Aż 5 bramek padło w piątkowym meczu Lecha Poznań z Lechią Gdańsk. Wszystkie strzelili zawodnicy "Kolejorza".

Lech Poznań mógł otworzyć wynik już w... 20. sekundzie - Jesper Karlstroem otrzymał idealne podanie od Afonso Sousy i trafił w swojego kolegę Mikaela Ishaka. Sędzia Damian Sylwestrzak źle ocenił tę sytuację, gdyż myślał, że to jeden z zawodników Lechii zablokował uderzenie i pokazał na rzut rożny.

Lechici łatwo dochodzili do sytuacji bramkowych, ale też przyzwyczaili swoich kibiców, że potrafią marnować na potęgę nawet najlepsze okazje. Nie popisał się Ishak, którego strzał z dużym trudem obronił Dusan Kuciak.

Gdańszczanie praktycznie skupili się na defensywie, ich nieśmiałe próby przedostania się pod pole karne były szybko likwidowane przez gospodarzy. Swoją przewagę "Kolejorz" udokumentował w 25. minucie. Po dośrodkowaniu Pedro Rebocho piłka minęła kilku zawodników, a Antonio Milic niezwykle precyzyjnie umieścił ją przy słupku. Bramka zasadniczo nie zmieniła obrazu gry. Lechia może częściej pojawiała się w okolicach pola karnego przeciwnika, ale akcje kończyła zwykle mało dokładnymi dośrodkowaniami.

Bliższy zmiany wyniku był Lech, lecz Adriel Ba Loua stojąc siedem metrów przed bramką trafił w interweniującego Joela Abu Hannę i piłka minęła słupek. Tuż przed przerwą koszmarny błąd Kuciaka kosztował gości utratę drugiego gola. Słowacki bramkarz tak niefortunnie wybijał piłkę, że trafił ją w Michała Skórasia i po chwili futbolówka zatrzepotała w siatce.

Po przerwie Lech nadal kontrolował przebieg gry i stwarzał zdecydowanie bardziej klarowne sytuacje. Podopieczni Marcina Kaczmarka praktycznie tylko raz poważniej zagrozili gospodarzom - Filip Bednarek nie dał się jednak zaskoczyć po strzale Łukasza Zwolińskiego.

W 67. minucie Lech pozbawił Lechię jakichkolwiek nadziei na dobry wynik. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sousa uderzył z dystansu, a Kuciak nie opanował piłki i sparował ją pod nogi Ishaka. Dobitka Szweda była już skuteczna, choć bramkarzowi Lechii niewiele zabrakło, by wybronił to uderzenie.

Podopieczni Johna van den Broma napędzeni świeżymi zmiennikami grali już swobodnie i z rozmachem. Bohaterem ostatnich minut był rezerwowy Kristoffer Velde, który w ciągu zaledwie pięciu minut dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Przy drugim trafieniu Norweg miał trochę szczęścia, bowiem po jego strzale zza pola karnego piłka trafiła w Jarosława Kubickiego i kompletnie zmyliła Kuciaka.

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 5:0 (2:0)

Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Filip Dagerstaal, Antonio Milic (46. Bartosz Salamon), Pedro Rebocho - Adriel Ba Loua, Jesper Karlstroem (77. Joao Amaral), Afonso Sousa (71. Filip Marchwiński), Nika Kwekweskiri, Michał Skóraś (71. Kristoffer Velde) - Mikael Ishak (71. Artur Sobiech).

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Jakub Bartkowski (79. Filip Koperski), Mario Maloca, Joel Abu Hanna, Rafał Pietrzak - Dominik Piła, Bassekou Diabate (59. Kevin Friesenbichler), Jarosław Kubicki, Maciej Gajos (59. Jakub Kałuziński), Ilkay Durmus (59. Kacper Sezonienko) - Łukasz Zwoliński (79. Marco Terrazzino).

Bramki: 1:0 Antonio Milic (25-głową), 2:0 Michał Skóraś (44), 3:0 Mikael Ishak (67), 4:0 Kristoffer Velde (83), 5:0 Kristoffer Velde (88).

Żółta kartka - Lech Poznań: Nika Kwekweskiri, Adriel Ba Loua. Lechia Gdańsk: Bassekou Diabate.
Sędzia: Daniel Sylwestrzak (Bytom). Widzów 12 541.