"Nie obiecuję, że uda nam się namówić go do pozostania w kadrze, ale na pewno trzeba podjąć taką próbę" - mówi o Mariuszu Wlazłym wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Witold Roman. Atakujący polskiej kadry - który po zdobyciu przez biało-czerwonych mistrzostwa świata został wybrany MVP turnieju - ogłosił, że finał mundialu był jego ostatnim występem w narodowych barwach. Komentując sukces biało-czerwonych, wiceszef PZPS podkreśla zaś, że na złoto zapracowała cała dwunastka zawodników: "Ważne było, że mieliśmy kim zastąpić tych, którym w jakimś momencie nie szło".

ZOBACZ RÓWNIEŻ: "Za emocje, za grę, za serce". Podziękuj naszym mistrzom!

Oczywiście nie obiecuję, że uda nam się go namówić do pozostania w kadrze, ale na pewno trzeba podjąć taką próbę. Przede wszystkim musimy go zapytać, jakie kierują nim motywy. Może się nie uda zmienić tej decyzji, ale musimy mieć w tej sprawie czyste sumienie - podkreślił Witold Roman. Mariusz mówi, że podjął ostateczną decyzję, ale myślę, że powinniśmy wymienić się spostrzeżeniami na ten temat. Nie mówię, że go przekonamy, ale należałoby porozmawiać - dodał.

Po zakończeniu mundialu nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie Wlazły przyczynił się w dużej mierze do tego, że Polacy mogą cieszyć się ze złotego medalu mistrzostw świata.

Według wiceszefa PZPS, ściągnięcie tego zawodnika do reprezentacji było zasługą szkoleniowca biało-czerwonych.

Gdy usłyszałem, że to Stephane Antiga ma być selekcjonerem naszej kadry, to pierwszą moją myślą było, że Mariusz wróci do kadry. Tak naprawdę tylko Antiga był w stanie przekonać go, żeby znowu założył koszulkę w narodowych barwach. Wiedzieliśmy, jak ważną postacią jest dla drużyny - podkreślił Roman.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Z kadry odchodzi czterech zawodników. "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść"

Nie ma mowy o "szczęściu": "Musieliśmy pokonać wszystkich" ze światowej czołówki

Komentując przebieg MŚ i sukces naszych siatkarzy zaznaczył zaś, że nikt nie może zarzucić Polakom, że mieli szczęście i dlatego zdobyli złoto. Po drodze musieli bowiem pokonać wszystkie wysoko notowane drużyny, a z obrońcami tytułu Brazylijczykami wygrali dwukrotnie, w tym w finale 3:1.

Pamiętam jeszcze komentarze, kiedy zdobyliśmy wicemistrzostwo świata w 2006 roku. Mówiono, że to było szczęście, a droga do medalu łatwa. Tak naprawdę trzeba było wygrać wówczas tylko z Rosjanami. A teraz było dokładnie odwrotnie. Musieliśmy pokonać wszystkich - podkreślił Roman.

Wspomniał, że po losowaniu 3. rundy grupowej, w której Polacy musieli zmierzyć się z Brazylijczykami i mistrzami olimpijskimi Rosjanami, dostał SMS-a od kapitana biało-czerwonych Michała Winiarskiego. Napisał do mnie: "Dziękujemy bardzo za losowanie". Odpisałem mu wtedy: "Dla naszych zawodników wszystko, co najlepsze". I tak naprawdę może przez to, że została tak wysoko postawiona poprzeczka po drodze, oni zbudowali drużynę nieprawdopodobnie silną - ocenił działacz.

"Bardzo ważne jest, że graliśmy całą dwunastką"

Dobrym posunięciem okazało się, jego zdaniem, postawienie na młodych, mniej doświadczonych zawodników. Dla mnie Mateusz Mika jest objawieniem tego turnieju i zawodnikiem, który zasługuje na olbrzymie słowa pochwały - zaznaczył.

Po drugie, bardzo ważne jest, że graliśmy całą dwunastką. Pamiętam trenera Raula Lozano, który kiedyś powiedział, że medale imprez mistrzowskich zdobywa się ośmioma zawodnikami. Okazało się, że nie. W naszym wypadku złoto wygrała cała dwunastka. Ważne było, że mieliśmy kim zastąpić tych, którym w jakimś momencie nie szło - zauważył.

"Nadal wyobrażam sobie, że Kurek wróci do kadry"

Odniósł się także do nieobecności w kadrze jednej z największych gwiazd reprezentacji ostatnich lat, Bartosza Kurka. Został on skreślony przez Antigę tuż przed turniejem.

Oczywiście, że nadal wyobrażam sobie, że Kurek wróci do kadry. Zwłaszcza jeśli odejdzie Mariusz. Poza tym Bartek jest zawodnikiem, który sportowo, jeśli jest w formie, całkowicie zasługuje na to, by być w reprezentacji. To będzie jednak wyłącznie decyzja trenera, bo to on musi stworzyć kolektyw, a jak było widać, to jest najważniejsze - podkreślił.

Jak dodał, w związku zamierzają teraz trzymać francuskiego szkoleniowca za słowo... Miejmy nadzieję, że zdobędzie nam złoto olimpijskie - podsumował.

(edbie)