Motocyklista Orlen Teamu Maciej Giemza jest już w drodze na Rajd Dakar. Dziś wylatuje z Amsterdamu do Arabii Saudyjskiej. W rozmowie z Patrykiem Serwańskim opowiedział o swoich przygotowaniach oraz rosnących z każdym rokiem oczekiwaniach. Zdaniem Giemzy Dakar 2021 będzie wolniejszy, ale zdecydowanie trudniejszy od tegorocznej edycji.

Patryk Serwański, RMF FM: Jeszcze niedawno trenowałeś w Dubaju. Jak długo tam byłeś i co dał ci ten pobyt w kontekście Dakaru?

Maciej Giemza: Byłem na dwóch turnusach. Jeden w listopadzie i dugi teraz w grudniu. Pracowałem nad tym, żeby czuć się swobodnie na pustyni. Jak najwięcej kilometrów na pustyni, bo z powodu koronawirusa tego typu kilometrów brakowało. Treningi na motocyklu uzupełniałem treningami na siłowni czy na rowerze. Przez kilka dni towarzyszył mi Bartek Zmarzlik i trochę mnie na rowerze przegonił, bo jest zapalonym kolarzem. Myślę, że spędzony tam czas pozwoli częściowo nadrobić zaległości z tego sezonu.

Jak na Dakar 2021 wpłynie to, że w całym roku brakowało wam tych długich startów? Wiele imprez było odwołanych. Czy to przełoży się na to, co zobaczymy w Arabii Saudyjskiej?

Prawie wszyscy stoimy na równej linii startu i jesteśmy podobnie przygotowani. Dlaczego prawie? Dlatego, że część zawodników mieszka na pustyni: Argentyńczycy, Chilijczycy, niektórzy Amerykanie, kierowcy z krajów arabskich. Oni po pustyni jeżdżą praktycznie codziennie i to jest ich przewaga. My, Europejczycy się jednak nie poddajemy.

Jak widzisz ten rajd? Trasa ma być bardziej techniczna. Co to oznacza w przypadku rajdu o tak dużej liczbie kilometrów?

Z perspektywy zawodnika już wiem, że trasa będzie dużo trudniejsza fizycznie, dużo cięższa dla motocykla. Skoro jedziemy wolniej, to znaczy, że jedziemy w ciężkim terenie. Z tego, co wiem nieoficjalnie od kolegów z Francji, każdy dzień ma być mieszanką wszystkiego po kolei. Zatem każdego dnia będziemy dostawać w kość. Tego można było się spodziewać po edycji 2020, kiedy dużo osób uznało, że rajd był za szybki, a miało to też przykre konsekwencje. Organizator podszedł do tematu bardzo restrykcyjnie. Rajd będzie wolniejszy, bardziej techniczny i na pewno nawigacja będzie bardzo skomplikowana. Musimy być na to gotowi.

Dziś Rajd Dakar to niemal pełna kontrola nad wydarzeniami. Technologia, helikoptery, GPS-y. To wszystko was otacza, daje poczucie bezpieczeństwa, ułatwia kibicom obserwowanie zmagań, ale Dakar to ciągle wielkie wyzwanie i jakaś samotność na ogromnej przestrzeni na trasie etapu.

Ta samotność jest obecna, ale ja lubię być sam na pustyni. Muszę się pilnować, pilnować roadbooka. Ale ja jestem nieobiektywny, bo od lat uwielbiam Rajd Dakar. Choć jest najtrudniejszy, najwięcej wymaga od zawodnika i zespołu. Zawsze jednak jadę tam z czystą głową, wolnym umysłem. Chcę dobrze wykonać pracę. Wiem, jak mocno się przygotowywałem. Zdarzają się bardzo ciężkie dni, ale jak ten rajd uwielbiam.

Zdarzały ci się na Dakarze sytuacje, w których poznałeś lepiej zasadę fair play, czy coś, co wykracza poza rywalizację sportową?

Zawsze, kiedy widzimy zawodnika, który stoi przy motocyklu albo nie daj Boże leży, bezwzględnie się zatrzymujemy. Wynik schodzi na drugi plan. Trzeba zwolnić, upewnić się, że wszystko jest w porządku. To będzie mój czwarty Dakar. Przez ten czas udało się wyrobić fajne relacje z różnymi zawodnikami. Wiem, że jeśli coś mi się stanie to są koledzy, którzy w razie potrzeby zostaną ze mną do momentu przybycia na miejsce ratowników. To są naprawdę świetni ludzie.

Twoje doświadczenie rośnie, rosną pewnie też oczekiwania. Zawsze sukcesem na Dakarze jest meta, ale dla ciebie to już nie jest wielkie wyzwanie.

To prawda. Gdyby nie awaria motocykla, w jednym roku miałbym komplet przejechanych Dakarów. Nigdy nie odpadłem z rywalizacji ze swojej winy. Meta jednak jest zawsze istotna na tym rajdzie, ale to mój czwarty start i oczekiwania rosną. Mój wymarzony wynik to czołowa dziesiątka. Ostatnio byłem 17. Nie wiem, czy teraz stać mnie już na top 10. Wydaje mi się, że jeszcze trochę mi brakuje. Tym bardziej, że ten rok nie pozwalał na to by się rozwijać, zbierać doświadczenie. Uwierzcie mi, że zrobię wszystko, by znaleźć się jak najbliżej tej czołowej dziesiątki.

Czyli ten Dakar musi premiować zawodników doświadczonych. Tacy jak ty, którzy ciągle się uczą, zbierają doświadczenie, chyba będą mieli trudniej.

Ja mam 25 lat. Na Dakarze ludzie w moim wieku to osoby ciągle się uczące, zbierające doświadczenie. Ci najlepsi na pewno są po trzydziestce. Nie jest to wytłumaczenie, bo ja chcę zrobić dobry wynik przed trzydziestymi urodzinami. Znam jednak swoje miejsce, choć jednocześnie wiem, na co już mnie stać. 


Opracowanie: