Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem nowego sezonu mistrzostw świata Formuły 1 największą zagadką wciąż jest to, które z teamów zdecydują się 29 marca wystartować w Grand Prix Australii z bolidami wyposażonymi w zupełnie nową technologię. Jest nią system odzyskiwania energii kinetycznej (KERS). O jej użyciu będą decydowali szefowie teamów.

Hybrydowa technologia, która ma przetwarzać energię przy hamowaniu i zwiększać moc bolidu podczas przyspieszenia, ma być rewolucyjnym rozwiązaniem w tym cyklu. Jednak w tym sezonie nie będzie jeszcze obligatoryjnym elementem wyposażenia bolidów.

Można się spodziewać, że rozwiązanie to powinny zastosować najmocniejsze ekipy w stawce: Ferrari, McLaren-Mercedes czy BMW-Sauber. Ostatnia z nich jest głównym promotorem tego systemu, a prace nad nim są w tym zespole najbardziej zaawansowane.

W sztabach teamów na razie jednak nie zapadły konkretne decyzje. Jeżeli szefowie zespołów zauważą problemy z wprowadzeniem nowej technologii, będą mogli odłożyć je w czasie. Kilka dni temu Fin Heikki Kovalainen zapewnił, że jego zespół McLaren-Mercedes zakończył testy KERS-u i jest już w pełni przygotowany do wykorzystania go w trakcie wyścigu w Melbourne.