Błotniste trasy dawały we znaki zawodnikom rajdu RMF Maxxx Rally w Dobczycach. Kierowcy RMF4rt poradzili sobie jednak bardzo dobrze i spotkanie zakończyli w czołówce. Uczestnicy nie ukrywają jednak, że sam dojazd do mety w błocie, był sporym wyzwaniem.

Najwyższą - drugą lokatę w swojej klasie, uzyskał duet Krzysztof Biegun - Michał Jośko. Pozostałe załogi także spisały się dobrze. Trzecie miejsce wywalczyli Rafał Płuciennik - Aleksander Szandrowski. Dzięki miejscu na podium nadal zachowują pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu RMF Maxxx Kager Rally. Czwarte miejsce w swojej klasie zajęli: Gosia Kosińska z Andrzejem Derengowskim oraz Piotr Zelt z Olą Kujawą.
Rajd można określić bardziej mianem rajdu przeprawowego niż terenowego, bo dzisiejsze warunki były znacznie trudniejsze niż wczoraj - podsumował przeprawę doświadczony Aleksander Szandrowski. Kierowca nie ukrywa, że największym wyzwaniem było złapanie sterowności. Samochodem rzucało na wszystkie możliwe strony" - nie krył niezadowolenia. Ponadto, na jednym z odcinków mieliśmy poważny problem z widocznością przez błoto, które dosłownie przykryło szybę - dodał. Szandrowski tłumaczył, że pilot nie mógł nawigować, a w konsekwencji kierowca nie miał pojęcia w którym kierunku jedzie.

Także Rafał Płuciennik nie krył niedosytu po zakończonym rajdzie. Dzisiejsze odcinki były znacznie bardziej rozjechane i śliskie. Trudniej było utrzymać auto na szlaku - komentował. Dodaje, że liczba przeszkód mnożyła się z minuty na minutę. Ich samochód wypadł nawet z trasy przez co duet utracił kilkadziesiąt cennych sekund. Takie trasy trzeba lubić. My lepiej czujemy się na szybkich, szutrowych nawierzchniach - komentuje Płuciennik.

Podobnie rajd opisuje Piotr Zelt, któremu w sobotę jechało się znacznie lepiej. W sobotę z przejazdu na przejazd zwiększaliśmy tempo, w niedzielę - oprócz ostatniego odcinka specjalnego, na którym wykręciliśmy świetny czas - było wręcz odwrotnie - ocenił.

Po całonocnych opadach teren był wyjątkowo mokry, przez co warunki były dramatycznie trudne. To bardziej przypominało ślizganie się po błocie, niż jazdę samochodem - przyznaje Zelt. Duet wypadł nawet z trasy, ale mógł liczyć na pomoc innych kierowców. Potem zawodnicy sami udzielali pomocy innej załodze. Ostatecznie Zelt i Kujawa utknęli w kolumnie samochodów tonących w błocie. To wszystko złożyło się na dużą stratę, której nie sposób było odrobić.

Ostatecznie jednak rajd w Dobczycach RMF4rt może uznać za udany. W bardzo trudnych warunkach wszystkie załogi samochodowe dojechały do mety, a sztuka ta nie wszystkim ekipom się udała.