Dzięki jednobramkowej przewadze z pierwszego meczu to Real Madryt jest w lepszej sytuacji od Bayernu Monachium przed wieczornym rewanżowym meczem półfinałowym Ligi Mistrzów. "To jednak w futbolu nic nie znaczy" - uważa trener "Królewskich" Carlo Ancelotti. Sposobu na pokonanie zespołu z Santiago Bernabeu szuka szkoleniowiec Bawarczyków Josep Guardiola. Kluczem do sukcesu będzie powstrzymanie utrzymujących wysoką formę Cristiano Ronaldo, Garetha Bale'a i Karima Benzemy.

Hiszpański szkoleniowiec przed tygodniem po raz pierwszy przegrał w swojej trenerskiej karierze na Santiago Bernabeu. I to mimo tego, że to właśnie Bawarczycy dominowali i prowadzili grę. Wiele słyszałem przed tym rewanżem. Chociażby to, że Real jest już w finale, a nawet zdobył puchar. Spokojnie. Jeszcze spotkanie w Monachium - zaznaczył.

Bayern musi zagrać ofensywnie, bo potrzebuje bramek. Nie może sobie jednak pozwolić na wpadki w defensywie, a właśnie ta najbardziej ostatnio szwankuje. W trzech ostatnich meczach Bundesligi u siebie stracił aż osiem goli (3:3 z Hoffenheim, 0:3 z Borussią Dortmund, 5:2 z Werderem Brema). Real ma natomiast kim atakować. Jest Cristiano Ronaldo, Gareth Bale, Karim Benzema.

Znamy ich siłę - uspokaja Guardiola. Jego Bayern broni trofeum, a to niekoniecznie dobry znak, bo dotychczas ani razu w historii Ligi Mistrzów (od sezonu 1992/93) nie zdarzyło się, by jakiś klub wygrywał dwa razy z rzędu.

Z szacunkiem o rywalach wypowiada się z kolei Ancelotti. Jedna bramka w futbolu nic nie znaczy. Najważniejsza będzie psychika, nie taktyka, a ja widzę, że mój zespół jest gotowy na zwycięstwo - powiedział na konferencji prasowej.

W półfinale najważniejszych rozgrywek klubowych w Europie Real rywalizował z Bayernem pięciokrotnie, ostatnio w 2012 roku. Cztery razy z dwumeczów zwycięsko wychodzili Bawarczycy, a Real okazał się lepszy tylko w 2000 roku. Teraz stoi przed wielką szansą.

(MRod)