Z dwóch ostatnich mistrzostw świata przywoził medale. Specjalista od pływania na 100 metrów stylem motylkowym - Konrad Czerniak jest już w Kazaniu, gdzie za kilka dni powalczy o trzeci w karierze medal mistrzostw globu. "Chcę pływać w granicach rekordu Polski. Wtedy niczego nie będę mógł sobie zarzucić" - zapewnia Czerniak.
Patryk Serwański: Pływanie w granicach rekordów życiowych pana zadowoli? Wtedy chyba nie będzie można nic zarzucić, nawet jeśli rywale będą szybsi.
Konrad Czerniak: Zdecydowanie. Jeśli będę pływał w okolicach rekordów życiowych, czyli rekordów Polski, będę w pełni zadowolony. Będę wiedział, że dałem z siebie wszystko i że dobrze przepracowaliśmy sezon. Wydaje mi się, że jestem gotowy do takiego pływania. Ciężko trenowałem po to, by w Kazaniu pokazać szybkość. Jeżeli się uda niczego nie będą mógł sobie zarzucić.
Motywacja jest duża, żeby stanąć na podium?
Oczywiście. Miałem kilka dobrych startów, przepracowałem solidnie ostatnie miesiące i jestem dobrej myśli.
Będziecie pływać w basenach zbudowanych na piłkarskim stadionie. Ogromne trybuny jak na pływackie warunki nie będą przytłaczać?
Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Dwa lata temu w Barcelonie baseny powstały w hali, która służy piłkarzom ręcznych i koszykarzom. Rok temu mistrzostwa Europy rozegrano na torze kolarskim. Pływackie imprezy są ostatnio organizowane w miejscach, które gwarantują dużo miejsca dla kibiców. Nowe baseny nie mają takich trybun i dlatego organizatorzy decydują się na takie niecodzienne rozwiązania. Myślę, że to jest dobre dla zawodników. Duże trybuny to dużo fanów - lepsza atmosfera i większy show.
Mówi się, że możecie przywieźć z Kazania nawet 5 medali. Ten balonik na rok przed igrzyskami w Rio nie jest za mocno napompowany?
To rola ekspertów i dziennikarzy. My o tym nie myślimy. Każdy ma swoje cele i wie co ma robić. Zadbaliśmy o to, by się dobrze przygotować, ale nie myślimy o medalach. Jeżeli uda się znaleźć na podium będzie super. Jeśli nie to nie będzie tragedii. Najważniejsze by dać z siebie wszystko.
Z tych ostatnich tygodni poprzedzających mistrzostwa jest pan zadowolony?
Tak. Prawie do końca przygotowań byłem w Madrycie. Później spędziłem kilka dni w Słowenii w Koprze, gdzie trenowałem z Radkiem Kawęckim. Do Warszawy wróciłem tylko na chwilę i już musiałem wylatywać do Rosji. Zdążyłem jedynie spotkać się z siostrą i siostrzenicami - dostałem od rodziny kopniaka na szczęście.