Jerzy Janowicz na pierwszej rundzie zakończył występ w rywalizacji singlistów w wielkoszlemowym Australian Open w Melbourne. Tenisista z Łodzi przegrał z rozstawionym z "siódemką" Chorwatem Marinem Cilicem 6:4, 6:4, 2:6, 2:6, 3:6.

Mecz można byłoby podzielić na dwie części - w pierwszej układał się po myśli Janowicza, a w drugiej dominował Cilic.

26-letni Polak, który w ubiegłym roku walczył głównie z kontuzjami, miał za sobą dobrze przepracowany okres przygotowawczy i do spotkania z faworyzowanym Chorwatem przystąpił w pełni zmobilizowany. Mierzący 2,03 m zawodnik w pełni wykorzystywał swój największy atut w postaci potężnego serwisu. Wielokrotnie posyłał piłkę z prędkością ponad 210 km/h i notował kolejne asy. Punkty przynosiły mu też skróty za siatkę.

Niższy o pięć centymetrów i starszy o dwa lata Cilic był zaś nieco wycofany i popełniał błędy. W czwartym gemie nie wykorzystał dwóch szans na przełamanie. Po chwili Janowicz zanotował jedynego w pierwszej partii "breaka". Co prawa przy pierwszej piłce setowej zaliczył podwójny błąd serwisowy, ale potem uderzył ładnie przy linii, a odsłonę zakończył forhendem po prostej.

Druga odsłona miała bardzo podobny przebieg. Tym razem Polak przełamał rywala przy stanie 4:4. Wcześniej dzięki serwisowi dwukrotnie wybronił się przed stratą podania. Asem przypieczętował też powiększenie prowadzenia w tym meczu.

Polscy kibice z rosnącą radością obserwowali poczynania łodzianina. Jego dobra passa jednak się skończyła. Postawiony pod ścianą Cilic przebudził się. Znacząco poprawił nie tylko serwis, ale i return. Stale wywierał nacisk na łodzianina i dobrze odczytywał jego zamiary. Gemy przy własnym podaniu bardzo szybko rozstrzygał na swoją korzyść. Janowicz dał się zepchnąć do obrony i nie był w stanie znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego rywala, w efekcie przegrał 2:6. Niemal identycznie wyglądała czwarta odsłona. Tym razem triumfator US Open 2014 zapisał na swoim koncie cztery ostatnie gemy.

W decydującym secie kontynuował dobrą grę, przełamując przeciwnika przy prowadzeniu 1:0. Janowicz z kolei wdał się w dyskusję z... jednym z kibiców, który wyrażał głośno swoje zdanie. Po chwili Cilic powiększył jeszcze przewagę, a Polak wciąż wymieniał uwagi z mężczyzną z trybun. W pewnym momencie zwrócił się nawet do sędziego, by kibic - który według niego specjalnie go rozpraszał - został wyproszony. Arbiter uznał, że fan tenisa uspokoił się i nie ma podstaw, by usuwać go z widowni. W końcówce Polak ponownie lepiej serwował, ale będący na fali Chorwat utrzymał dobrą dyspozycję i nie pozwolił odebrać sobie zwycięstwa. Wykorzystał drugą piłkę meczową.

Spotkanie trwało trzy godziny i cztery minuty i zakończył je błąd Polaka z forhendu. Posłał on 18 asów, Cilic 26. Zawodnik z Łodzi miał 25 niewymuszonych błędów, a jego rywal o cztery więcej. Chorwat przeważał pod względem uderzeń wygrywających, których miał 67 przy 44 Janowicza.

Jerzy na początku meczu świetnie serwował. Nie było łatwo wrócić w tym pojedynku. Słońce było dość ostre i nieraz łzawiły mi oczy - zaznaczył siódmy zawodnik rankingu ATP. Po raz piąty w karierze odwrócił losy spotkania, w którym przegrał dwa pierwsze sety.

Trzecia konfrontacja Polaka z Cilicem

W Melbourne najlepiej poszło mu siedem lat temu, gdy dotarł do półfinału. W poprzednim roku zakończył występ na trzeciej rundzie. Jego kolejnym rywalem będzie Argentyńczyk Facundo Bagnis lub Brytyjczyk Daniel Evans.

Była to trzecia konfrontacja Janowicz z Cilicem. Polak był lepszy w drugiej rundzie paryskiego turnieju WTA w hali Bercy w 2012 roku. Rywal zrewanżował mu się, pokonując go w pięciosetowym pojedynku rozgrywanym na warszawskim Torwarze spotkaniu Pucharu Davisa trzy lata temu, choć łodzianin - tak jak w poniedziałek w Melbourne - wygrał pierwsze dwie partie.

Janowicz po raz kolejny trafia na zawodnika z czołówki

Janowicz w poprzednim sezonie głównie zmagał się z kłopotami zdrowotnymi. Jest obecnie 278. w klasyfikacji ATP, ale miał zapewnione miejsce w głównej drabince Australian Open dzięki skorzystaniu z zamrożonego rankingu. W latach 2013-15 zatrzymywał się w tej imprezie na trzeciej rundzie.

Polak nie ma ostatnio szczęścia w losowaniach wielkoszlemowych imprez - w trzecich z rzędu zawodach tej rangi trafia na otwarcie na zawodnika z czołówki. Rok temu w Melbourne, gdy startował z niedoleczoną kontuzją, trafił na Amerykanina Johna Isnera (11.), a w US Open na ówczesnego lidera rankingu ATP Serba Novaka Djokovica. W obu przypadkach musiał uznać wyższość faworyzowanych przeciwników.

W tym roku zgłosił się w Melbourne także do debla, w którym partnerować mu będzie Marcin Matkowski.

We wtorek rywalizację rozpoczną dwie polskie singlistki - rozstawiona z "trójką" Agnieszka Radwańska i Magda Linette.

Wynik meczu 1. rundy gry pojedynczej mężczyzn:

Marin Cilic (Chorwacja, 7) - Jerzy Janowicz (Polska) 4:6, 4:6, 6:2, 6:2, 6:3.