"Mam upragniony medal ME, ale cel na kolejny sezon pozostaje ten sam - złoto" - przyznaje reprezentantka Polski w tenisie stołowym Li Qian, która zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy. W niedzielnym półfinale reprezentantka Polski przegrała z Holenderką Li Jiao 1:4 (9:11, 7:11, 7:11, 11:8, 6:11).

Li Jiao jest mądrą, przewidującą zawodniczką. Poza tym wie, kiedy i z jaką siłą zagrać piłkę. Przez większość meczu tylko ją plasowała, a w niektórych momentach decydowała się na silne uderzenia - analizowała półfinałowy mecz Li Qian. To nie była wielka siła, ale niesamowita precyzja, rotacja. I ciągle zmieniała te zagrania. Raz piłka spadła mi na rakietkę tak zakręcona, że w ogóle nie zdołałam jej odbić. Inne dziewczyny tak nie potrafią zagrać. Holenderka zmieniała też serwis, próbowała grać płasko, szybko - dodała.

Przed niedzielnym pojedynkiem bilans bezpośrednich spotkań był druzgocąco niekorzystny dla Li Qian - 1:7. Jedyne zwycięstwo odniosła w finale turnieju drużynowego ME 2009 w Stuttgarcie. Rywalka bała się mnie, gdy atakowałam. Szkoda, że stałam za daleko od stołu, dlatego nie byłam skuteczna. Na dużej sali piłka leci wtedy dużo wolniej na drugą stronę - żałowała zawodniczka KTS Zamek-OWG Tarnobrzeg.

Li Qian strasznie chciała wygrać, ale był kłopot, bowiem za dużo atakowała. Tyle ataków można zagrać, ale nie z tą zawodniczką. Ona była na nie przygotowana, od razu robiła krok w tył. Dopiero jak zaczęła konsekwentnie rywalizować w obronie, grać ryzykownie, szeroko plus do tego jeden i tylko jeden kończący atak, to wtedy wygrała partię - przyznał trener Zbigniew Nęcek, który od dziesięciu lat prowadzi w Tarnobrzegu karierę Li Qian.

Kolejny sezon będzie wyjątkowy, bo zbliżają się igrzyska. Chcę się znakomicie przygotować, a wielkim marzeniem jest miejsce na podium. To plan maksimum, a minimum - ćwierćfinał. Oczywiście, mam nadzieję, że we wstępnej fazie nie trafię na którąś z Chinek, potrafiących grać przeciwko defensorkom - zakończyła Li Qian.