 425 osób - piłkarze, sędziowie, przedstawiciele klubów, urzędnicy i przestępcy. Wśród 380 ustawionych meczów są pojedynki rozgrywane w ramach eliminacji mistrzostw świata, mistrzostw Europy, eliminacji europejskich pucharów, Ligi Mistrzów, czy czołowych lig europejskich. Przestępstw dokonano na terenie 15 krajów. Na razie w tej sprawie zatrzymano w Europie 50 osób.

Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, to szef Europolu przyznał, że wątpliwości budzą dwa spotkania. Jedno z nich miało zostać rozegrane w Anglii w ostatnich trzech, czterech latach. To oznacza, że sprawa dotyczy jednego z czołowych angielskich klubów: Manchesteru United, Manchesteru City, Arsenalu Londyn, Chelsea Londyn i Tottenhamu Hotspur. Właśnie te drużyny grały w tym czasie w Champions League. Wainwright nie doprecyzował, które mecze są pod lupą śledczych. Przyznał jednak, że "to największe w Europie postępowanie dotyczące match-fixingu" i "możliwe, że to szczyt góry lodowej."

Najwięcej rzekomo ustawionych spotkań zostało rozegranych w Turcji, Niemczech i Szwajcarii. Zysk przestępców miał wynieść 8 milionów euro. Dwa miliony to kwota przeznaczona na łapówki.

Nie wiadomo, ile spotkań z 380, o których poinformował dziś Europol, to mecze, w sprawie których śledztwa prowadzono między innymi w trakcie wyjaśniania afer korupcyjnych we Włoszech i Niemczech.

UEFA czeka na wyjaśnienia

Bardzo lakoniczne oświadczenie w tej sprawie wydały władze UEFA. Organy dyscyplinarne federacji zaczną działać dopiero, gdy zostaną im przekazane szczegółowe informacje. Te mają wkrótce trafić do Michela Platiniego. Wspomniano także o polityce "zero tolerancji dla korupcji".

Zaskoczeniem dla europejskiej federacji może być raczej rozmiar procederu. Jak powiedział reporterowi RMF FM Maciejowi Jermakowowi Michał Listkiewicz, o tym, że istnieje zagrożenie ze strony przestępców z Singapuru piłkarscy oficjele wiedzieli bowiem od dawna.