Kilka razy z powodu zachowania publiczności przerywany był finał Pucharu Danii między zespołami Soenderjysk E i Aalborg BK. Policja zatrzymała w sumie 44 kibiców, a najlepszy piłkarz meczu otrzymał kopię przechodniego trofeum, ponieważ 64-letni oryginał zaginął w... Arabii Saudyjskiej.

W ramach próby na mecz na stadionie w Esbjerg wpuszczono 1750 kibiców zamiast 500 osób, jak wymagały restrykcje epidemiologiczne. Pomimo nakazu utrzymywania dystansu pomiędzy sobą, stali oni zbyt blisko, przez co sędzia był zmuszony przerywać spotkanie kilka razy.

Policja interweniowała już na stadionie, a także po meczu walcząc z agresywnymi pseudokibicami. Za zakłócanie porządku i złamanie restrykcji epidemiologicznych zatrzymano w sumie 44 osoby. Nie to jednak było najstraszniejsze - komentują duńskie media, ponieważ okazało się, że specjalne trofeum dla najlepszego piłkarza zwycięskiej drużyny - tzw. Puchar Wojownika ufundowany w 1955 roku przez stowarzyszenie dziennikarzy sportowych... zaginął.

Okazało się to dopiero dzień przed meczem. W tej sytuacji na specjalne zamówienie w ekspresowym tempie wykonano kopię, która dotarła na stadion na godzinę przed końcowym gwizdkiem. Otrzymał ją napastnik Soenderjyske Anders Jacobsen, który podkreślił, że "dla duńskiego piłkarza jest to największe wyróżnienie w karierze". W 2000 roku otrzymał ten puchar polski bramkarz Viborg FF Arkadiusz Onyszko.

Norweg zabrał puchar do Arabii Saudyjskiej i o nim zapomniał

Tajemnicę wyjaśnił dziennik "Ekstrabladet". Dotarł do laureata ubiegłorocznej edycji Norwega Gustava Durkheima, który jako "Wojownik 2019" po finale pomiędzy FC Midtjylland a Broendby (1:1 i 4:3 w karnych) otrzymał zaszczyt zabrania trofeum na kilka tygodni do domu.

Piłkarz nie zwrócił go jednak, tłumacząc potem, że nie zrozumiał regulaminu nagrody i myślał, że jest jego własnością na zawsze. Zapomniano poprosić go o zwrot, a on sam podpisał kontrakt z saudyjskim Al Fateh i szybko wyjechał z Danii.

Przeprowadzając się zapakowałem puchar do jednego z kartonów i o nim zapomniałem. Później przeprowadzając się do Norwegii nie zabrałem całego bagażu, więc trofeum znajduje się gdzieś w Arabii Saudyjskiej, w jakimś magazynie, albo nie wiem gdzie - powiedział zawodnik.

"Ekstrabladet" skomentował, że historyczne trofeum, które trzymało z wielkim szacunkiem w rękach 64 wojowników duńskiej ligi zostało przez norweskiego piłkarza potraktowane wyjątkowo nonszalancko.

Prezes kapituły nagrody Martin Davidsen opisał, że w ostatniej chwili udało się zrobić kopię, którą odbierał w punkcie przesyłek jeszcze w czasie trwania meczu, lecz nie posiada ona tej samej wartości. Obgryzałem paznokcie z nerwów, aby zdążyć na stadion. Udało się, ale jest to trofeum niepełnej wartości, ponieważ na tym pucharze nie ma wygrawerowanych nazwisk poprzednich 64 wojowników i ich autografów i oczyścicie "odcisków ich palców" - mówił Davidsen.

Zobacz również: Lewandowski: Przerwa wywołana pandemią wyszła nam na dobre