Piłkarze Realu Madryt odnieśli wczoraj 25. zwycięstwo w tym sezonie hiszpańskiej ekstraklasy, wygrywając w Pampelunie z Osasuną 5:1. Niepokonana od 15 kolejek ekipa trenera Jose Mourinho zdobyła w bieżących rozgrywkach już sto goli, a to oznacza, że do rekordu wszech czasów brakuje jej już tylko kilku bramek.

Zespół z Madrytu nie przegrał w La Liga od 10 grudnia, kiedy to uległ na własnym boisku Barcelonie 1:3. Natomiast w ostatnich 15 meczach zanotował 13 zwycięstw i dwa remisy - z Malagą oraz Villarrealem.

Wczoraj "Królewscy", którzy w ostatnich trzech sezonach ani razu nie wygrali w Pampelunie (dwie porażki i remis), nie mieli problemów z odniesieniem zwycięstwa. Prowadzenie objęli już w siódmej minucie, po efektownym uderzeniu z woleja Francuza Karima Benzemy. To była jego 17. bramka w sezonie.

Później dwa gole zdobył Cristiano Ronaldo, po jednym w obu częściach gry. Pierwszy z nich padł po ładnym uderzeniu z ponad 30 metrów, drugi zaś po rzucie wolnym (piłka odbiła się jeszcze od Serba Dejana Lekica). To 36. i 37. trafienie Portugalczyka w obecnych rozgrywkach.

Dwie bramki dołożył także Gonzalo Higuain. Argentyńczyk ma ich już na koncie dwiadzieścia.

Ta trójka zdobyła w tym sezonie łącznie 74 gole dla Realu, a "Królewscy" osiągnęli wczoraj granicę 100 trafień. Brakuje im więc już tylko siedmiu bramek, by wyrównać własny ligowy rekord wszech czasów. Sezon 1989/90 zespół z Madrytu, prowadzony wtedy przez Walijczyka Johna Toshacka, zakończył właśnie z dorobkiem 107 goli.

"Najważniejsze, że wciąż rozdajemy karty"

Autorem honorowego trafienia dla Osasuny we wczorajszym meczu, który kończyła w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Rolanda Lamaha tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego, był w 48. minucie Nino.

Łatwych meczów nie ma i tylko wynik może wskazywać, że ten taki był. Najważniejsze, że ciągle mamy los w swoich rękach, że my rozdajemy karty. Zagraliśmy dziś spokojnie i dojrzale, a do tego strzeliliśmy piękne bramki - mówił po spotkaniu obrońca Realu Sergio Ramos.

Z kolei trener Jose Mourinho chwalił szczególnie Raula Albiola i Estebana Granero, którzy dość niespodziewanie wybiegli na boisko w pierwszej jedenastce. Po to właśnie są rezerwowi. Obaj spisali się bez zarzutu, jak Nuri Sahin w podobnej sytuacji w Nikozji w meczu Ligi Mistrzów. To pokazuje siłę grupy i charakter piłkarzy, jakich mam do dyspozycji. Na nikim się nie zawiodłem i jestem pewny, że tak będzie nadal - podkreślił po zwycięstwie.

Real prowadzi obecnie w tabeli z dorobkiem 78 pkt. Dzięki wczorajszej wygranej utrzymał sześciopunktową przewagę nad Barceloną, która pokonała Athletic Bilbao 2:0, odnosząc ósme zwycięstwo w lidze z rzędu.